Drodzy Czytelnicy

Ostatnie dni września przyniosły muzułmanom koniec ramadanu, Żydom – nowy 5769 rok, a nam tylko jesień. Cieszą się więc tylko wyznawcy Mahometa i Jahwe, a my musimy czekać na chrześcijańskie Boże Narodzenie. Tę oczywistą niesprawiedliwość mogą nam jedynie wyrównać wydarzenia kulturalne, których akurat jesienią nie brakuje. Nie brak też strachu przed bezrobociem, o spłatę kredytów i stan naszych oszczędności

Jesień nadziei

Drodzy Czytelnicy / Jesień nadziei

Amerykanie potrafią straszyć i bawić się kosztem niewinnych ciułaczy. Już wiadomo, że po giełdowym krachu czeka nie tylko ich wzrost bezrobocia i inflacji. Kredytu też nikt już nie otrzyma na ładne oczy czy dowód tożsamości,
a koszt już wziętych radykalnie wzrośnie. Mimo wysokiego zadłużenia, Polacy mają też prawie 10 miliardów depozytów nie licząc środków ulokowanych w akcjach giełdowych firm. Krociowe zyski to już historia, a co z oszczędnościami?
Jeśli ktoś uzbierał tysiąc euro (3,4 tys. złotych) nie musi się martwić, ale już za każde 10 zł powyżej otrzyma złotówkę mniej. Jeśli zaś złożył ponad 23,5 tysiąca euro (ponad 80 tys. zł) może się zacząć martwić, lub czym prędzej rozlokować oszczędność w kilku bankach. A jeśli ich zabraknie, zainwestować w nieruchomości lub drożejące złoto.
W ten sposób potwierdza się stara prawda, że bankowe powiernictwo to niebezpieczna dla nas gra. A do tego lichwiarska, o czym świadczą odsetki od wziętych kredytów. Przy niewielkich sumach mogą być do przełknięcia, ale już przy milionie pożyczki inwestycyjnej po 15 latach zapłacimy 700 tysięcy haraczu. To prawie finansowe samobójstwo przy nawet 5-procentowej inflacji.
A może uwierzyć naszym finansistom
i poddać się woli chwiejnego rynku? Wielcy finansowi gracze właśnie w czasie kryzysu zarabiają najwięcej, ale rzadko kto ośmieli się wejść na ich ścieżkę giełdowego ryzyka.
Już lepiej oddać się jesiennym przesileniom bez finansowego kontekstu. Takiego komfortu nie miała rodzina Wocialów, którą wreszcie komornik wyeksmitował z mieszkania komunalnego. Tym razem nie pomogły legiony socjalistów Ikonowicza, bo policja była bezwzględna, wywlekając z klatki schodowej po sztuce protestujących. Sam Wocial wszedł na dach, ale i ta demonstracja na niewiele się zdała. Meble przewieziono do baraku, ale bez ich właścicieli, którzy postanowili tam nie mieszkać.
W pierwszym półroczu w powiecie mińskim oddano do użytki 283 mieszkań. Cieszy, że jesteśmy w inwestycyjnym czubie Mazowsza (wyprzedzają nas tylko powiaty około warszawskie), ale też martwi, że ceny nowych lokali (nawet do wykończenia) przekraczają możliwości potencjalnych nabywców. Wytworzyła się podażowo-popytowa próżnia, na którą jak na razie nie ma lekarstwa. Drożejące kredyty hipoteczne tylko tę przepaść mogą pogłębić.
Szkoda, bo w czasie coraz ciemniejszej jesieni, chciałoby się zobaczyć choć ogarek nadziei.
Naszą nadzieją jest Festiwal Autorów Mivena, który przekładamy na listopad. Dokładna data już wkrótce na www.co-slychac.pl i w najbliższym numerze naszego tygodnika.

Numer: 2008 40   Autor: Wasz Redaktor





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *