Giersza sprzęty domowe

Czas przyśpieszonego rozwoju cywilizacyjnego i materialnego przyniósł mnóstwo zamętu i bywał przyczyną konfliktu pokoleń. Po wojnie zewsząd i w każdym kierunku szło „nowe”. Młode pokolenie dorastające w czasie wojny i zaraz po jej zakończeniu chciało i oczekiwało zmian. Zmiany były i owszem, wielu tych oczekujących wylądowało na Syberii lub w rodzimych kazamatach, ale i to nie powstrzymało pędu do nowoczesności. Pokazały się pierwsze, wyłącznie na talony, dobra materialne w postaci garderoby męskiej i damskiej, buty, najważniejszy atrybut stroju (wszystkim się zdarły podczas wędrówek ludów i ucieczek przed prześladowcami z Zachodu na Wschód i odwrotnie), ale i pierwsze meble

Meble

Giersza sprzęty domowe / Meble

Meble w każdej ilości chłonął rynek, talony były najważniejszą walutą i nagrodą za spolegliwość, często nawet serwilizm wobec nowej władzy, a także strawą z koryta, do którego nielicznym udało się dopchać. Meble jako podstawa bytu była potrzebą dla ludzi młodych, zakładających rodziny, którzy od tego zaczynali tworzyć swój dorobek.
Meble były piękne! Nowiutkie, jasne, a co najważniejsze - własne. Nie w mieszkaniu u mamusi, gdzie wysokie szafy, łóżka ogromne jak wagony, ciężkie kredensy i masywne stoły. Dobrze, że takie przetrwały - mówili rodzice. A ilu to ludzi nie ma nic, gruzy tylko i zgliszcza! Młodzi kiwali głowami na znak zgody, ale zaczynali swoje. Nowoczesne mebelki są lekkie, na przykład zamiast tych łożnic, można postawić tapczan albo amerykankę! A jakie piękne są segmenty! Pełne półek i nawet barek jest... Po co ten ogromny bufet? Wszystko się zmieści w regałach i jeszcze będzie miejsce! Tak usiłowały dzieci przekonać rodziców do nowoczesności. I w wielu wypadkach im się to udawało. Dziś dzieci tych dzieci myszkują po bazarach staroci i wyszukują jakiś nadwerężony zębem czasu grat jako żywo być może z mieszkania swoich dziadków.
Wrócę jednak do tamtych czasów, w których brakowało szacunku dla starości, nie dostrzegano różnicy w solidności wykonania, dając się zwieść sztampie i tandecie.
- Mamo! – mówiła siostra - mogę mieć talon na meble. Wyrzucimy te stare łóżka i tę obrzydliwą szafę ze skrzypiącymi drzwiami. Zabierają tyle miejsca. Z nowymi meblami będzie luźniej. Nie widzieliśmy pięknych detali rzeźbionych zdobiących owe skrzypiące drzwi, narożniki w kolumienki i motywy kwiatowe. Górną szafę wieńczyła girlanda w kształcie gzymsu. Dziś powiedzielibyśmy - cudo! To cudo, gdy przyszedł czas na segmenty z łoskotem i trzaskiem łamanego drewna, wyrzucane było przez otwarte drzwi wprost na podwórko i już jako drewno opałowe upchane w komórce.
Trochę szkoda mi było komody z dużymi szufladami, w których jako dzieciak mogłem się schować podczas zabawy. A kuchenny kredens niczym kana galilejska zawsze oddała ze swego przepaścistego wnętrza, jak się głębiej poszperało, coś do jedzenia. Teraz stoi dwuczęściowy, malowany na biało kuchenny kredens. Bo ja wiem, czy ta nazwa też nie powinna odejść wraz z poprzednim w przeszłość?
U Pasków rodzice stawiali mężny opór. - Nie będziecie się tu mądrzyć! - mówiła ciotka. Jak będziecie na swoim, możecie się urządzać jak tylko zechcecie. – Anachronizm! Przeżytek! Staroświeckość! – pyskowały prawie dorosłe dzieci. – Niech będzie przeżytek. Jak się wam nie podoba, to się wyprowadźcie! Na takie dictum nie było rady. Zostało więc wszystko po dawnemu. Będąc w gościnie u prawnuczki ciotki, zobaczyłem wspaniale odświeżony kredens salonowy ciotki. –To nasz najpiękniejszy mebel! – chwaliła się młoda gospodyni. I słusznie. Antek Gulów, gdy tylko poustawiał nowe meble, zaraz zabrał się ze swoją Kaśką do wypróbowania wersalki. Rytmiczne odgłosy próby dolatywały przez otwarte okna, gdy nagle większy łomot i trzask przemieszały się z wołaniem Kaśki o pomoc Matki Boskiej i czegoś na k... w wykonaniu Antka. Później tłumaczył sąsiadom, że źle złożył tę cholerną otomanę.
- Jak miałeś otomanę - mówił wujek - to mogłeś do rana pieprzyć się ze swoją Kasią. Teraz to masz nowoczesność w chałupie i guza na łbie. Prawda Zocha? My dzisiaj na podwieczorek, no, tego... prawda Zocha? - Głupi... - dąsała się zadowolona żona. (cdn)

Numer: 2008 19   Autor: Rajmund Giersz





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *