Mińsk Mazowiecki chóralny
Trudno zgadnąć, co kierowało organizatorami piątych jubileuszowych spotkań chórów i zespołów śpiewaczych, że zamiast konkursu urządzili tylko przegląd ich repertuaru. Bo chyba „bardziej swobodna forma prezentacji potencjału zespołów i osobowości dyrygentów” to argument równie niepoważny, jak niektóre niedzielne prezentacje na scenie auli Kazimierzówki
Etno z sacrum
Jak zaanonsowali, tak zrobili, wchodząc do tego (czasowo) w obchody Dnia Katyńskiego. Zrekompensowali ten nietakt hymnem „Gande Mater Polonia”, by nie wychodząc z galowego ustawienia, wysłuchać mowy starosty Antoniego J. Tarczyńskiego. Wśród kilkuset chórzystów był ledwo widoczny, ale słyszalny. Życzył więc wszystkim radosnego śpiewania, obiecując trwanie festiwalu.
Trzeba przyznać, że organizacja przeglądu była wzorowa, a zespoły - zdyscyplinowane. Przerwy na wchodzenie i schodzenie ze sceny nie były więc przesadnie długie, a jeśli nawet, to publiczności pozostawało obserwowanie oryginalnych toalet oraz dostojnych kroków chórzystek i chórzystów.
Wystąpiło 9 chórów z Mińska Mazowieckiego lub najbliższych okolic z wyjątkiem chóru towarzystwa śpiewaczego z Wołomina pod batutą Andrzeja Wojchowskiego. Goście zaśpiewali „Kołysankę” do słów Gałczyńskiego i dwie pieśni ludowe - „Oj, nasi jadą” oraz „Sosna szumiała”. To nie jedyne akcenty folklorystyczne, choć regulamin wcale do nich nie zmuszał. Otóż chór ZNP Stanisława Woźnicy (z kilkoma młodszymi głosami) przypomniał kresowego „Barwińca”, a Scherzo Anny Sobolak-Pielichowskiej dało wyraz węgierskiej kapeli i brawurowo zinterpretowało góralski przebój „Idzie dysc”. Podobało się również Staccato z Mrozów Lucii Beresovej oraz interpretacje wierszy przez dzieci z Kopernika pod batutą Tomasza Zalewskiego.
Zgoła inny wymiar repertuarowy pokazały chóry z Macierzanki, schola z parafii NNMP oraz Ichthis z Sulejówka. Dyrygenci - Boruta, Maćkowiak i Karaś - zaprezentowali publiczności głównie pieśni religijne - od chorałów gregoriańskich po mniej podniosłe modlitwy chwalące Boga, Maryję, wiarę i pokój.
Nie było wygranych, a przegrani już nie będą protestować. To mały, ale dla organizatorów wielki walor przeglądu. A jeśli do tego dołożymy oszczędności z powodu braku jurorów - wszystko stanie się jasne. Oprócz braku wiedzy, który z chórów najlepiej prześpiewał czas międzyfestiwalowy, a w czasie czekających go konkursów zapomni o stresie.
Numer: 2008 17 Autor: (jzp)
Komentarze
DODAJ KOMENTARZ