Blues pod Pałacem

Charakterystyczne, niepowtarzalne brzmienie jednego elektryzowało miłośników bluesa od bałtyckich plaż po tatrzańskie połoniny, a nietuzinkowy styl bycia i „przygodowa” biografia drugiego wzbogacały koloryt naszego miasta. I choć jeden na stałe zapisał się w leksykonach i encyklopediach muzyki, drugi zaś głównie w pamięci garstki tych, którym przyszło go poznać lub z nim pracować, obydwóm niewątpliwie należy się cześć i uznanie

Zemsta umarłych

Blues pod Pałacem / Zemsta umarłych

Z takiego zapewne założenia wyszła Niezależna Inicjatywa Kulturalna, gdy przed rokiem wpadła na pomysł zorganizowania pierwszego koncertu poświęconego pamięci Tadeusza Nalepy i Józefa Lipińskiego. Inspirację stanowiła śmierć obu, która nastąpiła w niedługim odstępie czasu. Na tym zresztą zbieżności się nie kończą, bowiem nie dość, że obaj urodzili się w 1943 roku, to na dokładkę połączyła ich miłość do bluesa, w którym – Nalepa do końca, a Lipiński przeważnie w latach 70. w zespole Czarne Koty – znajdowali ujście dla światła swoich dusz.
Nalepy nikomu nie trzeba przedstawiać, natomiast Lipińskiego nasi czytelnicy kojarzyli przede wszystkim jako dziennikarza o ciętym, ironicznym piórze. Ilu wiedziało o muzycznej karcie w jego życiorysie? O tym, że wymiatał na wiośle i miał wokal nie od parady? Jego scenicznej proweniencji można się było oczywiście domyślić z artykułów, w których z prawdziwym zamiłowaniem i znawstwem relacjonował koncerty lokalnych zespołów oraz ich perypetie. Tak, Józio naprawdę kochał to nasze muzyczne zagłębie, kochał je rzadko spotykaną namiętnością. Czy zatem ono potrafiło mu podziękować?
Drugi już koncert z cyklu „Na drugim brzegu tęczy”, który odbył się 12 lipca częściowo w pałacowym amfiteatrze, a częściowo w kameralnej, niekoniecznie był tego dowodem. Nie idzie już nawet o to, że w większości przypadkowa publiczność rekrutująca się z parkowych spacerowiczów nie dowiedziała się praktycznie nic o głównych bohaterach, ale przede wszystkim o to, że kompletnie zabrakło synergii.
Cztery tutejsze składy – Bad Blues, S.P.I.N., R.I.P. oraz W.T.F. – dwoiły się i troiły, zdzierały struny głosowe, miksowały bluesa z hardrockiem, metalem i Bóg raczy wiedzieć czym jeszcze, a i tak miało się irytujące poczucie, że między nimi i publicznością stała gruba, kuloodporna i emocjo-szczelna szyba. I nie uświadczyłeś choćby najwęższego kanału komunikacji. Gdzie podziała się ta szorstkość, bunt, podcinanie żył? W zamian wszyscy ładnie ubrani, zrelaksowani, dzieci anielsko śpią w wózeczkach, pary trzymają się za rąsie. I nawet dokonana przez R.I.P reinterpretacja „Johny Be Good” Chucka Berry’ego uznawanego przecież za wichrzyciela swoich czasów nie była w stanie przegnać wszechogarniającej nudy.
Sytuację zaczęli ratować dopiero Buckleysi. Kiedy uderzyli w druty, pod sceną zaczęło się kotłować coś w rodzaju nieśmiałego pogo, które pewnie by się rozkręciło, gdyby nie lunął deszcz. I jeśli gdzieś w tej pachnącej zimną rybą parodii grania z głębi duszy objawił się duch Józia, to chyba właśnie wtedy, albowiem tak jak jego życie obfitowało w nieoczekiwane zwroty akcji, tak i tu misterny plan organizatorów poszedł w drobny pył. Ale NIKowcy nie z tych, co łatwo krewią, więc zwinęli sprzęt i przenieśli się do środka.
Upłynęła dobra godzina zanim mający wystąpić w charakterze gościa specjalnego zespół z Koluszek Power of Trinity w końcu się rozgrzał. Ziewanie brało, gdy się patrzyło na puste krzesła, ale potem stał się cud i sala dosyć szczelnie się wypełniła. Mało tego – były tańce pod sceną i nawet ziemia coś jakby trochę zadrżała.
Cóż jednak z tego, gdy widać, słychać i czuć, że dla młodych entuzjastów ta muzyka nie jest stylem życia, a jedynie sztafażem, konwencją, kostiumem, który przystroili, żeby się pokazać. Jeśli zmarli nie są w stanie czegoś przebaczyć, to tym czymś jest kupczenie duszą. Może dlatego zemścili się tak okrutnie, zabierając szarpidrutom prometejską iskrę i zsyłając oczyszczającą ulewę, z której wszelako nie wyciągnięto wniosków.

Numer: 2008 29   Autor: Marcin Królik





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *