Przełożona z poniedziałku na wtorek 20. sesja mińskiej rady miasta doprowadziła przewodniczącego Jurka do jednoznaczności w sprawie istnienia koalicji, a burmistrza Grzesiaka do furii. Krytykowany przez niemal wszystkich radnych zaczął na nich krzyczeć. Tym razem zrobiło się gorąco podczas omawiania środków unijnych, konkursu na dyrektora MDK i – jak zwykle – kontynuacji budowy aquaparku
Przerwany romans

Mińsk Mazowiecki jest dość bezpiecznym miastem – twierdzą zgodnie policjanci, strażnicy i inne służby ochronne. No, może z wyjątkiem możliwości zaspokajania potrzeb podstawowych, bo mamy tylko dwie publiczne toalety, a monitoring jest zbyt słaby, by kontrolować każdy miejski krzaczek.
Jeszcze gorzej wypadły starania o unijne dotacje. Znowu odrzucono nam cztery wnioski ze względu na błędy formalne, a powołana ostatnio na szefową zespołu przygotowującego projekty Katarzyna Lorbiecka bezradnie rozkłada ręce. Mało tego, nikt o tej nominacji nie wiedział, a przewodniczący Leon Jurek rozważał nawet rozpad koalicji z powodu niezatrudniania specjalisty-aplikanta. Nikogo nie zadowalają tłumaczenia Lorbieckiej, że wprowadzono ja w błąd, zmieniły się przepisy lub ktoś nie preferuje naszych projektów.
W taki sposób padła koncepcja modernizacji stadionu przy ul. Sportowej, rozbudowa szkoły artystycznej, modernizacja domu Huberta czy zwrot za remont elewacji pałacu Dernałowiczów.
Przy okazji krytyki pozyskiwania środków, radny Andrzej Kuć zapytał, czy miasto straciło 700 tys. zł dotacji do basenu. Burmistrz nic o tym nie wie, ale sądzi, że weźmiemy je, gdy znowu ruszy inwestycja. W omawianiu dalszych losów aquaparku i przerwanego romansu z Holmą wyręczył go Tomasz Samson. Na wieść, że umowa z wykonawcą wygasła 29 kwietnia 2008 roku, Kuć znowu nie wytrzymał, oskarżając burmistrza o działanie na korzyść Holmy, bo nietrudno udowodnić, że firma zeszła z budowy już w 2006 roku.
Na wieść o ogłoszeniu konkursu werbującego dyrektora domu kultury musiała wypowiedzieć się radna Wanda Rombel. Musiała, bo dostrzegła niesprawiedliwość wobec dyrektor Kalińskiej. – Konkurs to nie ruletka. Czy to prawda, że już kogoś macie? – dopytywała radna, krytykując burmistrza za opóźnienie procedur. Burmistrz nie pozostał dłużny, tłumacząc odroczkę koniecznością rozszerzenia statutu MDK o opiekę nad miejskim parkiem. Taki zapis nie przeszkodzi byłej dyrektorce w ubieganiu się o reelekcję, o czym trochę przymuszony zapewnił Grzesiak buntujących się radnych.
- Trzeba mieć dużą wadę wzroku, by nie zobaczyć efektów pracy dyrektor Kalińskiej – próbował żartować radny Kuć.
- Mam +1,5 dioptrii, ale potrafiłem ocenić pracę pani dyrektor, o czym ona wie. Teraz korzystam ze swego przywileju, a nawet obowiązku – odwzajemniał się czarnym humorem burmistrz.
Ale była to tylko próba ironii jako antidotum na dalszą krytykę. Nie zabrakło jej do końca sesji, bo w radzie zaszło tajemnicze przewartościowanie postaw. Nastąpiło to w niecały miesiąc od tajnego spotkania koalicji, kiedy burmistrz Grzesiak nie otrzymał zgody na ustąpienie ze stanowiska. Jeszcze nie padł wniosek o referendum, ale przez wakacje radni mogą dojrzeć do takiej decyzji. Wszystko zależeć będzie od postępu inwestycji, o których już za tydzień.
Numer: 2008 25 Autor: J. Zbigniew Piątkowski
Komentarze
DODAJ KOMENTARZ