Drodzy Czytelnicy

Gdy w ubiegły piątek nad Mińskiem rozbłysła łuna rocznicowych sztucznych ogni, w telewizjach szalały dyskusje o strajkach, klapsach, łapówkach, matkach-lesbijkach i naszych szansach na Euro 2008. Część mińszczan zdecydowała się jednak na spacer pod pomnik lotników. Chcieli usłyszeć wystrzały karabinów i zobaczyć kolorowe niebo. To nic, że sztuczne i chwilowe, ważne, by choć trochę rozerwało nudę...

Klapsy publiczne

Drodzy Czytelnicy / Klapsy publiczne

O pewnych wydarzeniach chciałoby się jak najszybciej zapomnieć. Mieści się w nich 587. rocznica erekcji Mińska, która bez motocyklowej podpórki byłaby wielką klapą. Bo jak wytłumaczyć brak sceny, MIG-ów na niebie i chaos organizacyjny. Jak wyjaśnić wygranym, że nie ma kto wręczyć mu pucharu, bo ktoś nie miał czasu, zapomniał lub nie śmiał poprosić o ten heroiczny czyn swego urzędnika. Czy boi się, że delegat zastrajkuje lub będzie bruździł za przerwany czas odpoczynku? W cegłowskim urzędzie gminy nie dba się o takie konwenanse. Nie dość, że na sesji wyzywają się od baranów, to na dodatek w czasie godzin pracy urządzają bazar. W tym czasie petenci grzecznie czekają, bo nie mają komu się poskarżyć. Nawet nie bardzo chcą, by nie narazić się na urzędniczy ostracyzm.
W niedalekich Mrozach mamy zaś erę wirtualną. Tylko przyklasnąć władzom, które nie szczędzą pieniędzy, by stworzyć tam namiastkę informatycznego raju.
W Mińsku Mazowieckim myśli się raczej o basenie i lotnisku. Właśnie odtworzyliśmy ostatni już odcinek debaty RdC (vide str. 15), by czytelnicy pozbawieni łączy internetowych też z tej rozmowy coś wynieśli i zrozumieli.
Ale bywa też tak, że nawet najszybsze łącza nie dadzą nam porządnej wiedzy. Starostwo ukrywa, że Małgorzata Beczek została wybrana na dyrektora ZS-1, a miasto ani piśnie o zwycięstwie Roberta Smugi w konkursie na szefa MOSiR-u. Mało, bo żeby poznać koszty jakiejś imprezy czy chociażby proponowany przez burmistrza podział miasta na osiedla, trzeba specjalnych podchodów u decyzyjnych źródeł informacji.
Można inaczej? Zapewne, ale przez 18 lat funkcjonowania samorządowego miasta i 10-letniej egzystencji powiatu burmistrz ze starostą nie dorobili się rzeczników medialnych, a bez PR każdy urząd jest martwy.
Mińskie klapsy mają się nijak do klapsów wywołujących ogólnopolską dyskusję o sposobach poskramiania dzieci. - Lepsze bite niż zdechłe – mówili nasi dziadowie i ojcowie, wcale nie mając na myśli bekonu. Bez przesady, ale przecież jakoś skarcić trzeba. Chociażby klapsem, bo ten nie czyni spustoszenia w psychice krnąbrnego małolata. On musi znać nieuchronność kary, by nie dopuścić się recydywy. A może lepsze jest odsyłanie dziecka do komórki lub ciemnego pokoju, by tam pokutowało za swe nieposłuszeństwo?
Łatwo powiedzieć – najlepiej nie bić, nie dotykać, nie całować, nie żałować... nie kochać. Szlabany stawiane rodzicom powinny mieć ciąg dalszy – kary dla dzieci, gdy pozostawią ich na starość bez opieki. Obojętnie czy z odwetu za srogie wychowanie, czy z braku miłości lub czasu.
A może najbezpieczniej nie mieć dzieci i liczyć tylko na siebie. W kraju filozofów, nałogowców i złoczyńców wszystko jest możliwe, ale bez potomstwa marnie skończymy. Marniej niż nowy bezpłatny miesięcznik, który pyta, czy można inaczej. Można, ale czy warto?

Numer: 2008 23   Autor: Wasz Redaktor





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *