Handel funkcjonował i rozwijał się wraz z formowaniem się społeczeństw. Człowiek musiał jeść, więc oddał zrobioną przez siebie włócznię za kawałek ubitego tura, musiał się jakoś odziać, więc za ziarno dostał skórę ściągniętą z niedźwiedzia... Kilka wieków później powstały pieniądze, za których wynalezienie ponoć winniśmy wdzięczność. Dziś handel jako forma zaspokajania potrzeb niewiele się zmienił z małą, ale istotną różnicą - tych środków płatniczych trzeba mieć o wiele więcej i paleta towarów rozszerzyła się na tyle, że wykracza poza potrzebę niezbędną do przeżycia
Skąd ten handel?

Przez wieki w zbiorowiskach ludzkich kształtowały się predyspozycje do poszczególnych dziedzin życia, które z czasem przekształciły się w specjalizację przekazywaną z pokolenia na pokolenie. Sztukę handlu opanowali i doskonalili Żydzi. W Mińsku Mazowieckim przed wojną, na około dwanaście tysięcy mieszkańców trzecią część stanowili Żydzi, ale handel opanowali w 90 procentach. Jedna strona ul. Karczewskiej (Piłsudskiego) od Legionów (Wyszyńskiego) do Warszawskiej i obydwie strony Warszawskiej od Srebrnej do Kościoła to był handel należący wyłącznie do Żydów. Darmo szukać tej zabudowy, która odeszła wraz z jej właścicielami. Były jeszcze pojedyncze sklepy i hurtownie rozrzucone po mieście, np. na Mostowej, Kościuszki itp.
Czy to Żydzi są ojcami tradycji handlu w Mińsku? Nie podejmuję się tego arbitralnie rozstrzygnąć, ale że rozumieli lepiej niż inni istotę handlu, niech świadczy opowiastka, którą zapamiętałem z dzieciństwa. Stryj Bronek poszedł do sklepu łokciowego w poszukiwaniu materiału na garnitur w kolorze morskim. Właściciel Jankiel już w progu potwierdził:
- Ależ naturalnie, panie szanowny, posiadamy materiał w kolorze morskim i rzucił się do półek, kolejno zdejmując bele sukna.
- Oto piękny bord! - pchnął rolę materiału po ladzie.
Ja... - chciał przypomnieć stryj, o jaki kolor mu chodzi.
- Proszę! - Jankiel rzucił na ladę następną belę w kolorze beżowym – prawda, że piękny?
- Piękny... Jankiel nie czekał, aż stryj powtórzy, czego szuka i błysnął kolejnym.
- Szary.... - a ten ciemny granat i jasny... - a tu brąz twarzowy!
Jankiel przykładał do piersi stryja kolejne płachty, oferując cenę prawie żadną, bo dziś taki wyjątkowy dzień, a on, Jankiel ma kłopoty z głową, że za taką cenę chce oddać taki wyjątkowy materiał.
- Jankielu - stryj zdecydowanie zażądał materiału w kolorze morskim, na co Jankiel bardzo stropiony nie ukrywając rozczarowania, odrzekł:
- Takiego zupełnie morskiego niestety, nie posiadamy.
O szacunku, jakim cieszył się handel w zróżnicowanym społeczeństwie, niech świadczy inna historyjka. Na pytanie o najlepszy sposób zarabiania na życie, rabin odparł: - Dobry handel! - A drugi sposób? - Mniejszy handel! - A jeszcze następny? - Dobra, państwowa posada.
Czy ta maksyma sprawdza się i dzisiaj, tego nie wiem. Nie robię w handlu, ale widzę na oko, że nad Srebrną chyba tak.
Moi znajomi, którzy z różnych powodów zjawiają się w Mińsku, pierwsze, co dostrzegają, to niespotykany w innych, podobnych miastach handel. Przecież tu wszystko jest! Sklep koło sklepu a do tego kilka supermarketów. Zgadza się! Jest konkurencja – będzie taniej dla klienta. Już nie ma handlu na załapanego. Kiedyś otworzył byle stragan i już liczył zyski. Bolesław Prus słowami pierwszego kupca XIX-wiecznej Polski, Wokulskiego zdefiniował istotę handlu: „Handel nie polega na spodziewanych zyskach, lecz na stałym obrocie gotówką”. Od siebie mogę dodać, że także na talencie.
Przytoczę tu scenkę z dużego marketu, w którym po pierwszym dniu pracy młody adept zdaje relację pryncypałowi.
- To ilu pan klientów dzisiaj obsłużył? - pyta kierownik.
- Jednego - odparł początkujący sprzedawca.
- To nie najlepiej... zasępił się szef - I co pan sprzedał?
- Mały haczyk na ryby... a potem większy! - dodał szybko adept, gdy szef zdegustowany odwracał się już, by odejść. - Potem pokazałem temu panu wędkę i powiedziałem, że do haczyków musi być wędka, jeśli nie ma... On na to, że nie ma i że żona dostała migreny, a ja na to, że w takim razie w ten weekend z seksu nici i że najlepiej będzie jak pójdzie na ryby. Ale potrzebne są dwie wędki i pokrowiec. On na to, że nigdy nie był na rybach, to ja, że najlepiej biorą z łódki i pokazałem mu tę motorową. On pyta, jak taką łódkę zawieźć nad jezioro, to ja mu pokazałem wózek do transportu łódek, a on że odpada, bo jego wóz to dwuosobowy sportowy i nie uciągnie. To ja mu zaproponowałem, by wziął wszystko, a on dokupił do tej łódki z wózkiem ten diesel dwa i pół litra... Tak, ten minivan.
- I on przyszedł kupić haczyk na ryby? – nie posiadał się ze zdumienia pryncypał.
- Ależ skąd! - zaprzeczył młody handlowiec - on chciał kupić tabletki od bólu głowy dla żony.
Powyższe polecam wszystkim handlowcom i życzę takich obrotów!
Po antenatach, którzy stworzyli w Mińsku Mazowieckim handel, ani śladu, ale życzliwie wspominajmy wszystkich Jankielów i Mońków. A współcześni handlowcy winni mieć ich portrety w swoich „interesach”, bo ponoć to gwarantuje fart w biznesie.
Numer: 2008 40 Autor: Rajmund Giersz
Komentarze
DODAJ KOMENTARZ