W Stanisławowie

Wójt Stanisławowa Wojciech Witczak  prosi, by się nie kłócić. Prosi też o dwa dni, by przyjrzeć się naglącym w sołectwie kwestiom. Czcze te prośby i obietnice, bo mieszkańcy wiedzą swoje, a chwilę później głośno wykrzykują „Rządzę sprzedano” i opuszczają zebranie wiejskie. Wiele można zrobić, by osiągnąć zamierzony cel, nikomu jednak dotąd nie udało się zdetronizować potężnej królowej – ekonomii

Żądza nieskończona

W Stanisławowie / Żądza nieskończona

Zagrożenie potencjalną utratą odgrywa dużą rolę przy podejmowaniu decyzji. Ludźmi bardziej powoduje myśl, że mogliby coś utracić, niż myśl, że mogliby zyskać coś o tej samej wartości. W psychologii nazywa się to regułą niedostępności. Cenimy to, co chcą nam zabrać, a nie to co dają. Walczymy o niedostępne, wyjątkowo trudne i cenne rzeczy, bo nie możemy się pogodzić z ich utratą, nie zważając, że przy okazji znacznie więcej możemy zyskać na czym innym lub że wcześniej rzeczy te nie miały dla nas większej wartości. 
Jak wiadomo uchwałą Rady Gminy w Stanisławowie zamknięto szkołę we wsi Rządza. Negatywna w tej sprawie opinia kuratora została starta z powierzchni „decyzyjnej” druzgoczącą dla sołeckiej placówki opinią, która napłynęła z ministerstwa. Cieszą się radni, zawrzało w Rządzy. Po pierwsze dlatego, że nikt nikogo nie poinformował o ostatecznie przegranej walce, teraz dla mieszkańców wsi jedyną szansą jest sąd administracyjny. Po drugie dlatego, że decyzja ze szczebla MEN-u była, jak twierdzą najgorliwsi zwolennicy utrzymania szkoły, decyzją jednostronną, tj. taką, która uwzględniała tylko zażalenie na uchwałę kuratora radnych gminy. Po trzecie, wciąż brak zadaszonych przystanków i porządnego chodnika dla dzieci, które teraz jak wiadomo będą dowożone. Koszt to mniejszy niż całoroczne utrzymanie szkoły.
Wojciech Witczak zapewnia, ze dowóz się należy jak psu zupa, a przystanki będą i to zanim rozpocznie się rok szkolny. Wójt nawołuje do brania sprawy w swoje ręce i powraca do idei szkoły społecznej. Wtenczas gmina przekazałaby subwencję w wysokości 90 tys. zł, a także zwróciła się z prośbą do dyrektora Zespołu Oświatowo-Wychowawczego o partycypację w kosztach ogrzewania budynku. Mieszkańcy wsi nie wykazują zainteresowania takim rozwiązaniem. Być może nie w szkole tkwi problem, bo wydaje się, że jedyną walczącą na forum matką jest Beata Michalak.
O co zatem w tym wszystkim chodzi? Nie da się ukryć, że powstały tu dwa obozy. Rada gminy z MEN oraz niektórzy mieszkańcy wsi z kuratorem oświaty. Pierwsi mają na względzie czynnik organizacyjno-ekonomiczny, drudzy – czysto pedagogiczny. Pierwsi obserwują i oceniają z daleka, drudzy na miejscu mają na wszystko wgląd. Cóż to jednak za walka, gdy i we wsi większość sądzi, że dobrze się stało, a teraz należy tylko zawczasu pomyśleć, co pożytecznego można z takim obiektem zrobić, byle nie stał bez celu i z czasem nie zaczął straszyć powybijanymi szybami, zarośniętym chodnikiem i stosem pustych butelek po katach. Mieszkańcy wsi Rządza mogą się w tej kwestii wykazać i pomysłowością, jak i dobrem całego sołectwa. Problem chyba polega na tym, że samostanowienie jest największym problemem.

Numer: 2008 34   Autor: (kz)





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *