„Jesteśmy na przekór... zaprzysięgłym melomanom i na przekór fanom rocka, rapu czy muzyki pop, którzy boją się klasyki jak ognia. Traktujemy naszą matkę muzykę z żartobliwą ironią i jesteśmy pewni, że się nie obrazi” – tak mówi o sobie najlepszy kabaretowy boysband smyczkowy, czyli Grupa MoCarta, która wystąpiła w mińskim „Światowidzie”

Muzyczny kabaret

Grupę MoCarta tworzy czwórka absolwentów Akademii Muzycznej w Warszawie i Łodzi: Filip Jaślar, Michał Sikorski, Paweł Kowaluk i Bolek Błaszczyk. Często można oglądać ich występy w TV, są lubiani i nagradzani. W ciągu dziesięciu lat swojego istnienia scenicznego wydali trzy płyty (ostatnią w marcu tego roku „Cztery struny światła”), zagrali mnóstwo koncertów kabaretowych i filharmonicznych, współpracowali z wieloma znanymi artystami (m.in. Marylą Rodowicz, Czerwonym Tulipanem, Kayah).
Koncertowe wieczory w „Światowidzie”, które stały się już tradycją, prezentując najciekawsze zjawiska polskiej sceny kabaretowej, nie mogły pominąć i tej grupy. Głośne salwy śmiechu wybuchały na widowni raz po raz, bo panowie prezentowali lekki, inteligentny dowcip, bawiąc się konwencjami, gatunkami muzycznymi, tworząc skecze „mozaikowo” pozlepiane z różnych utworów na temat... Był i układ choreograficzny w wykonaniu czterech policjantów z drogówki rodem z festiwalu w Kołobrzegu, i rapowany song o wartości wycieczki do filharmonii z dziewczyną, i wzruszająca piosenka dzieci muzyków o swoich rodzicach. W każdym skeczu okazywało się, że właściwie muzykę można wydobyć nie tylko z instrumentów, ale i z przedmiotów pozornie „niemuzykalnych”, np. ciekawym instrumentem mogą być same smyczki, kurtka ortalionowa, a nawet miska z wodą czy konewka, o czym przekonała się wyciągnięta z widowni dziewczyna.
Publiczność, nawet ta zupełnie przypadkowa, która o Grupie MoCarta niewiele słyszała przed koncertem, bawiła się znakomicie i wymuszała na muzykach kilkakrotne bisy.

Numer: 2005 25   Autor: (isa)