W Stanisławowie

Pod obrady stanisławowskiej rady gminy po raz kolejny powróciła kwestia szkoły w Rządzy. Tym razem nie było – jak poprzednio – gorącej dyskusji ani krzyku rodziców. Dyskutowano bez pośpiechu, spokojnie i rzeczowo – w końcu w porządku obrad Rządza była jedynym omawianym punktem

Żeby nie cuchnęła

W Stanisławowie / Żeby nie cuchnęła

Na sesji zjawiła się zaledwie garstka rodziców – reszta uznała zapewne, że sprawa dalszego istnienia szkoły z góry skazana jest na klęskę. Zaczął przewodniczący rady gminy Andrzej Gałązka, odczytując uzasadnienie do uchwały mającej zakończyć żywot placówki. Obecnie kształci ona 18 uczniów w klasach I-III oraz czwórkę dzieciaczków w oddziale przedszkolnym; klasy są łączone. Nauczyciele zostali powiadomieni już 6 miesięcy temu o decyzji likwidacji placówki, a rodzice zapewnieni, że ich pociechy przejmie podstawówka w Stanisławowie. Od 1 września będzie ich dowoził szkolny autobus.
Decyzja rady została przedstawiona na papierze ministrowi edukacji narodowej po tym, jak kurator po raz trzeci wyraził sprzeciw wobec likwidacji szkoły. Minister jak dotąd jednak nie odpowiedział, stąd rada uznała, że popiera ich zdanie. Podważył to radny Jacek Michalak. - Jaki był w ogóle cel sporządzenia uchwały? - pytał. Przewodniczący Gałązka odrzekł, że na poprzedniej sesji rada odwołała się od decyzji kuratora – ta sesja ma pozwolić radnym wyrazić ostateczny głos. Michalak jednak uznał ją za nieważną, bo minister ma jeszcze czas na wygłoszenie swojego stanowiska. Z tego błędu wyprowadził go radca gminny.
- Minister powinien podjąć decyzję w ciągu 30 dni, jak nakazuje kodeks postępowania administracyjnego, innego prawa nie znam – rzekł patetycznie.
Chcąc ratować sytuację, dyrektorka szkoły Mirosława Rak przypomniała, że nie powiadomiono jeszcze związków zawodowych. - Związki niech robią co do nich należy – odparł jej wójt Wojciech Witczak. - Milczenie ministra to ewidentny przykład lekceważenia nas – ciągnął. - Wniosek o likwidacji uważam za zasadny – musimy sprawę załatwić do końca, bo będzie śmierdzieć - proponuję przeprowadzić już głosowanie – zakończył lekko wzburzony.
Trzeba jeszcze było na nie zaczekać, bo sołtys Stanisław Domański dopraszał się o dopisanie do uchwały, że budynek szkoły po jej zamknięciu przejdzie na własność mieszkańców. Zaproponował też, by złożyć skargę do sądu na ministra. - Jednostki organizacyjne nie mogą być odrębnym podmiotem praw i obowiązków cywilnoprawnych, a majątek gminy zbywany jest wedle ścisłych reguł i należy przeprowadzić przetarg – odpowiedzieli prawie chórem radca i wójt. Do dyskusji dołączył jeszcze radny Andrzej Orych zapewniając Domańskiego, że mieszkańcy będą mogli zdecydować, co zrobić z budynkiem. Uspokajał też, że rada ma teraz zrobić konkretny krok i sprawa wcale nie musi być definitywnie zakończona.
Po kilku wtrąceniach sołtysa i radnego Michalaka odbyło się głosowanie – 9 radnych było za, 1 przeciw, a dwóch się wstrzymało. Tak więc uczniowie z Rządzy trafią do innej szkoły, jej dokumentacja do wójta, a majątek pozostanie własnością gminy.

Numer: 2008 23   Autor: (syl)





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *