Drodzy Czytelnicy

Mroźni Ogrodnicy, zimna Zośka, kapryśny maj, leniwi odbiorcy kultury, znudzeni życiem obłudnicy, pijani kierowcy, urżnięci piesi, wielkomiejski zabójca łosia... Czy jeszcze coś może nas zdziwić, zmusić do działania? Media zagęszczają atmosferę, chcą poruszyć sumienia, zwiększyć oglądalność czy poczytność, a my co - nic? Racja, po co się nadaremnie denerwować, gdy na drugi dzień wszyscy o wszystkim zapomną...

Zdziwienia

Drodzy Czytelnicy / Zdziwienia

Pierwszy raz w ubiegłym tygodniu zdziwiłem się na widok nauczycielskich 80-latków. Mało ich wprawdzie, ale za to jaka kondycja. Podróżują, czytają, śpiewają, a nawet piszą wiersze i twierdzą publicznie, że emerytura to jest to! Warto ich jeszcze trochę rozweselić, zaśpiewać, powiedzieć lirycznie o miłości i tęsknocie, których oni nie utracili. Trudno też o nich zapomnieć, bo przecież my nie musimy mieć aż tyle szczęścia i już teraz potrafimy zgorzknieć od byle czego i byle jak (vide: Róże seniorów, s. 7).
Czwartkowe zdziwienie jest obrazoburcze, ale zaryzykuję. Otóż słuchając opowieści historyka IPN o generale Andersie w kontekście głosów z tyłu sali w rodzaju - kłamie, łże, zdrajca, miałem ochotę sam krzyknąć - gdzie jest prawda? Ale na szczęście pomyślałem - co będzie, jeśli jej nie ma? Przecież interesujące nas archiwa brytyjskie i rosyjskie są zamknięte na cztery spusty, a to, co wiemy dotychczas, to tylko półprawdy. Tak jest zawsze, gdy dowartościowujemy się personami o wątpliwej reputacji i to nie tylko w konteście historycznym (vide: Anders uświęcony, s. 13).
W piątek dziwiłem się aż trzykrotnie. Św. Piotr też by się zdziwił, a nie zaparł, gdyby ujrzał ucztę bibliotekarzy szefową polskiej edukacji i licytacje podczas akcji charytatywnej „Za horyzontem słów”. O „papirusach” będzie za tydzień (sympatycznie i orderowo), ale minister Hall nie pominę, wzdychając za Giertychem. On to by tu stworzył show, a tak było aż tak normalnie, że prawie nudnawo. Na szczęście oświatowcy i samorządowcy nie dali się uśpić obietnicami odwlekanych zmian, dając koncert powtarzanych przez dziesiątki lat pytań i skarg. Przed 20 laty słyszałem identyczne, nawet postulujące zniesienie karty nauczyciela (vide: Szkoły na tarczy, s. 9).
Dariusza Kulmę pochwaliłem już w artykule o horyzontach czasu na piątej stronie, więc tutaj muszę skrytykować. I jego, i akcje charytatywne, których liczba w ostatnim czasie zastraszająco rośnie. Na widok plakatu z wyrazem „charytatywny” niektórzy dostają już wypieków i drgawek, a nachodzeni przez tabuny pomagierów przedsiębiorcy (zwykle ci sami) mówią o spiskowej teorii w ekonomii politycznej kapitalizmu. A najszczersi twierdzą, że miasto opanowała charytatywna mafia, która już nie prosi, a żąda. Niech więc się pan Dariusz oraz inni organizatorzy koncertów czy festynów nie dziwią, że jeśli już ktoś kupił cegiełkę, to może nie mieć pieniędzy lub ochoty licytować. Chyba że ma większe od reszty serc, snobuje się na darczyńcę lub chce zaistnieć w mediach. Ale czy to w ogóle ważne dla organizatorów akcji, którym się marzy obfita kasa? Mogą się kiedyś jednak zdziwić, gdy nie zobaczą na sali ani jednej podniesionej ręki.
Przez sobotę dziwiłem się cały czas, a jeszcze bardziej w niedzielę, ale z festiwalu kapel i śpiewaków ludowych rozliczymy się za tydzień, gdy wreszcie będzie znany skład reprezentacji Mazowsza do Kazimierza.
Nie, wcale nie zapomniałem o zdziwieniowym hicie tygodnia - moją obecnością wśród studentów mińskiego UTW. Wprawdzie o ogrodach mógłbym pisać godzinami, ale przecież nie chodzi tu o warzywa, a pamięć historyczną. I nie tę narodową, a każdego z nas, który miał do czynienia z perfidnymi decydentami systemu lub ich pomagierami. Można zatracić wartości, ale nie można przestać myśleć i czuć. To takie ludzkie...
Teraz tyle, ale obiecuję, że do ogrodu MUTW-u jeszcze wrócę, bo warzywa trzeba dokładnie zbadać i wystawić na światło publiczne. Wedle zasług i po nazwisku, aż się zdziwią, że tyle jeszcze w nich czerwonego.
Ja już przestaję się dziwić, bo w czwartek Zofija kłosy rozwija. Żeby tylko jakiś chwast nie zakorzenił się w majowych głowach...

Numer: 2008 20   Autor: Wasz Redaktor





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *