Drodzy czytelnicy

Już za tydzień, 24 czerwca w mińskim pałacu dojdzie do sensacji. Nie tylko dlatego, że mamy tam o 18.00 promocję fantastycznie ciekawego zbioru opowiadań, ale też z powodu obecności... Nie, jeszcze nie zdradzę, kto tego literackiego wieczora przyjedzie do Mińska...

Homo toxicusy

Straż to potęga? Mogłoby się tak wydawać po analizie danych statystycznych i obecności na przynajmniej jednym strażackim jubileuszu (vide Sokół s. 8-9). Jeszcze nikt dokładnie nie policzył wszystkich strażaków-ochotników w powiecie, ale z młodzieżą i weteranami będzie ich niemal 5 tysięcy w 91 jednostkach. Z rodzinami mogą stanowić 20-tysięczną armię wyborców. Mogą, bo wciąż glosują tak, by nie mieć strażaka–posła lub senatora. Raz tylko im się udało z Antonim J. Tarczyńskim, ale kto wie, czy wtedy o wyborze zaważyły głosy druhów.

Zbliżają się (i to nieuchronnie) wakacje, ale jeszcze w czerwcu będziemy wysyłać dzieci na atrakcyjne wycieczki. W ubiegłym tygodniu do Żelazowej Woli wybierały się maluchy z „Kopernika”. Nie pojechały, bo sprowadzona przez rodziców policja wykryła w autokarze wyciek z chłodnicy. Niby niewiele, ale sam fakt kontroli rozjuszył rodziców i wychowawczynie, które – jak pisze nasz czytelnik – odebrały zakaz wyjazdu bardzo negatywnie. Tak bardzo, że dostało się rodzicom, którzy ośmielili się zadzwonić po policjantów.
Dyrektor Ciechański jest pewien, że to tylko subiektywne odczucia naszych informatorów, a od biura turystycznego („Parys” z Warszawy) będzie się domagał jakiegoś bonusa za niepodstawienie zastępczego autobusu. Była w redakcji też jedna w wychowawczyń, tłumacząc całe zajście wrednymi charakterami ludzi, którym mało wrażeń w domu, więc próbują mącić wszędzie, gdzie się tylko znajdą. Nic o bezpieczeństwie dzieci, żadnej pokory wobec rodzicielskich obaw o bezpieczeństwo, jakby najważniejsza była tylko realizacja celu - wycieczki.
Z toksycznymi ludźmi spotykamy się rzadko, ale każdy z nimi kontakt przynosi zawsze nieprzyjemne skutki. Jednak nie zawsze wiemy od razu, że ktoś jest emocjonalnie zadżumiony. Wystarczy właśnie wycieczka, a najlepiej wyjazd integracyjny lub wczasy, by zidentyfikować homo-toxicusa. Wiadomo, że każda integracja wymaga spożycia mocniejszych od kawy i herbaty napojów. Każdy dwulicowiec będzie się przed nimi bronił w pracy, ale nie w czasie – jak mu się wydaje - całkowicie nieskrępowanej biesiady. No i zazwyczaj wtedy wychodzi z niego drugi charakter, lub – jak chcą psychologowie – ciemna strona mocy. Fobie są na tyle silne, że nikt i nic nie jest w stanie uratować takiego „wyzwolonego” toxicusa przed blamażem. Ale jest też sposób, by gracza rozpoznać w mniej ekstremalnych warunkach. W pracy fobie podkopywacza mają ujście w zimnych, lepkich rękach i rozbieganych oczach. Wystarczy tylko umiejętnie dotknąć i spojrzeć, by złapać cwaniaka w sidła dwóch zmysłów. Szóstym rozpoznajemy jeszcze wytrawniejszych oszustów, ale nieraz jest już za późno. Kto tego doświadczył, przyzna mi rację, jeśli teraz na nią też nie jest za późno.
W naszej książce „Srebrne źródła” są różni bohaterowie, ale autorom niczego nie można zarzucić prócz... konfabulacji. Jednak to całkiem bezpieczna choroba i nie sposób kojarzyć jej z emocjonalną dżumą homo-toxicusów. Z niemałą satysfakcją informuję, że podczas promocji będziemy gościli kilka gwiazd piosenki i kabaretu. Ale o tym szczegółowo za tydzień.
PS W czasie koncertu w klubie garnizonowym występ dwóch warszawskich zespołów zakłóciłby burdy mińskich toksyczniaków. Niemiła im kultura, więc następne koncerty będą tylko dla wybranych, tj. sprawdzonych melomanów. Nie będziemy patronować sztukom bez kultury.

Numer: 2005 25   Autor: J. Zbigniew Piątkowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *