Broń pod sąd

Znany podmiński kolekcjoner, 54-letni Bogdan L. z Dębego Wielkiego znalazł się pod policyjnym dozorem. Mężczyźnie zarzuca się, że przez ostatnie cztery lata nabywał repliki broni palnej wyprodukowanej przed 1850 r, a po dokonanych naprawach i przeróbkach oferował je internautom na portalu aukcyjnym. Podczas przeszukania jego posesji znaleziono m.in.: czarny proch, rewolwer i karabiny z magazynkiem

Repliki mogą wystrzelić

Broń pod sąd / Repliki mogą wystrzelić

Gdy tylko policjanci z wydziału do walki z terrorem kryminalnym i zabójstw KSP otrzymali informację, że jeden z mieszkańców powiatu mińskiego za pośrednictwem internetu sprzedaje nielegalnie broń, natychmiast przystąpili do ustalania szczegółów. Już pierwsze czynności wskazywały, że mężczyzna trudni się tym procederem od grudnia 2004 r. Jak wynika z policyjnych ustaleń, 54-letni Bogdan L. postanowił stworzyć firmę, która zajmowałaby się przeróbkami nabytych wcześniej replik broni, a następnie sprzedażą eksponatów na aukcji internetowej. Mężczyzna jednak nie postarał się o wymaganą koncesję do wprowadzenia do obrotu broni palnej, amunicji i materiałów wybuchowych. Wszystko wskazuje na to, że z różnych źródeł nabywał repliki broni palnej wyprodukowane przed 1850 r., a następnie dokonywał odpowiednich napraw i przeróbek. Wszystko po to, by tak wytworzoną broń i amunicję oraz materiał wybuchowy w postaci czarnego prochu oferować do sprzedaży na portalu aukcyjnym.
W czwartek 18 września stołeczni policjanci wkroczyli na posesję Bogdana L. Podczas przeszukania znaleźli substancje wybuchowe i broń palną w postaci: lufy z gwintowanym przewodem i komorą, ponad 628 g czarnego prochu, rewolwer marki ROHM, karabinek typu AK z magazynkiem, 2 karabiny bocznego zapłonu typu „flobert” i karabin samodziałowy z dokręcaną kolbą. Mężczyzna został zatrzymany, a broń zabezpieczona.
54-letni Bogdan L. usłyszał już zarzuty. Grozi mu do 8 lat pozbawienia wolności. Miński prokurator Mironiuk podjął decyzję o zastosowaniu wobec niego policyjnego dozoru.
Tymczasem Litwiński (nie chce ukrywać nazwiska) pisze zażalenie na postanowienie prokuratora Mironiuka o wszczęciu postępowania, przeszukanie  domu i bezprawne odebranie mu dwóch komputerów. Czynności  tych dokonali  na jego zlecenie policjanci z KSP  z wydziału do walki z terrorem kryminalnym i zabójstw
W postanowieniu prokurator Mironiuk powołuje się na działalność pana Bogdana od grudnia 2004 do czerwca 2008, kiedy to miał bezprawnie wytwarzać i handlować materiałami wybuchowymi, bronią, amunicją oraz wyrobami i technologią o przeznaczeniu  wojskowym lub policyjnym.
– Nigdy takiej działalności  nie  prowadziłem, a jedynym dowodem moich „przestępstw”, na podstawie których prokurator podjął  tak poważne kroki, było hobbystyczne  kupowanie  uszkodzonej broni, naprawa jej i odsprzedawanie  zbędnych egzemplarzy przez portal Allegro. Oświadczam, że była to  zawsze broń lub jej repliki  wyprodukowana przed 1850 r. a więc całkowicie  zgodna z polskim prawem. Tym bardziej nie może być mowy o działaniu bez stosownej koncesji – pisze oskarżony „terrorysta”.
Twierdzi, że jest niewinny, bo nigdy nie wytwarzał i nie  ingerował w broń wytworzoną po 1850 roku, tym bardziej przeznaczoną dla wojska i policji. Nigdy też nie produkował amunicji  czy materiałów wybuchowych. Bezpodstawne działanie prokuratora i policji naraziło go na duże straty finansowe i na stres związany z zatrzymaniem oraz  publikacjami w środkach masowego przekazu.
Dyskutanci przyznają Litwińskiemu rację, potwierdzając nieprawne działania służb. – Albo policmajstry nie czytają prawa, albo wiadomość jest nieścisła. Jeśliby broń ładowana od przodu była przez gościa przerabiana na ładowaną od tyłu pełnymi nabojami to akcję policji rozumiem. W innym przypadku to jakieś nieporozumienie – dywaguje jeden z internautów.
Podobnie myśli kolejny, ale zastanawia go dlaczego dębianin przerabiał broń, jeśli jest w pełni funkcjonalna. Jedyny sposób, żeby mieć kłopoty, to mieć tę broń naładowaną i gotową do strzału (nałożony kapiszon, nasypany proch i przybita filcem kula), wtedy – w myśl tej debilnie napisanej ustawy – masz amunicję do tej broni. jeśli masz przy sobie jej elementy oddzielnie, mogą cię cmoknąć w pędzel – ironizuje.
– Mam pytanie: czy na posiadanie wiejskiej biżuterii typu  widły, kosa, orczyk, kłonica (odpowiednik kija bejsbolowego) trzeba mieć pozwolenie, bo codziennie mam z tym do czynienia i chcę być OK. wobec prawa – żartuje kolejny. – Mój znajomy kowal klepie kosy na sztorc! Trzeba rejestrować w gminie? Paranoja. Nie mają jak się wykazać  niebiescy to łapią albo na rowerze za prędkość lub za posiadanie noża do szlachtowania świni – dodaje jego kolega.
A my? Cóż, znamy Litwińskiego jako oddanego i szczerego kolekcjonera pięknych rzeczy, w tym broni. Wierzymy, że nie miał złych zamiarów.

Numer: 2008 39   Autor: J. Zbigniew Piątkowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *