Mińsk Mazowiecki mieszkaniowy

Iwona Krusiewicz nie oczekuje luksusów dla siebie i czwórki swoich małych skarbów. Nie chce mieszkania na parterze w bloku w centrum. Marzy jedynie o kawałku własnego kąta choćby i w starym, walącym się baraku, gdzie jej dzieci – najstarszy Mateusz ma w tej chwili osiem lat – mogłyby się spokojnie uczyć. Niestety PGK i Urząd Miasta nawet tego jej odmówiły

Labirynt bez kłębka

Mińsk Mazowiecki mieszkaniowy / Labirynt bez kłębka

Nie zaprzecza, że nie wszystko w jej życiu ułożyło się tak, jakby chciała. Za mąż wyszła w wieku 18 lat, głównie dlatego, by uciec przed alkoholowym piekłem, jakie zgotowali jej rodzice. Niestety, małżeństwo okazało się kolejnym koszmarem. Mąż traktował ją i dzieci jak niepotrzebną kulę u nogi. Nie podobało mu się, że pani Iwona wróciła do szkoły i chce podjąć studia psychologiczne. Dlatego w czerwcu ubiegłego roku zdecydowała się go opuścić.
Wróciła do matki i zamieszkała w jej 20–metrowej klitce na Stankowiźnie. Przepisała dzieci do mińskiej szóstki, którą, nawiasem mówiąc, bardzo sobie chwali. Jednak idylla trwała tylko miesiąc – do czasu, gdy do domu wrócił jej brat, który również nie stroni od kieliszka. Zaczęły się awantury, niszczenie sprzętów, szarpanie, ubliżanie. W związku z tym nie widząc innej możliwości zdecydowała się na bezprawne zajęcie pustostanu mieszczącego się w tym samym budynku.
Gdy zgłosiła sytuację w PGK, dowiedziała się, że lokal, w którym przebywa pustostanem nie jest. Jednocześnie doradzono jej, by przeniosła się do innego lokalu, który faktycznie miał być niezamieszkały i podjęła starania o przyznanie go jej. Nauczona złymi doświadczeniami postanowiła upewnić się, czy tak jest rzeczywiście i udała się do UM, gdzie po raz kolejny rozwiano jej wątpliwości. Okazało się, że mieszkanie zajmuje ktoś kto siedzi w więzieniu. Postanowiła interweniować u burmistrza Grzesiaka. Nigdy nie zapomni tej audiencji.
– Cała nasza rozmowa trwała góra trzy minuty. Zapytał o co chodzi, a kiedy zaczęłam mu tłumaczyć, nawet nie pozwolił mi skończyć. Złapał mnie tylko za rękę i zaprowadził do tej samej urzędniczki, od której właśnie wyszłam. Tamta bardzo się zmieszała, po czym wyjaśniła, że ten facet owszem, został sądownie przez UM wymeldowany, lecz kiedy wyjdzie na wolność, miasto będzie musiało zapewnić mu lokal socjalny. Dlatego trzymają to mieszkanie dla niego. Nieprawdopodobne, że zwykły kryminalista, który nie wiadomo kiedy wróci, ma takie przywileje – żali się pani Iwona.
Nie dała za wygraną i mieszkania nie opuściła. Nie zaprzestała też składać pisma niezrażona kolejnymi odmowami oraz – jak to z właściwym sobie współczuciem dla bliźnich ujął burmistrz Grzesiak – „brakiem możliwości”. W styczniu okazało się, że kwatera, którą PGK rzekomo „trzymało” dla penitencjariusza ma zostać zasiedlona przez kobietę wyeksmitowaną z Rodziny Nalazków.
A to nie koniec niespodzianek. Pewna sąsiadka pani Iwony z tego samego budynku na Stankowiźnie oprócz mieszkania, które sama zajmuje, otrzymała jeszcze trzy dodatkowe dla dzieci i wnuka. Interesujący i wielce zastanawiający jest też przykład Romki, której po dwóch latach okupowania pustostanu burmistrz Grzesiak przyznał go bez kłopotów, mimo iż była zameldowana w zupełnie innym miejscu.
– Czy dlatego, że należy do mniejszości narodowej? – pyta gorzko pani Iwona.
Próbowała wynająć kawalerkę, ale bez skutku. Przebywa na urlopie wychowawczym, więc jej dochód wynosi niecałe 800 zł. na pięć osób. Ale nie chodziło tylko o pieniądze. Równie wielką przeszkodą co cena, a może i większą była liczba dzieci. Tym bardziej, że w drodze jest piąty potomek – owoc związku, który miał przywrócić jej radość życia, a okazał się kolejnym rozczarowaniem. W kwietniu odbyła się rozprawa sądowa, po której pani Iwona musiała ostatecznie opuścić bezprawnie zajmowany lokal.
Teraz mieszka we Wrzosowie. Gościny udzieliła jej teściowa. Ale to też nie bajka, bo kiedy teściowa sobie popije, każe im pakować manele i wynosić się z powrotem do Mińska. Mąż chce wrócić. Pracuje we Francji i, kiedy przyjeżdża na urlop, wyśmienicie dogaduje się z dziećmi. Nie przeszkadza mu nawet, że życie, które pani Iwona nosi w swoim łonie, spłodził inny mężczyzna. Ona jednak boi się po raz drugi pakować do tej samej rzeki. Czuje się rozbita, złamana, zniechęcona.
Czego chce?
– Zacząć nowe, dobre i szczęśliwe życie. Może ktoś zechce nam pomóc poprzez waszą redakcję.

Numer: 2008 35   Autor: Marcin Królik





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *