Na dziedzińcu siennickich szkół stanął kolejny granitowy obelisk. To na chwałę tych, którzy walczyli przed wiekiem o polską szkołę. A uczniowie otrzymali nowy sztandar – na cześć 140. rocznicy swojej szkoły
Matce szkół
Najpierw były kursy pedagogiczne dla młodzieży włościańskiej, która wedle carskich władz miała iść w lud, by nieść elementarną wiedzę i rusyfikować od podstaw społeczeństwo. Wybrano Siennicę, bo prowincjonalna osada gwarantowała osiągnięcie celu. Nie udało się – w 1905 roku wybucha strajk, a 11 lat później seminarzyści piszą pierwszą po polsku maturę. Kolejne roczniki (od 1926 roku) uczyły się już w nowym gmachu, który do dzisiaj jest świadectwem trudnych dziejów szkoły od powojennego liceum pedagogicznego, przedszkola, powrotu LO, studium nauczycielskiego przez kierunki rolnicze po dzisiejszy zespół z ogólniakiem i gimnazjum.
Już nie te czasy, by z dala od metropolii mogli się kształcić nauczyciele, więc przyjeżdżają tutaj co 5 lat, aby jeszcze raz, może ten ostatni, nacieszyć się koleżeństwem i nawdychać siennickiego powietrza.
Tegoroczny zjazd absolwentów poprzedziły obchody 140. rocznicy szkoły, na które dyrektorujący tutaj 15 lat Stanisław Czajka zaprosił parlamentarzystów (senatora Krzysztofa Borkowskiego), władze kuratorium, powiatu i przyjaciół szkoły. Poświęcony nowy sztandar udekorowano medalem Pro-memoria, a dyrektora Czajkę, b. polonistkę Halinę Pytkę i księgową Edwardę Rutkowską – medalem KEN. Na piersi dyrektora zawisł jeszcze jeden zaszczyt – złota odznaka PTTK za propagowanie przez z górą 30 lat turystyki wśród młodzieży. Była też nagroda kopertowa od starosty, bo taki przywilej dotyczy każdego dyrektora, który doczekał jubileuszu szkoły.
– Cieszymy się, że możemy pracować w blasku Siennicy – pięknie pochwaliła matkę szkół Hanna Michalska w imieniu własnym i wianuszka dyrektorów szkół powiatowych. Jedno trafne zdanie, a bardziej cieszy od setek przeczytanych życzeń i bukietów wystrojonych kwiatów od dygnitarzy. Celnie podsumował ich Wiesław Klimek: – Łatwo jest przyjechać na piękną uroczystość, a trudniej troszczyć się o szkołę na co dzień. Władzo, pamiętaj o Siennicy – apelował były, ale aż o 11-letnim stażu szef rady rodziców, wzbudzając na sali najpierw śmiech, a w chwilę później burzliwe oklaski.
W sobotę, 11 czerwca, do Siennicy przyjechali absolwenci z różnych roczników i stron Polski. Do południa słuchali sprawozdania zarządu Stowarzyszenia Absolwentów i Wychowanków Szkół Siennickich (SAWSS). Prezes Jerzy Smoliński mówił o wydaniu na XIV Zjazd monografii siennickiej uczelni z wykazem absolwentów w latach 1886–1994, nadaniu statusu muzeum obecnej izbie pamięci i współpracy ze szkołami. Niestety, mimo wzbogacania ich w komputery, kserokopiarki i faksy, stowarzyszenie nie potrafiło zainteresować dyrektorów podstawówek szerszą współpracą. SAWSS dbało również o byt swoich najstarszych i najbiedniejszych członków (obecnie 165 osób). Pamięta też o grobach zmarłych nauczycieli i kolegów, których jest aż 345 – głównie w Siennicy, Mińsku Mazowieckim i Warszawie. Swoistą księgą pamięci jest zbiór życiorysów nauczycieli „Ocalić od zapomnienia”, w którym są też nazwiska sienniczan. W ciągu 5 lat ubyło z ich grona aż 21 osób.
Zjazdowej dyskusji i wyboru nowych władz stowarzyszenia pilnował Franciszek Witek. A nie było łatwo, bo wielu wspomnieniom trudno się było przedrzeć przez gwar sali. Ale były też wyjątki jak wystąpienie córki prof. Jesionka, którą Marianna Górska znalazła aż w Białymstoku czy głos Bolesława Sianeckiego wnioskujący o przygotowanie teczek personalnych sienniczan i stworzenie witryny internetowej SAWSS-u na stronie gminy, gdzie będzie historia, aktualności i forum wspomnieniowe. – No tak, teraz na starość będę się uczyła surfowania w wirtualnym świecie – żartowała jedna z pierwszych powojennych absolwentek. Na koniec ogłoszono wyniki wyborów do zarządu stowarzyszenia, któremu nadal będzie przewodził Jerzy Smoliński. Zastępcami zostali Krystyna Zawadka i Jan Broda, sekretarzem – Krystyna Bakuła (z Sulejówka), a skarbnikiem – Irena Łukaszewska.
Po obiedzie zjazdowicze wylegli przed szkołę, by tradycyjnie sfotografować się do kroniki i „Cs”. Potem podzielili się na kilka grup – część poszła do kościoła na epitafijną mszę, inni pojechali na cmentarz pokłonić się wychowawcom, a pozostali przygotowywali się do zjazdowego balu. Dla ilu z nich to spotkanie było ostatnim – nie wiadomo. Były jednak głosy, by coraz więcej najmłodszych absolwentów zachęcać do odwiedzania szkoły i pracy w stowarzyszeniu, by się rozwijało i nie zapominało. Siennica jest warta szczególnej pamięci – jak matka przygarniająca co kilka lat rozproszone po świecie dzieci.
PS Do rocznicy i zjazdu jeszcze wrócimy.
Numer: 2005 25 Autor: J. Zbigniew Piątkowski
Komentarze
DODAJ KOMENTARZ