Drodzyu Czytelnicy

- Boże daj, Boże daj, aby wiecznie trwał nam maj – modlili się przewrotnie nasi przodkowie. Do maja pasował im jeszcze raj, ale na pewno nie weselny, bo ich zdaniem ślub majowy to grób gotowy. Tak źle nie ma, ale nie zawsze maj bywa też radosny. Do tegorocznego nie możemy mieć zastrzeżeń, bo jest dość ciepło, a dwa długie weekendy (3 Maja i Boże Ciało) spowodowały, że najemnicy pracują tylko 18 dni. Skąd więc biorą się majowe smutki?

Kwiaty bólnoty

Drodzyu Czytelnicy / Kwiaty bólnoty

Ukochani przez Bogów umierają młodo – napisały w epitafium za Menaderem koleżanki zmarłej nagle pani Anecie. One tegorocznego maja nie zapomną do końca życia, bo w ich przyjacielskim kwiecie niespodziewanie zabrakło jednego płatka. Patrząc na szczęśliwych jubilatów z przypiętymi medalami za 50 lat małżeństwa nietrudno o zazdrość. Wiadomo, przeżyli niejedno, może nawet zdradę, łzy i wszystkie możliwe trudy wspólnego życia, ale wytrwali. Inni może bardziej kochali, a los nie dał im takiego szczęścia.
Gdy słyszę, że wdowa z kilkunastoletnim stażem wciąż opłakuje swego męża, bo tylko przez łzy wciąż go widzi, a więc ma przy sobie, też ją podziwiam. Za metodę przywoływania najpiękniejszych chwil życia – za sposób na psychiczne zdrowie i w sumie choć namiastkę szczęścia.
Majowe bólnoty są najdotkliwsze, bo trudno się odnaleźć w obudzonej przyrodzie. Ciało jeszcze znajdzie jakąś łąkę, las, ognisko lub tancbudę, a dusza... Majowe bólnoty psyche są niepojęte i wciąż niedoceniane. Niby niczego nam nie trzeba, a wciąż szukamy. Niby wszystko widzimy, a nie mamy na czym skupić wzroku. Niby każdemu mówimy dobre słowo, a wciąż te najważniejsze jeszcze przed nami – skryte i niewypowiedziane. Raz więc dusza prosi – pozwól mi się zatrzymać, bym nie spadł w próżnię słabości (...), a zaraz nalega (...) nie trzymaj mnie na linie, na spóźnionym lęku / bo sczeznę jak galernik / zostawiając wnukom kartki / niezapisanych obietnic.
Taki ten maj jest i już chyba nikt go nie odmieni. Chyba że nagle (jak nasz premier) znaleźlibyśmy się w Machu Picchu, gdzie duchy Inków tchną w nas nową treść życia. Treść tak inną od nam znanej, że ze strachu chciałoby się od razu wracać do gnuśnych niebólnot.
Warto spróbować? Każdy musi rozważyć wszystko w sercu, sumieniu i rozumie. A jeśli stchórzy, to jeszcze pozostaną mu stare, wypróbowane bólnoty. Podobne do wdowich łez tęsknej pamięci.
A jeśli wcale tak nie musi być? Może wszystko się odmieni i zobaczymy prawdziwy maj w powodzi nie łez, a kwiatów... Życzę wszystkim tak barwnego wzroku, a maj będzie trwał wiecznie.

Numer: 2008 21   Autor: Wasz Redaktor





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *