W Mieni

Dom Pomocy Społecznej im św. Józefa w Mieni już po raz czwarty zaprosił pensjonariuszy oraz ich opiekunów z zaprzyjaźnionych placówek na imprezę integracyjną pod hasłem „Śpiewać każdy może”. Jak powiedziała nowa dyrektor Małgorzata Fedoruk, w czasach, kiedy włączając telewizor widzimy jedynie samo zło, dobrze przynajmniej przez pięć minut zwrócić uwagę na tych, którzy z dala od zgiełku służą ludziom starszym i pokrzywdzonym

Słowiki św. Józefa

W Mieni / Słowiki św. Józefa

Słowo „integracja” bywa ostatnio odmieniane we wszystkich możliwych przypadkach i liczbach oraz przyklejane do wszystkiego. Stało się wytrychem, zawołaniem bojowym. Pisząc je po raz nie wiadomo już który ma się irytujące poczucie wyczerpania i zużycia. Dlatego tym ważniejsze jest, aby widzieć ją nie na papierze, który jak wiadomo wszystko zniesie, czy na ustach czczych gęgaczy, ale w praktycznym działaniu. U św. Józefa z pewnością go nie zabrakło.
W przestronnej, barwnie udekorowanej świetlicy oprócz gospodarzy zgromadzili się goście i wykonawcy z Warszawy, Siedlec, Wirowa, Kątów, Nowego Miszewa i Zakrzewa. Nie zabrakło też cegłowskiego wójta Krzysztofa Miklaszewskiego, proboszcza Grzegorza Kocięckiego, przedstawicieli parafii mariawickiej, dyrektora PCPR Janusza Zdzieborskiego oraz członków rady powiatu i komisji zdrowia.
Organizatorzy postawili na sprawdzoną formułę. Konkurs jak zawsze został zainaugurowany słynną piosenką Jerzego Stuhra, z której zaczerpnięto jego motto. W jury pod niezmiennym przewodnictwem Danuty Zakrzewskiej już tradycyjnie zasiedli podopieczni występujących pracowników. Po zeszłorocznym zwycięstwie Kątów wszyscy zastanawiali się, komu Złoty Słowik przypadnie tym razem.
Sporą odwagą wykazała się pielęgniarka z Nowego Miszewa, która, jako że reszta zespołu się wykruszyła, solo zaśpiewała „Malinowego króla”. Był to, jeżeli nie rewelacyjny, to z całą pewnością najbardziej uroczy występ. Wirów rozkołysał publiczność porywającą, countrową interpretacją przeboju „Wiła wianki”. Młoda ekipa z Zakrzewa zmierzyła się z „Obozowym tangiem” i choć na początku trochę zjadła ich trema, finiszowali prima sort. Najbardziej niecierpliwie wyczekiwany występ ubiegłorocznych zwycięzców niestety lekko rozczarował. Ich „To co dał nam świat” nie wystarczyło do utrzymania koszulki lidera – Złotego Słowika los podarował gospodarzom, którzy zawojowali uszy jurorów wielce energetycznym „To już lato”.
W części pozakonkursowej oprócz rzeczy już znanych i lubianych takich jak grochówka, bryczka, kiermasz prac Mirosława Chylińskiego czy artystyczne popisy pensjonariuszy, pojawiło się też coś nowego. Na zaproszenie DPS-u ze spektaklem „Sen bajarza” przybył do Mieni białostocki teatr pantomimy Arkadia. Aktorzy dzięki innowacyjnemu połączeniu elementów pantomimicznych, muzycznych i teatralnych w zabawny, a przy tym niebanalny sposób opowiedzieli o nocnych perypetiach niepokornych zabawek, które – jak się okazuje – po zapadnięciu zmroku prowadzą własne, wyjątkowo intensywne życie. Dla białostockich aktorów tego typu występy to nie pierwszyzna. Ucieszyli się, że Mienia odpowiedziała na ich propozycję, zwłaszcza, że – jak w zaufaniu wyznali przy talerzu grochówki – spektakl miał właśnie tutaj swoją oficjalną premierę.
Wiele zostało już powiedziane o terapeutycznej, tudzież integrującej mocy muzyki. Nie od dziś wiadomo, że skutecznie przełamuje lody, że – jak to w zgodnym współbrzmieniu wyśpiewali wokaliści Budki Suflera, a za nimi duet z DPS w Siedlcach – „jest jak w długiej trasie piąty bieg”. Tym bardziej cieszy, że jej wibrująca magia zadziałała bez pudła i tym razem, co najdobitniej uwidoczniło się u księży w czarnych i szarych sutannach, którzy mimo dzielących ich przepaści, siedząc obok siebie ręka w rękę oklaskiwali odważnych amatorów słonecznych tonacji.

Numer: 2008 37   Autor: Marcin Królik





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *