Sokół tygodnia

Organizowany przez nasz tygodnik Festiwal Chleba stopniowo zyskuje prestiż i wpisuje się w kulturalny pejzaż powiatu i kraju. W tym roku spotkamy się już po raz czwarty, co będzie stanowić swoistą rozgrzewkę przed pierwszym okrągłym jubileuszem. Zaczynaliśmy skromnie - od zajmującej jedna niedzielę imprezy folklorystycznej - by na chwilę obecną zaproponować dwa dni niemal po brzegi wypełnione śpiewem, tańcem, muzyką i... tradycją

Folklor jak złoto

Sokół tygodnia / Folklor jak złoto

Jak ongiś bywało...
Pierwszy festiwal trwał tylko 10 godzin. Mimo iż dopiero raczkowaliśmy, w konkursie już wystąpiło 27 zespołów i 15 solistów. Oczywiście nie sposób było uniknąć porównań z odbywającym się w Kazimierzu Festiwalem Kapel i Śpiewaków Ludowych. Jednak finaliści zgodnie twierdzili, że w Mińsku było lepiej. Wygrał zespół kurpiowski z Myszyńca. Nagroda za najlepszy chlebowy stół dzięki Posiadalankom została w rodzinie.
Za drugim razem było jak we śnie na jawie, a dni odliczaliśmy niby przed startem rakiety, która miała nas zawieźć na odkrytą przed rokiem galaktykę. Bawiliśmy się już przez dwa dni. W konkursowych zmaganiach również wystąpiło 27 zespołów, zaś Grand Prix i statuetkę Mińskiego Rogala otrzymał zespół z Komborni. Nagrodę za najsmaczniejsze chlebowe stoły zgarnęły Witosławice.

W trzecim festiwalu liczba zespołów zmniejszyła się o 3, ale za to było więcej śpiewaków. Równie piorunujące wrażenie robi obszar, z jakiego przybyły – od Żuław do Podkarpacia. Zaszczyciła nas gwiazda góralskiego folku Trebunie Tutki oraz legendarne Mazowsze, a aktorzy scen warszawskich wystawili „Krakowiaków i górali”. Prawdziwą furorę jako solistka zrobiła Kurpianka – Zofia Charamut, laureatka Mińskiej Bochny.

A co latoś?
W tym roku startujemy 13 września o godzinie 13. W konkursie „Od ziarenka do bochenka” usłyszymy popisy 25 zespołów oraz 20 solistów. Jak zawsze zjadą z etno-regionów z całej Polski. By wymienić tylko kilka: Ostalki ze Świętokrzyskiego, Wspomnienie z Rawskiego, Alki z Pomorza, Biadkowianki z Wielkopolski, Wolanecki z Krakowa, nie zabraknie też triumfatorów pierwszego konkursu, Kurpi. Ziemia mińska będzie reprezentowana przez Posiadalanki, Iwowianki i Wrzosowian.
Po sześciu godzinach muzyki na gości, darczyńców, patronów i uczestników czeka biesiada chlebowa wzbogacona o konkurs tańca ludowego, która zapewne przeciągnie się długo w noc. Niedzielę rozpoczniemy od mszy. Następnie powitanie wszystkich gości i przedstawienie komisji oceniającej stoły chlebowe. O jedenastej zostanie odtańczony polonez w strojach szlacheckich. Obejrzymy też tańce dworskie w wykonaniu dzieci z Kałuszyna. Po południu poznamy laureatów konkursu muzycznego oraz na najlepszy stół chlebowy. Festiwal zamkniemy o godzinie 19.
Ponadto drugi dzień święta ku czci darów ziemi wypełniać będą koncerty. Po raz pierwszy wystąpi Mińska Orkiestra Dęta, a po niej Dąbrówka pod dyrekcją Bogusławy Bednarskiej. Szczecińskie Alki zaproszą na ludową biesiadę, a w skiffowe klimaty wprowadzi nas Okaryna ze Szczytna. Przebojem tegorocznego festiwalu będzie koncert pochodzącego z Tczewa zespołu Ajagore – czarnego konia folkowej sceny.

Nasze skarby
Na łamach nie sposób dokładnie przedstawić wszystkich 25 grup festiwalowych, ale na zachętę poznajmy przynajmniej kilka.
Żuławskie Bursztynki – zespół powstał w 1991 roku. Koncertuje zarówno w kraju jak i poza jego granicami – w Rosji, na Ukrainie i w Niemczech. Opiekunką artystyczną Bursztynek jest Renata Kluszczyńska. Zespół liczy 15 osób i choć mówią o sobie „dzielne dziewczynki”, w ich szeregach znajduje się 4 mężczyzn, a co ciekawsze Bogdan Józkow jest również ich solistą.
Powiślanki mają 9 lat. Jest ich dziesięcioro, w tym 2 mężczyzn. Opiekę artystyczną nad grupą sprawuje Janina Styczyńska. Na przeglądach muzyki ludowej często zajmują czołowe miejsca. Za swoją pracę otrzymali już wiele nagród i wyróżnień m. in. w Kazimierzu, Gdańsku, Bydgoszczy, czy Elblągu.
Zakukała Kukułecka pochodzi ze wsi Gałki Rusinowskie w regionie Opoczyńskim. Wielokrotnie byli nagradzani za krzewienie kultury ludowej – u nas nagroda specjalna.  Członkinie zespołu śpiewają i tańczą w konkursach ogólnopolskich, gdzie zdobywają cenne nagrody.
Wspomnienie spod Rawy Mazowieckiej i wspólnie muzykuje od pięciu lat. Są jedyną grupą, w której liczba mężczyzn prawie dorónuje liczbie kobiet – na 17 osób jest ich aż ośmiu. Powstali dzięki staraniom Zofii Łysakowskiej, która zajmuje się pisaniem tekstów do tradycyjnych melodii ludowych. Regularnie biorą udział w różnego rodzaju uroczystościach kościelnych, jubileuszach, dożynkach i świętach miodu.
Biadkowianki narodziły się w 1988 roku przy KGW w Biadkach położonych w ówczesnym Kaliskiem (obecne Wielkopolskie). Zajmują się organizowaniem tradycyjnych dożynek wiejskich. Ostatnio występowały na Nocy Świętojańskiej w Pniewach i festiwalu „Zachować od zapomnienia” w Łękach Wielkich.
Sielanki pochodzące z Sielca (okolice Chełma). Powstały w 1976 roku również przy kole gospodyń wiejskich. Za główny cel działalności stawiają sobie kultywowanie autentycznego folkloru znad Buga, co konsekwentnie realizują do dziś. W 1982 roku zdobyły nagrodę Ministra Kultury i Sztuki. Przed sześciu laty wywalczyły 1 miejsce na festiwalu w Kazimierzu.
Lubatowianie, mimo iż charakteryzują się największą wśród festiwalowych grup liczbą mężczyzn – aż 11! – to i tutaj kobiety wiodą niekwestionowany prym. Jest ich 19. Działają przy GKO w Iwoniczu-Zdroju (Podkarpacie). W tym roku obchodzili jubileusz 15-lecia. Jubileuszowym prezentem okazało się 1 miejsce na przeglądzie Kropa w Korczynie. Przed rokiem na festiwalu chleba byli trzeci w kategorii muzycznej i pierwsi w konkursie stołów chlebowych.
Aleksandrowiacy to festiwalowi seniorzy. Istnieją już od 34 lat. Powstali i działają w Aleksandrowie koło Biłgoraja. Ich priorytetem jest propagowanie tradycyjnych strojów biłgorajskich, pieśni i zwyczajów tego regionu. Przy Aleksandrowiakach działa też zespół tańca tradycyjnego Przepióreczka, który w 1992 r. na ogólnopolskim konkursie w Rzeszowie otrzymał wyróżnienie za widowisko Potańcóka dawniej. Za całokształt pracy artystycznej Aleksandrowiacy otrzymali odznakę za zasługi dla woj. zamojskiego oraz nagrodę Ministra Kultury.
Miniaturka powstała w 1997 r. przy Szkole Podstawowej w Mominie  (Świętokrzyskie). Inicjatorką, kierowniczką i autorką  scenariuszy oraz tekstów piosenek do znanych melodii ludowych jest nauczycielka, Danuta Kłonica. Obecnie w skład Miniaturek wchodzi 25 osób w wieku od 8-18 lat. Zajmują się wyszukiwaniem dawnych zwyczajów i obrzędów oraz ratują od zapomnienia perły polskiego folkloru.
Oprócz nich wystąpią Mali Lubatowianie, Posiadalanki, Iwowianki, Kurpie z Lelisa, Alki, Gwarki, Wróblanki, Witosławianki, Skoszynianki, Wolanecki, Ostałki, Radojewiczanie, Alki  i Reczańka – ubiegłoroczna Mińska Bochna.

Stoły obfitości
W konkursie chlebów udział wezmą prawie wszystkie zespoły. Każdy wystawi upieczone przez siebie bochny wraz z dodatkami. Będzie to niepowtarzalna sposobność, by skosztować tak wielu rodzajów chleba i czegoś do chleba.
Kujawscy Radojewiczanie zaprezentują chleb żytni, pszenny i wieloziarnisty oraz bułki, chałki i placki drożdżowe. A co na dodatek? To, co na kujawskim stole znaleźć się powinno – mówią zagadkowo. Kurpie z Lelisa kuszą specjałami domowej roboty – piwem jałowcowym, fafernuchami i plackiem drożdżowym. Bursztynki pokażą to, z czego niegdyś słynęły Żuławy – ryby w sosie, krokiety z kapustą, kotleciki rybne z pieczarkami i klopsy w occie.
Ziemia mińska również sprawi, że ślinka pocieknie. Nasze zespoły oprócz chleba z pieca zapowiadają m. in. wędzoną szynkę, pieczony schab, swojskie masło i nalewki. Posiadalanki dorzucają kiełbasę, kaszankę, pierogi, ogórki i smalec. U Ostałek będzie można skosztować pieczonego udźca, miodu, sera i wędlin własnego wyrobu.
Czym są fafernuchy? Tego nie zdradzimy. Trzeba przyjść i samemu się przekonać. Nie skosztowanie tego rogu obfitości równa się grzechowi poważnego zaniechania, z którego ciężko uzyskać rozgrzeszenie.
Tym bardziej, że mamy w zanadrzu pewną niespodziankę, która chyba nie będzie specjalnie zaskakująca dla tych, którzy wiosną wybrali się na Mińsk-Etno-Kabaret, lecz pozostałym pozwoli ujrzeć to, co wydaje im się, że znają, w zupełnie nowej perspektywie.

Podglądy i nasłuchy
Informacje o festiwalu można znaleźć w sieci – zarówno na stronie naszego tygodnika, jak i na stronie minskmaz.com.pl. Zamieściła je na swoich witrynach także większość miast i gmin. Szkoda tylko, że żadna debata nie gorzeje na mińskim forum dyskusyjnym.
Na ulicy pojęcie o festiwalu jest nienajgorsze, co świadczy, że zamieszkał już w świadomości mińszczan. Wielu pytanych ma nadzieję, że stanie się on wizytówką naszego miasta, czymś z czym będzie szerzej kojarzone. Upatrują w tym szansę na promocję turystyczną.
Zagadnięty o festiwal antropolog kultury Andrzej Chyliński wskazał, iż rosnąca popularność podobnych imprez i w ogóle folkloru to uboczny efekt globalizowania się współczesnego świata.
– Im bliżej siebie żyjemy, im więcej nici nas łączy – wyjaśnia – tym wyraźniejsza staje się potrzeba mówienia własnym głosem. A cóż lepiej się do tego nadaje jeśli nie tradycyjna kultura ludowa? Jest ona czymś w rodzaju naszej linii papilarnej, czy może raczej ukrytego głęboko w trzewiach świadomości kolektywnego „Ja”, do którego się odwołujemy, gdy wkoło za dużo obcych głosów
A dlaczego w folklorystycznych zespołach pierwsze skrzypce grają kobiety? – Och, to oczywiste. Kobieta to figura matki, a kultura pierwotna, z której folklor się wywodzi, to w dużej mierze kult płodności i macierzyństwa.

Numer: 2008 37





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *