Mińsk-rally 2008

Scenariusz dwunastego mińskiego rajdu był identyczny jak w poprzednich latach – w sobotę, 28 czerwca 12 prób na około 60-kilometrowym odcinku wokół Mińska Mazowieckiego i okolic, a w niedzielę to, co kibicujący rajdowcom mińszczanie lubią najbardziej, czyli „super próba” o puchar burmistrza, grand prix o puchar prezesa AK Centrum, ekspozycja firm sponsorujących, pokazy i akcja „bezpieczne wakacje” dla dzieci i młodzieży

Spalone gumy

Mińsk-rally 2008 / Spalone gumy

Niedzielną część rajdu otworzyła tradycyjna parada. Widowiskowej kolumnie eskortowanych przez policję samochodów przewodziła biała limuzyna z burmistrzem Grzesiakiem w środku. Uroczysty przejazd wyznaczonymi ulicami zakończył się złożeniem wiązanki przy pomniku Konstytucji 3-ego Maja. W tym czasie swoje stoiska przygotowywały zaproszone na imprezę salony Kii, Skody, Hondy i Citroena.
Zanim wystartowały pierwsze załogi, komentujący zmagania Grzegorz Traczewski z fundacji „Jedź bezpiecznie”, zwracając się do coraz liczniej przybywających kibiców, zachęcał do brania udziału w Konkursach Jazdy Samochodowej. Zauważył, że jedynie rajdy czy też różne pomniejsze wyścigi, jak choćby te organizowane w każdy wtorek przez AK Centrum na Stadionie X-lecia, dają najlepszą, a przy tym najbezpieczniejszą możliwość zaprezentowania umiejętności. Przypomniał, że od KJSów zaczynało wielu zawodników, którzy dziś startują w znacznie poważniejszych imprezach, jak choćby znany w Mińsku Mazowieckim Filip Niwet czy Radek Naradowski, który w tym roku pojechał w rajdowych mistrzostwach Polski.
Na pierwszy ogień poszła załoga z numerem 52, Piotr Broncher i Roland Jankowski z AK Tomaszów jadący Subaru Legacy. Ich auto, mimo iż niekiedy bywa przez rajdowych wyjadaczy traktowane nieco powściągliwie jako za długie, za ciężkie i za szerokie, w pierwszej próbie ustaliło próg czasowy 1.44.84, poniżej którego nie udało się zejść żadnej z późniejszych drużyn. Swój prymat tomaszowscy kierowcy zachowali zresztą do końca, czym zapewnili sobie podziw i w pełni zasłużone pierwsze miejsce w klasyfikacji ogólnej tegorocznego Rally.
Dla zawodników z Mińska Mazowieckiego niestety nie był to udany start. Opatrzona numerem 54, a jadąca Volkswagenem Passat załoga uzyskała jeden z najgorszych wyników – 2.03.85. Z kolei inna dwójka odważnych mińszczan, którzy swoje BMW5 zgłosili do Grand Prix już w trakcie trwania zawodów, nie zdołała zapanować nad przysadzistym samochodem i przejazdu nie ukończyła w ogóle.
Zresztą podobnych wypadków, gdy to maszyna prowadziła człowieka, a nie na odwrót, było jeszcze kilka – jak chociażby jadący Mazdą 323 team numer 2, który przejazd wprawdzie ukończył i to ze stosunkowo niezłym czasem, ale za to spotkał się ze słupkiem. Tak naprawdę całe Rally charakteryzowały dwie jakości. Wyraźnie bowiem – jak nie omieszkał odnotować Traczewski – rysowała się różnica między kierowcami regularnie ścigającymi się w KJSach i amatorami.
Było też kilka niespodziewanych akcentów. Jeden z nich stanowił fakt, że wśród kierowców znalazła się również jedna kobieta, zaś trzy inne panie zasiadły na fotelach pilotów. Podczas rozdawania nagród przedstawicielki płci pięknej otrzymały dodatkowe kwiaty. Natomiast bezsprzecznie sentymentalny wyraz na twarzach publiczności wywołał zgłoszony niemal w ostatniej chwili jedyny pośród japońskich i niemieckich cudów techniki stary poczciwy maluszek. Niegdyś król KJSów, dziś żywa legenda uzyskał wprawdzie ostatni czas – 2.07.53, lecz widzowie zgodzili się, że w jego wypadku nie lokata była istotna.
Sporo emocji dostarczył również burmistrz Grzesiak, który spóźniał się na rozdanie pucharów. Gdy jednak w końcu się pojawił, gęsty suspens opadł i można było przystąpić do uhonorowania zwycięzców.
W klasyfikacji generalnej na trzecim miejscu uplasowała się załoga numer 2 – Wojciech Cichoń i Karol Szymkiewicz jadący Mazdą 323. Miejsce drugie zajęli Konrad Pniaczek i Marcin Lasota w opatrzonym numerem 51 Audi 80. Zwycięzcami rajdu została natomiast wspomniana już powyżej załoga numer 52.
Piotr Broncher i Roland Jankowski do listy sukcesów mogli też dopisać puchar burmistrza Kałuszyna, puchar prezesa AK Centrum oraz nagrodę najważniejszą – puchar burmistrza Mińska. Słowem, Tomaszów zgarnął pulę.

Numer: 2008 27   Autor: Marcin Królik





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *