W mińskiej GS „SCh”

Gorącą noc miał prezes Zenon Przybysz tuż przed zebraniem przedstawicieli GS „SCh” w Mińsku. Gdyby nie korzystny kierunek wiatru i ofiarna akcja strażaków, podsumowanie ubiegłorocznej działalności spółdzielni mogłoby w ogóle nie dojść do skutku

Walne po ogniu

Pożar, a właściwie prawie doszczętne spalenie magazynu spółdzielni to ewidentna strata, bo jego wartość była znacznie wyższa od sumy zwrotu ubezpieczenia. We wrześniu ub. roku wydzierżawili halę Harperowi, gdy ten miał kłopoty po wielkim pożarze na terenie ZNTK. Zamiast dochodów z wynajmu jest więc finansowy dołek, ale na szczęście świeżo wyremontowana siedziba SG „SCh” ocalała.

Podczas ubiegłorocznego zebrania przedstawicieli trwały prace remontowe. Elewacja biurowca i otwarty przed nim plac z kostki brukowej przyciągają dużo klientów, co widać po obrotach firmowego spożywczaka i zadowoleniu wynajmujących lokale przedsiębiorców prywatnych. Ale – jak żalił się w sprawozdaniu prezes Zenon Przybysz – na Zakładkowie ceny wynajmu są znacznie niższe od tych w centrum miasta. Mimo 3 złotych za metr kwadratowy, jeszcze 80 m magazynów świeci pustką. Omawiając działalność w minionym roku prezes podkreślił też nasilającą się falę przestępczości. W wyniku podpalenia sklepu w Kędzieraku i włamań do placówek w Zamieniu i Brzózem GS poniósł 50-tysięczne straty. Natomiast pozytywnie zakończyły się kontrole ZUS, Urzędu Skarbowego i lustracja KZRS z Siedlec. Spółdzielnia dobrze poradziła sobie z zadaniami gospodarczo-finansowymi, które wykonała w 108,8% (3,96 mln zł). Tylko sprzedaż środków do produkcji rolnej była o 20% niższa do zaplanowanej.
Główne wydatki GS „SCh” to wynagrodzenia (527 tys. zł), a z kosztów ponad 160 tysięcy kosztowała wymiana okien i elewacji w biurowcu oraz ułożenie kostki brukowej i wymiana wodociągu. Uwagę zwraca też suma 146,5 tysiąca złotych podatków od nieruchomości, które co roku inkasuje urząd miasta. Mimo strat i nie najlepszego handlu, mińska GS „SCh” osiągnęła w 2004 roku ponad 5-tysięczny zysk netto.
Co dalej? Prezes Przybysz i główna księgowa Teresa Adamska prognozują, że sprzedaż nadal będzie malała – średnio 5% rocznie. Powody to zlikwidowany sklep w Kędzieraku (zostało 10), wolne magazyny, wzrost kosztów energii i nie zawsze uczciwa konkurencja sklepów prywatnych.
Po nowoczesnej wizualizacji biurowca przy ul. Sosnkowskiego w Mińsku, czas na poprawę image sklepów w terenie. Trzeba je też dostosować do wymogów HACCP. No i wypromować ceny wśród klientów, by wiedzieli, że w GS-ie sprzedaje się nie tylko świeże, ale i tańsze produkty. Należy też zacieśnić współpracę z najbliższymi spółdzielniami w Kołbieli, Siennicy i innych gminach, bo na razie sprowadza się ona do wspólnych zakupów mąki i cukru.
Rada Nadzorcza z przewodniczącą Danutą Kryską podkreśliła zupełnie inny wygląd biurowca po sanacji elewacji i likwidacji kosztochłonnego ogrodzenia parkingu, a zaproszeni goście – Kazimierz Nalewka z SKR i Ewa Kaliszewska z Banku Spółdzielczego – byli zadowoleni z dotychczasowej współpracy, choć ta ogranicza się tylko do konta bankowego i uczestnictwa w różnych forach spółdzielczych. Nawet w tak skromnym zakresie nie ma współpracy ze „Społem” – też przecież spółdzielnią z tradycjami – ale dziś w fazie wyprzedaży i życia z wynajmu lokali.
Do życzeń dla GS „SCh” dołączyła się również nasza redakcja, zwracając uwagę na jeszcze większą wizualizację spółdzielni i jej sklepów oraz współpracy firm prywatnych ze spółdzielniami. Zaprosiliśmy też GS, BS i SKR do wspierania imprez na rzecz środowiska wiejskiego. Najbliższą będzie święto chleba, które zorganizujemy 10 września przed mińskim pałacem.

Numer: 2005 27   Autor: J. Zbigniew Piątkowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *