Służba w straży pożarnej, zwłaszcza ochotniczej, zawiera w sobie szczególny rodzaj dawania siebie w ofierze. Kiedy nadchodzi wezwanie do akcji, trzeba się nabiegać, czasem solidnie spocić, a bywa, że i odnieść obrażenia lub oddać życie. Pokolenia druhów z OSP Wielgolas w ciągu minionych dziewięćdziesięciu lat istnienia swojej jednostki zdążyli się o tym przekonać nie raz i nie dwa
Ogniowa familia
Są rodziną. I to nie tylko ze względu na fakt, że służba często przechodzi z ojca na syna ani nawet przez to, że wszyscy doskonale się znają. Łączy ich zupełnie wyjątkowa więź silniejsza nawet od więzów krwi czy przyjaźni. W jedność stapia ich poczucie misji oraz dojmująca świadomość wiążącego się z nią niebezpieczeństwa. Najstarszy z nich służy w szeregach OSP już od siedemdziesięciu lat, najmłodszy dopiero pięć. Mają różne zawody – są rolnikami, nauczycielami, a nawet starostami czy wójtami – jednak, gdy wzywa ich syrena, rzucają wszystko i idą zmierzyć się z żywiołem.
W ostatnią niedzielę sierpnia spotkali się jednak nie po to, aby nieść komuś ratunek, lecz by świętować szacowne urodziny. A wszystko zaczęło się w grudniu 1917 roku, gdy podczas walnego zebrania mieszkańcy wsi uchwalili konieczność zorganizowania straży ogniowej. Jej głównymi organizatorami i założycielami byli: Bogdan Wyleżyński i Jan Witalski, który został jej pierwszym komendantem. 25 sierpnia 1918 roku poświęcony został zakupiony właśnie sprzęt i umundurowanie. W roku 1925 powstała pierwsza remiza, na której budowę organizowane były specjalne zbiórki podcas zabawy i teatrzyków.
Od początku swego istnienia aż do wybuchu wojny OSP Wielgolas zajmował się nie tylko gaszeniem pożarów, ale też organizowaniem życia kulturalnego, jak również odnosił spore sukcesy w wielu zawodach i manewrach. Na rok przed rozpętaniem się wojennej zawieruchy wielgolescy strażacy poświęcili nowy sztandar, zaś w maju 1939 roku zdążyli jeszcze zwołać ostatnie walne zgromadzenie. Potem wskutek nakazów okupanta ich różnorodna działalność musiała ograniczyć się do akcji stricte pożarniczych, a sztandar – ich chluba – został dobrze ukryty. Od wyzwolenia powrócili na drogę dynamicznego rozwoju. Obecnie jednostka liczy 26 członków czynnych i 6 honorowych.
Uświetnione przez węgrowską orkiestrę dętą uroczystości rocznicowe otworzyła msza, podczas której kapelan odnosząc się do czytanych tej niedzieli słów św. Pawła podkreślił, że służba strażaka pokazuje, iż nie liczą się idee, lecz konkretne czyny. Z goryczą mówił, jak wielu dziś mędrkuje, ale przy tym mało kto tak naprawdę gotów jest ponieść ofiarę sam. Jako przykład takiej ofiarnej postawy podał przypadek pewnego druha z Hyżyn, który w czasie wojny zginął rozbrajając Niemców, zaś ubranych w piękne galowe mundury gości przestrzegł, by przede wszystkim usilnie pracowali nad pięknem wewnętrznym. Zachęcał, by byli wzorem solidności na miarę XXI wieku.
– Ojczyzna jest w nieustającej potrzebie, panowie! – wołał.
Po mszy został poświęcony i przekazany zastępowi nowy sztandar. Po raz pierwszy od 70 lat zaprezentowano publicznie również i ten historyczny, który druhowie odnowili z należną mu czcią i pieczołowitością. Przy tej okazji prezes Nieprzecki przypomniał, że to właśnie istniejący już 35 lat ZOSP gminy Latowicz jako pierwszy w powiecie mógł poszczycić się własnym sztandarem. Po poświęceniu nastąpiło wręczenie odznaczeń honorowych. Z rąk druha Tarczyńskiego złote, srebrne i brązowe medale oraz dyplomy za wysługę lat odebrali zarówno druhowie służący w straży od dawna jak i ci, którzy stawiają w niej jeśli nie pierwsze, to na pewno dziewicze kroki. Obecnym i minionym pokoleniom strażaków podziękował poseł Mroczek.
Podobnie jak innych służb pro publico bono tak i straży nie sposób u nas oddzielić od kontekstu patriotycznego, a ich praca zawsze jest czymś więcej niż tylko wykonywaniem konkretnych zadań, do których zostali powołani. W latach niewoli, o czym konsekwentnie przypominali wszyscy przemawiający, to właśnie straż była ostoją tradycji i narodowego ducha. Poseł Wargocka zwróciła na to szczególną uwagę odnotowując, że nawet dzień obchodów rocznicowych ma znaczenie symboliczne, odnosi się wszak do słynnego Sierpnia ’80.
Także sierpień – nie dość, że w polskiej duchowości jest miesiącem maryjnym, co podkreślały odśpiewywane pieśni – zwraca nasze myśli ku walecznym bohaterom powstania Warszawskiego. Czy młodzi zapaleńcy garnący się do sikawki będą umieli czerpać z nich wzór?
Numer: 2008 36 Autor: Marcin Królik
Komentarze
DODAJ KOMENTARZ