Ostatnia sesja rady gminy w Cegłowie zapowiadała się spokojnie, chociaż w kuluarach przedsesyjnych słychać było różne głosy na jej temat. Otwierając sesję, przewodnicząca Teodora Wójcik stwierdziła tonem niemal nie znoszącym sprzeciwu: - Mam apel do lokalnej prasy, aby relacjonowały posiedzenia naszej rady rzetelnie, a nie pod dyktando urzędu. My wiemy, kto przekazuje te materiały i nie pozwolimy, aby oczerniano mnie i radę. No i oczywiście sprawdzimy, kto zamieszcza wkładki do prasy rozdawanej sołtysom - zakończyła. W powietrzu czuć było zapach prokuratora i sądu
Gminne śledztwo

Jednak dalsza część obrad, mimo podgrzanej letnim słońcem atmosfery, przebiegała w miarę spokojnie, a dyskusja (z małymi wyjątkami) miała przede wszystkim charakter merytoryczny. Chyba po raz pierwszy od dłuższego czasu gminni radni zajęli się dyskusją nad projektami ustaw, przedkładając je nad osobiste animozje. Duży wpływ na to miały głosy radnych Jacka Wąsowskiego i Tomasza Szcześniaka, którzy nawoływali swoich kolegów do dyskusji o gminie i jej przyszłości. - Nasze zachowanie na tej sali to także promocja gminy. Im więcej będziemy dyskutować o polepszeniu bytu naszych mieszkańców, tym lepiej będziemy promować naszą gminę - uspokajali rozgrzane głowy radni Wąsowski i Szcześniak. A powodem ich wystąpień był projekt uchwały radnego Dariusza Uchmana, dotyczący wsparcia ze strony gminy działań proekologicznych związanych z budową przydomowych oczyszczalni ścieków. Uchwała ta, skądinąd słuszna, wzbudziła nie tylko merytoryczną dyskusję. Początkowo projektodawca wszelkie uwagi odbierał jako ataki na jego osobę. Krótka przerwa ogłoszona na wniosek radnego Szcześniaka nie tylko uspokoiła radnych, ale także doprowadziła do konsensusu co do treści nie tylko samej uchwały, ale także regulaminu pomocy dla budujących przydomowe oczyszczalnie. Nie tylko radni, ale także wójt Krzysztof Miklaszewski poparli w całości projekt Dariusza Uchmana. Głosowanie było jedynie formalnością.
Radny D. Uchman po zakończonym głosowaniu nie tylko podziękował radnym, ale także starał się wytłumaczyć radzie: - Ja nie jestem politykiem, tylko młodym radnym, który chce coś dla tej gminy zrobić. Może czasami reaguję zbyt emocjonalnie, ale postaram się być w przyszłości bardziej opanowany - zakończył swoje wystąpienie.
Nie był to koniec dobrych wiadomości. Marcin Uchman poinformował radnych, że festyn „Sójka Mazowiecka” nie tylko nie został uśmiercony, ale nakarmiony (jak to określił z humorem) kwotą 12 tys. złotych dotacją z Urzędu Marszałkowskiego.
Jeszcze na krótko zaiskrzyło podczas rozpatrywania skarg złożonych na działalność wójta przez rodzinę Zatorskich z Wólki Wiciejowskiej. Stanowisko Komisji Rewizyjnej o odrzuceniu skarg na wójta poparło także większość radnych. - Jeżeli pan Zatorski twierdzi, że naruszone zostało prawo, to powinien ten fakt zgłosić do prokuratury. Rada gminy to nie sala sądowa - podsumował dyskusję Jacek Wąsowski.
Na koniec przewodnicząca Teodora Wójcik jeszcze raz nawiązała do artykułu w jednej z lokalnych gazet przypisującego jej udział w tragicznym wydarzeniu sprzed blisko dwóch lat. - Za te oszczerstwa autorzy odpowiedzą przed sądem, bo to dotyka nie tylko mnie, ale także inne osoby - poinformowała przewodnicząca. Nadchodzący wieczór, który ochłodził powietrze, ostudził także sesyjną atmosferę, chociaż jeszcze w kuluarach wiele mówiło się nie tylko o samej sesji, ale także o najpilniejszych potrzebach gminy.
Numer: 2008 27 Autor: (juz)
Komentarze
DODAJ KOMENTARZ