GM-3 charytatywnie

Tym razem rodzinny piknik zorganizowali uczniowie gimnazjum im. Kusocińskiego. Jednak nie zabawa okazała się tego sobotniego popołudnia najistotniejsza, lecz szczytny cel, którym było zbieranie funduszy na leczenie ich chorego kolegi. Młodzi adepci dobroczynności mieli dobre chęci oraz włożyli w imprezę całe serce, ale nawet w piekącym słońcu dziwne są ścieżki ofiarności...

W żarze bez żaru

GM-3 charytatywnie / W żarze bez żaru

Główną organizatorką imprezy była Elżbieta Sokołowska. Na tych, którzy zdecydowali się przyjść do szkoły przy Siennickiej, czekała wata cukrowa, gorące kiełbaski, ciasta, kawa, herbata, stoiska z zabawkami i balonikami. Poza tym odbyła się licytacja obrazów namalowanych przez uczniów kubków z serduszkami oraz oprawionych w eleganckie ramki zdjęć dwojga topowych polskich aktorów – Roberta Janowskiego i Edyty Jungowskiej oraz promocja książki „Ziemia mińska na drodze do niepodległości 1914/21” autorstwa Joanny i Wiktora Cyganów.
Słowo wstępne o książce wygłosił prof. Wiesław Wysocki z UKSW. Powiedział między innymi, że dzieje naszej ziemi można by w zasadzie potraktować jak dzieje całego kraju ujęte w miniaturze. Ich przebadanie przez dwójkę mińskich autorów porównał do pobierania przez lekarza wycinka tkanki, który poddany analizie, daje obraz kondycji całego organizmu. Następnie, by zachęcić potencjalnych czytelników (i kupujących) fragmenty publikacji odczytali gimnazjaliści, uczniowie pani Joanny.
Wszyscy zadawali sobie pytanie, jak Cyganowie podzielili między siebie pracę, czy nie było między nimi spięć. Wywołani na scenę objaśnili, że każde z nich zajęło się tym, na czym zna się najlepiej – tak więc Wiktor wziął na warsztat sprawy wojskowe, zaś Joanna - życie codzienne. Zapytani o powody podjęcia trudu pisania odparli, że zainspirowały ich słowa, jakie w 1997 roku Jan Paweł II powiedział w katedrze św. Floriana, iż to do mieszkańców diecezji warszawsko-praskiej szczególnie należy obowiązek upamiętnienia wydarzeń roku 20. tak bardzo istotnego dla dziejów Europy, a może i całego świata.
Po opuszczeniu estrady przez historyków pojawili się na niej laureaci konkursu piosenki kabaretowej i aktorskiej oraz szkolne koło taneczne K6, zaś zwieńczenie tej części programu stanowił teatrzyk, który po rosyjsku odegrał bajkę o Czerwonym Kapturku. Piknik w GM-3 stał się też sposobnością do promowania nagłaśnianej przez PCPR już od ubiegłej jesieni idei rodzicielstwa zastępczego. Plakat firmujący akcję wisiał przy scenie, można się też było zapoznać z ulotkami. Mimo to błyskawiczny quiz, w którym wzięła udział piątka ochotników obnażył bezmiar niewiedzy w tej dziedzinie, a od ich nieporadnych tłumaczeń, że nie czytali ulotek cierpła skóra. Niestety podobnie żenujący przebieg miały aukcje. Prowadzący imprezę Łukasz Sobolewski i Dominika Stefańska zwijali się jak w ukropie, kokietowali, zagrzewali do portfelowego współzawodnictwa, ale na niewiele się zdał ich wysiłek. Potencjalni dobroczyńcy wykazali się niemrawością much w smole, a jeden z obrazów nawet poszedł po wywoławczej cenie 150 zł. Cóż, najwidoczniej wskutek jakiegoś perfidnego uroku ostatnimi czasy Mińsk Mazowiecki nie ma szczęścia do tego rodzaju pospolitych ruszeń.
Piknik zamknął koncert zespołu GR mającego na swoim koncie już dwie płyty („Natural Vibration” oraz „Trust”) i występy na Przystanku Woodstock. Chłopcy zaserwowali dawkę solidnego regee, a łomotali tak dobitnie, że słychać ich było nawet na Błoniach. Szkoda tylko, że grali do prawie pustych ławek, garstki sprzątających i niedobitków zmęczonych całodziennym słońcem ciast, które można było dostać już za darmo. Żeby było jasne, ta odrobina dziegciu nie jest wymierzona w organizatorów – oni wykonali koronkową robotę. To chyba z widzami coś jest nie tak.

Numer: 2008 24   Autor: Marcin Królik





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *