Stanisławowskie dożynki 2008

Gminno-parafialne dożynki rozpoczęły się tradycyjnie – mszą św. odprawianą w koncelebrze przez proboszczów obu gminnych parafii: stanisławowskiej i pustelnickiej. Honorowe miejsca w kościele zajęli starostowie dożynek - Bogumiła Gryz z Papierni oraz Marek Wieczorek z Ładzynia. Przed samym ołtarzem spoczęły trzy wieńce przygotowane przez mieszkańców gminy. Znalazło się również miejsce dla wójta Wojciecha Witczaka

Pusto na polu

Stanisławowskie dożynki 2008 / Pusto na polu

Po mszy doszedł czwarty wieniec i wszyscy ruszyli na boisko. Gości honorowych podwieziono bryczkami. Na scenie wójt oderwał od wręczonego mu przez starostów bochenka kęs i podał chleb dalej. Po okrążeniu sceny bochenek powędrował na widownię, gdzie znikł. Wtedy na scenie rozgościła się stanisławowska orkiestra dęta, a goście poszli ocenić wieńce. Najbardziej spodobała się im Hostia z Sokóla, którą tysiącem złotych nagrodził Waldemar Zientek. Druga nagroda i 700 zł od Marioli Siedlczyńskiej-Wiącek z Przychodni Mariolka przypadła Wólce Czarnińskiej, a trzecia przypadła pozostałym dwóm wieńcom z Kolonii Stanisławów i Pustelnika nagrodzone po 400 zł przez Marka Ryszawę i Edmunda Marczaka.
Nie tylko na scenie robiło się coraz goręcej. Fani sportu mieli rozterkę: na scenie pokaz karate, a na ulicy zaczynał się bieg – trzy okrążenia uliczkami Stanisławowa. Zdominowali go przyjezdni. Pierwsze miejsce zajął Maciej Badurek z Mińska, za co dostał złoty medal i rower górski ufundowany przez Jana Dźwigałę. Za drugie miejsce poza srebrnym medalem Marcin Czarnecki z Warszawy otrzymał komplet narzędzi do wiertarki ufundowany przez Zbigniewa Sobotkę. Medal brązowy i wiertarka przypadły mińszczaninowi Damianowi Jędrusińskiemu. Najlepszym biegaczem z gminy Stanisławów okazał się Sławomir Wieczorek z Ciopanu. Cieszy się teraz wieżą stereo od GS Stanisławów. Najmłodszym był Bartek Gajc również ze Stanisławowa, który otrzymał odtwarzacz DVD od Zdzisława Sierheja. Uczniowie - Magdalena Wytrykus z Goździówki i Wojciech Klimek z Ładzynia otrzymali po plecaku, a Emilia Chmielewska ze Stanisławowa cieszy się z kompletu filiżanek ufundowanego przez Jolantę Kossakowską. Najlepszy biegacz z gimnazjum - Piotr Kielak pewnie już wypił soki, które otrzymał od Filipa Słowika, a najstarszy  Andrzej Madziar (1942 r.) z Mińska Mazowieckiego odjechał do domu na rowerze górskim ufundowanym przez Wiolettę i Mariusza Cieślaków.
Nie tylko zabawą żyło boisko. Członkowie OSP z Nadarzyna pokazywali i omawiali zasady pierwszej pomocy medycznej, a konkurs na najsilniejszą wieś polegał na przeciągnięciu kilka metrów pełnego wody wozu strażackiego Wygrał Pustelnik przed trzema drużynami ze Stanisławowa, Kolonią Stanisławów i stanisławowską młodzieżą. Zwycięzcy otrzymali 3 zgrzewki piwa, wicemistrzowie dwie, a za trzecie miejsce - tylko jedna.
Jak co roku odbył się konkurs potraw regionalnych. Udział wzięło jedenaścioro uczestników – dziesięć pań i jeden  Sławomir Cudny z  likierem jeżynowym „Smocza krew”.  Wygrała baba ziemniaczana Teresy Kani przed pyzami z serem  Krystyny Trąbińskiej i nalewką śliwkową Zofii Zdanowicz. Pierogi z serem i pierogi z kapustą i grzybami suszonymi, pierogi ruskie i barszcz czerwony ugotowała Halina Lech, a duszona kapusta z kiełbasą po norymbersku to dzieła Jolanty Sus. Nagrody pocieszenia otrzymały: Bożena Piasecka (sałatka chińska, karkówka w coli), Zofia Zdanowicz (korona schabowa w żurawinie), Danuta Sulich (wędzona szynka z nogą) i Mariola Zielińska (zapiekane ziemniaki) oraz męski rodzynek.
O czwartej na scenie zagościli Romowie z zespołu „KAŁE JAKHA”. Grali i śpiewali ludową muzykę cygańską, którą zjednali sobie cały stadion. Po gorących rytmach nieco do myślenia dał kabaret „Rżysko”. Później koncertowały „Róże Europy” dla trochę starszych i „Manchester” dla młodzieży.
Po 22 ciszę nocną przerwały wybuchy sztucznych ogni. Wszyscy zadzierali głowy i mimo padającego w oczy deszczu podziwiali barwne widowisko. Później, w błotku trwała dyskoteka. Do północy.
Dożynki, jak co roku oferowało chętnym różne atrakcje. Było coś dla ciała – grochówka, piwo i stragany z łakociami. Dla ducha występy artystyczne, wesołe miasteczko, można było przelecieć się motolotnią, a na straganach  - kupić jakiś drobiazg na pamiątkę. Właściwie, każdy mógł znaleźć coś dla siebie. Sądząc po frekwencji, w polu i w lesie musiało być pusto.

Numer: 2008 35   Autor: Tomasz Zdanowicz





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *