Gujskiej dedykacje

Pośród wielu niekwestionowanych zasług Towarzystwa Przyjaciół Mińska Mazowieckiego należy także wymienić działalność wydawniczą. Jego nakładem ukazywały się m. in. tomiki poetyckie Krzysztofa Szczypiorskiego i książki zmarłego przed trzema laty w Łodzi Tadeusza Chróścielewskiego. Ostatnią publikacją TPMM są „Dedykacje” - zbiór wierszy Stanisławy Gujskiej o ludziach, których spotkała na swej drodze

Niemodne panegiryki

Gujskiej dedykacje / Niemodne panegiryki

W pogodny piątkowy wieczór sala kameralna MDK zapełniła się niemal do ostatniego krzesła, o co w przypadku poezji – jak wiadomo – niełatwo. W klimat spotkania wprowadzili publiczność uczniowie jakubowskiego liceum im. Orła Białego, którzy przy akompaniamencie gitary i akordeonu zaśpiewali kilka wierszy z prezentowanego tomiku. Oprócz szeregowych miłośników literatury pojawili się okoliczni bibliotekarze, dyrektor Celej i przedstawiciele władz lokalnych na czele z jakubowskim wójtem Stanisławem Piotrowskim. Wszystkich zgromadzonych przywitała dyrektorka mińskiej biblioteki - Teresa Sęktas oraz były prezes TPMM - Janusz Kuligowski.
Fachową introdukcję wygłosił krytyk i profesor UW, Grzegorz Leszczyński. Dzieląc się refleksjami z lektury, szczególny nacisk położył na prostotę i naturalność wierszy poetki z Jędrzejowa, na ich całkowite niepodobieństwo do jakichkolwiek współczesnych literackich mód i kierunków chcących za wszelką cenę przekonać czytelnika, że im wiersz bardziej niezrozumiały, tym lepszy. Natomiast strofy Stanisławy Gujskiej wypływają wprost z jakże dziś niemodnego natchnienia. I to właśnie czyni je tak przejrzystymi, sprawia, iż dotykają spraw najprostszych, najistotniejszych, najbliższych każdej istocie ludzkiej. Warszawski literaturoznawca poczynił spostrzeżenie, że trzej poeci muszą być naszej autorce szczególnie bliscy, a są nimi Kasprowicz, Staff i ks. Twardowski.
Przestrzeń odmalowana na kartach „Dedykacji” jest – jak zauważył prof. Leszczyński – namacalna, dotykalna, by nie powiedzieć mięsista. Próżno by szukać tam abstrakcyjnych figur czy retorycznej woltyżerki. Nie znajdziemy też prób wadzenia się ze światem. Ta liryka jest królestwem doświadczenia skrajnie potocznego. Nade wszystko jednak „Dedykacje” to apoteoza tutejszości, nieomalże modelowy przykład regionalistycznej literatury małych ojczyzn, jaka z równym powodzeniem powstaje na Kujawach czy Podhalu. Z tych stron dosłownie wylewa się Mińsk Mazowiecki z jego najbliższymi okolicami. Pełno tu znajomych mebli, fotografii, pamiątek, domu rodzinnego, parkowych ławek, chleba i tańców. Właśnie o folklorze i urokach Festiwalu Chleba opowiada jedna z dedykacji poświęcona jego twórcy – Zbigniewowi Piątkowskiemu.
Kiedy na scenę weszła sama poetka, ci którzy nie znali jej osobiście, mogli się przekonać, iż między nią i jej wierszami występuje niezaburzona zgodność. Skromna i ciepła wydawała się początkowo wręcz zażenowana dziesiątkami zwróconych ku sobie twarzy. Opowiedziała o początkach swojej drogi twórczej – o polonistce, która jako pierwsza zauważyła jej wrażliwość; o tym jak pracując z dziećmi niepełnosprawnymi pisywała drobne rymowanki mające pomagać im w nauce; wreszcie o wydaniu pierwszego zbiorku dla dorosłych pt. „Cisza gra najpiękniej”. Przekonywała, że warto kochać swoje małe miejsca. Na koniec wzruszona bohaterka uściskała swoich wydawców. Patronkami wieczoru unoszącymi się w powietrzu przesyconym zapachem owoców i niełatwych w jedzeniu słodyczy bez wątpienia były prostota i nostalgia.
Kuluarowe rozmowy po spotkaniu świadczyły, że autorka „Srebrnopiórego króla...” bez większego trudu zdobyła czytelnicze serca. Niezaprzeczalną siłą twórczości Gujskiej jest jej - przywołana przez prof. Leszczyńskiego - niemodność. Pani Stanisławie daleko do grafomanii, słowiarstwa czy artystycznego ekscentryzmu. Ona doskonale zna wagę słowa, umie budować ze słów tak jak wytrawny kompozytor buduje z dźwięków. No i kocha swoją małą ojczyznę. Tym niemniej to, co jest atutem, może się w pewnych przypadkach okazać słabością.
Nad głowami fruwały anioły. Było miło, swojsko, sympatycznie, słodko. Czy aby trochę nie nadto? Ogromny rozrost literatur regionalnych, które choć w pewnych drobnych aspektach się różnią, w gruncie rzeczy są do siebie uderzająco podobne.

Numer: 2008 18   Autor: Marcin Królik





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *