Lubimy się popisywać dowcipami, cytatami, a do ekskluzywności należą strofy znanych liryków. Dobrze utrwalone wiersze zostają w pamięci na całe życie. Nawet te ze wczesnej młodości, a może właśnie przede wszystkim te, bo łatwe, rymowane i pełne emocji. Dlaczego więc konkursy recytatorskie nie cieszą się należnym im szacunkiem?
Wiersze z dyktatem

Właśnie wnuk Michaliny Chełmońskiej-Szczepankowskiej rozesłał internetem wieść, że zbliża się finał konkursu recytatorskiego, który tak pięknie przed siedmioma laty nazwano MICHALINUM. Piotr Szczepankowski i również Chełmoński (by podkreślić swoje koligacje z babcią – poetką i słynnym malarzem) zrobił wszystko, by rozpropagować nazwisko i spuściznę literacką Michaliny. Wydał dwa tomiki wierszy, a potem przekonał decydentów, by „mińskiej Konopnickiej” zafundować ulicę i coroczny konkurs recytatorski. Nic w tym zdrożnego, a jednak trudno się oprzeć wrażeniu, że jego kulturalna nachalność znacznie przewyższyła wartość babcinych rymowanek.
Jesienny konkurs Michalinum ma zasięg powiatowy, natomiast wiosenna Syrenka i Makuszyński mają swój finał w Warszawie lub Siedlcach. W tym roku nie było rewelacji oprócz jednego rodzynka – Konrada Czerwińskiego z Cegłowa, który wśród 20 siedleckich finalistów z klas IV-VI zdobył drugie miejsce. Sukces tym większy, że w mieście Jacka trudno obcym przebić się przez sędziowskie sito, a do tego Konrad nie był faworytem.
W eliminacjach powiatowych pokonała go Natalia Wocial z Mistowa (recytując m.in. Szymborską), a Anna Cymbalińska z SP-2 w Mińsku Mazowieckim też ambitnie recytowała Szymborską i Twardowskiego. Konrad wybrał „Rycerza Krzykalskiego” Tuwima i fragment „Bezgrzesznych lat” patrona konkursu.
Niestety, w grupie młodej ani Magdalena Gajda z Kopernika, ani też Karolina Szczurowska z Dobrego czy Czarek Broda z Siennicy – zwycięzcy eliminacji powiatowych w Mińsku Mazowieckim – nie znaleźli uznania w uszach siedleckiej komisji.
Podobnie było z majowo-czerwcową Warszawską Syrenką. W stolicy nikt z trójki nominowanych przez mińskie jury nie zdobył nagrody, choć zarówno Weronice Kłoszewskiej z SP-1, Maćkowi Kowalczykowi z Lipin jak i Marzenie Araźnej z Cegłowa trudno odmówić talentu. Tym bardziej, że recytowali teksty leksykalnie wyraziste jak „Namuzynowanie” Białoszewskiego czy „Mówiłam żartem” Osieckiej.
Finały konkursów recytatorskich to wielogodzinne głosowe tyrady uczestników, którzy prawie na baczność przedstawiają komisji wyuczone teksty. Mimo oszczędności form przekazu, wciąż nie brakuje chętnych do występów – nawet wśród gimnazjalistów i szkół średnich. W tegorocznej Syrence w sali teatralnej MDK wystąpiło 67 recytatorów od 7 do 16 lat, a konkurs im. Makuszyńskiego miał 64 uczestników tylko z SP. To tylko najlepsi ze swoich szkół, więc należy przypuszczać, że wymienione liczby trzeba pomnożyć przez co najmniej pięć.
Teraz czas na Michalinum 2008, które wnuk poetki nazwał „Liście spadają...”, a powiatowy finał zaplanował na piątek 26 września br.
Życzymy konkursowi jak najlepiej, ale nie sposób skomentować pewnych zachowań Piotra Szczepankowskiego. Otóż powinien on pamiętać, że to dzięki prasie lokalnej, a szczególnie naszemu tygodnikowi jego babcia-poetka wróciła do świadomości mieszkańców Ziemi Mińskiej. Tymczasem pan Piotr żąda od nas, byśmy napisany przez niego wstępniak zapraszający do udziału w konkursie wydrukowali bez jakichkolwiek zmian, albo wcale. Tak kategoryczne warunki są nie do przyjęcia z kilku powodów, a ten najważniejszy to dziennikarski honor i niezależność.
Tekst jest nieźle napisany, więc każda redakcja nie miałaby skrupułów przed rzuceniem go na łamy bez większych zmian. No, może poza formą graficzną.
Niestety, Szczepankowski tym razem przesadził, co od początku było do przewidzenia. Jego tupet i natrętne dbanie o szczegóły mogą tylko przynieść konkursowi niepowetowane straty.
Szczepankowski sprzeniewierzył się nie tylko współpracy z mediami, które go dotychczas promowały nie bacząc na jego namolną autopromocję. Złamał również dane w ubiegłym roku słowo, że Michalinum będzie konkursem promującym miejscowych poetów. Wtedy Michalinum zyskałoby na znaczeniu i charakterze, a być może na poziomie dzięki zainteresowaniu sponsorów. Recytatorska promocja lokalnych poetów to także szansa na zyskanie dotacji ze źródeł zewnętrznych. Niestety, dyktat Szczepankowskiego może wszystko popsuć. Szkoda!
Numer: 2008 37 Autor: J. Zbigniew Piątkowski
Komentarze
DODAJ KOMENTARZ