- Nasz dzisiejszy program w Mińsku Mazowieckim trwa. Były już różne tematy, a teraz zapytamy o los najmłodszych, czyli czy rzeczywiście brakuje miejsc w mińskich przedszkolach? – rozpoczął redaktor Łoś po przerwie na wiadomości i reklamy. Sławomir Kuligowski miał ułatwione zadanie, bo skorzystał ze statystyki, ale burmistrz musiał tłumaczyć, że w przedszkolach nie ma preferencji dla dzieci vipów
Równe przedszkola

Kierownik Kuligowski - Na terenie Mińska Mazowieckiego jest 6 przedszkoli miejskich, które rekrutowały ponad 820 dzieci od 3 do 6 lat, z czego 220 to sześciolatki - pozostałe to trzy- i pięciolatki. Ponadto na terenie miasta znajduje się 9 przedszkoli niepublicznych, które przyjmują nieco ponad 400 dzieci. Teraz zmierzamy do tego, ażeby utworzyć dwie grupy 20-25 osobowe po 4-5 godzin dziennie w szkołach podstawowych.
RDC - Czy to wszystko spełni potrzeby?
Kuligowski - Nie, ta inicjatywa zmierza do tego, żeby wydobyć dzieci z rodzin dysfunkcyjnych, tam gdzie są największe problemy natury finansowej, te które nie rozwijają różnych oczekiwanych cech młodego człowieka. Chcemy te dzieci wydobyć z tego środowiska, żeby mogły żyć w normalnych warunkach.
RDC - Czy umie pan powiedzieć, ile może brakować miejsc na ten rok?
Kuligowski - Około 180 podań zostało rozpatrzonych negatywnie... Po prostu nie ma miejsc w tej chwili w naszych przedszkolach miejskich.
RDC - Czy prawdą jest, że jakaś część zarezerwowana jest dla władz miasta?
Burmistrz Grzesiak - Burmistrz miasta nie ma żadnej swojej listy w żadnym przedszkolu. Są komisje, które mają swoje regulaminy przyjmowania dzieci i tym się kierują. Prosimy panie dyrektorki, żeby przyjęły więcej niż określił kurator.
RDC - Czy rzeczywiście te 180 miejsc, których zabrakło, to jest jakaś szczególnie wysoka liczba brakujących w tym roku u państwa w mieście? Jak to się kształtowało w innych latach?
Kuligowski - To jest zjawisko podobne, co roku i z reguły ta liczba dzieci jest później przyjęta przez właścicieli czy dyrektorów przedszkoli niepublicznych - większość tych dzieci trafia praktycznie do przedszkoli niepublicznych.
RDC - No, ale nie każdy rodzic chce oddać dziecko do przedszkola prywatnego i nie każdego stać.
Redaktor Piątkowski - To jedna przeszkoda, a druga to fakt, że obecnie nawet w prywatnych przedszkolach, tych najlepszych, trzeba zabiegać o miejsce.
Grzesiak - Jest sytuacja taka, że w przedszkolach prywatnych miasto dofinansowuje pobyt dzieci w wysokości 75% kosztów pobytu dziecka w miejskich przedszkolach, czyli nie jest to tak wielki koszt, który musiałby każdy z rodziców pokryć. Tu zgadzam się z panem redaktorem, że w niektórych przedszkolach prywatnych też są kolejki.
RDC - Króciutko, jakie macie rozwiązanie, żeby nie było problemu?
Grzesiak - W dalszym ciągu przedszkola niech będą tworzone, to co mówi pani minister Hall - niech będą te przedszkola. Oczywiście jeden warunek, że służby te, które do tego są powołane, czyli straż, sanepid muszą określić, czy lokale ku temu są we właściwy sposób przystosowane i my nie robimy żadnych problemów, jeżeli ktoś chce rejestrować i prowadzić przedszkole prywatne.
RDC - Czyli też kwestia aktywności ludzkiej i ludzi potrzeba takich, którzy mają w tej materii doświadczenie i mogą takie przedszkole po prostu otworzyć.
Piątkowski - Nisza oświatowa jest taką samą niszą jak zdrowotna czy kulturalna, więc prywatna inicjatywa może wchodzić do oświaty, także przedszkolnej.
Grzesiak - Będziemy wspierać wszystkie formy i wszystkie organizacje pozarządowe, które chcą takie ochronki czy przedszkola, czy jakieś inne formy tego typu prowadzić.
PS Ciąg dalszy nastąpi, a w nim prawda o basenie i mińskiej kulturze.
Numer: 2008 22 Autor: Opr. (jzp)
Komentarze
DODAJ KOMENTARZ