Dwa pochodzące z Litwy rody Doweyków i Domeyków rozsławił w „Panu Tadeuszu” Adam Mickiewicz. Mieczysław Romejko też ma litewskie korzenie, a od 1 października dyrektoruje w mińskim SP ZOZ, dojeżdżając do pracy z Wołomina, gdzie przez prawie 30 lat był cenionym chirurgiem, a przez ostatnią dekadę – szefem publicznej służby zdrowia
Próba z Romejką

W Wołominie Mieczysław Romejko przez lata pracy zdobył wszystko – od żony i dwóch córek po stanowisko dyrektora PZOZ. Przez cztery kadencje był miejskim radnym, szefem komisji zdrowia, a przez 8 lat – wiceprzewodniczącym rady. Spełnił się również jako lekarz, zdobywając specjalizację drugiego stopnia z chirurgii ogólnej i... uznanie pacjentów.
Po ostatnich wyborach samorządowych w Wołominie doszło zmian personalnych. Nowy zarząd powiatu nie chciał już Romejki w roli dyrektora SP ZOZ. Pogodził się z tym, żegnany przez radnych brawami, ale o swój honor lekarza musiał walczyć. To właśnie wtedy, gdy chciano go wykluczyć z zawodu, z pomocą przyszli pacjenci.
Miał też mir wśród dyrektorów szpitali w związku pracodawców. Stowarzyszenie zrzeszało 32 szefów powiatowych szpitali, którzy pojedynczo nie mieli szans walki z NFZ o sprawiedliwą wycenę usług medycznych. Udało się, ale do pełnego zadowolenia brakuje zrównoważenia wartości punktów szpitali powiatowych z marszałkowskim i klinikami.
O dyrektorskim wakacie w Mińsku dowiedział się od Andrzeja Poziemskiego, który w mińskim SP ZOZ pełnił obowiązki dyrektora. Pierwsze wrażenie było niekorzystne. Wprawdzie teren urokliwy, ale wymaga zagospodarowania, a odrapane budynki – ubrania. Po rozmowie ze starostą Tarczyńskim było już lepiej i w końcu się zdecydował.
Dlaczego nie wziął udziału w konkursie, choć o nim wiedział? Wtedy był jeszcze wypalony po ubiegłorocznych przejściach i uważał, że dyrektorski etap życia ma już poza sobą. Bolało go, że nowa władza trwoni cały dorobek zespołu szpitalnego. Gdy go przekazywał, było 18 tysięcy straty, teraz urosło do 1,8 miliona. Dziwne, ale prawdziwe!
Dyrektor Romejko widzi w mińskim szpitalu perspektywy rozwoju, ale pod ściśle określonymi warunkami. Jest przeświadczony, że lecznictwo publiczne to interes nie tylko władz powiatu, ale również samorządów lokalnych z Mińskiem na czele. Trzeba więc jak najszybciej opracować mechanizm sprawnej współpracy z gminami. Tak działał ZOZ w Wołominie, na który samorządy deklarowały po 500 tysięcy złotych rocznego wsparcia.
- Mamy płynność finansową i jej nie utracimy, ale na inwestycje muszą być środki z zewnątrz. Inaczej nikt nie da rady – stara się przekonywać dyrektor Romejko.
Dzisiejszy szpital w Mińsku przypomina mu wołomiński sprzed kilku lat. No, może z wyjątkiem tomografu, który jest jaskółką nowoczesności. Takich jaskółek trzeba więcej, także personalnych. Właśnie rozstrzygnął się konkurs na ordynatora oddziału kardiologiczno-wewnętrznego. Tym, który zdecydował się na zarządzanie zapalnym sercem szpitala jest dr. nauk med. Dariusz Niedziałek, specjalista chorób wewnętrznych i reumatolog. I jak tu nie mieć nadziei na odrodzenie publicznej służby zdrowia w Mińsku Mazowieckim...
Numer: 2008 41 Autor: J. Zbigniew Piątkowski
Komentarze
DODAJ KOMENTARZ