Drodzy czytelnicy

I stało się! Nic strasznego, raczej śmiesznego i to na swojską, by nie powiedzieć babsko-chłopską nutę. No bo jak długo można siedzieć przed telewizorem i śmiać się z posłów i tańczących na parkiecie lub lodzie gwiazd. Nawet z posłanki Nelly Rokity, która postawiła premiera w rozkroku. W innej pozycji pękłby ze śmiechu, a wtedy nawet poparcie społeczne przestałoby mu rosnąć

Wieś się za(śmieje)

Drodzy czytelnicy / Wieś się za(śmieje)

Pomysł na zorganizowanie w Mińsku Mazowieckim ludowego kabaretu urodził się podczas ubiegłorocznego III Festiwalu Chleba. Jeden z zespołów wystąpił z dość frywolnym repertuarem, więc inne pytały, czy też tak mogą. I wtedy nieopacznie zażartowałem, że będą mogli, ale na przeglądzie wiejskich kabaretów.
- A kiedy on będzie? - dopytywały się sprytne gospodynie.
- A w przyszłym roku w karnawale lub tuż po Wielkanocy - obiecywałem bez poczucia spełnienia.
- Naprawdę? To my już będziemy przygotowywać przedstawienia - zapaliły się Kurpianki, Kujawianki, Powiślanki i kolejne przedstawicielki zespołów z różnych regionów. Zaraz poszła poczta pantoflowa, później telefoniczna i nie było wyjścia. Tak zaszachowany sam zapaliłem się do realizacji pomysłu, bo przecież wieś zawsze była radosna mimo ciężkiej pracy i poniżania. Gdy przyszła miłość - śpiewali o płonących oczach, gdy zajrzała w nie śmierć - układali dumki o Bogu i przemijaniu, ale potrafili też żartować. I to nie tylko z innych, ale i z siebie. Tak było jeszcze do lat ‘60 i ‘70, ale wraz z bogactwem i mediami wieś zaczęła się szybko zmieniać. Najzdolniejsi osiedlili się w miastach, a spadkobiercom się nie chciało lub wstydzili się żyć i żartować po chłopsku. Wszyscy chcieli być panami, jak ci w telewizji.
Moda na wieś, jej tradycje, jedzenie, a nawet sposób bycia przyszła na przełomie wieków. Jak Młoda Polska przed stu laty, kiedy to chłopomania kończyła się słynnymi mezaliansami, by wspomnieć tylko wesele Lucjana Rydla z Jadzią Mikołajczykówną. Wyspiański dołożył to tego chama z rogiem, który zaprzepaścił szansę narodowego powstania i - niestety - w tym świetle przez cały wiek czytaliśmy i oglądaliśmy wiejską gnuśność i głupotę.
Czas te relacje odwrócić, ale nie od razu i nie dla wszystkich. Nasz kabaretowy festiwal dedykujemy więc tylko dojrzałym emocjonalnie smakoszom swojskiego humoru. Z folklorem jest jak ze wszystkim w życiu - trzeba go najpierw pokochać, by do końca zrozumieć i promować. Dziś już wiem jedno - wpadłem po uszy, bo któregoś dnia usłyszałem piosenkę śpiewaną przez moją babcię i mamę. Utracona arkadia nagle odżyła i już dzisiaj wiem, dlaczego bardziej mnie cieszy mówienie gwarą kurpiowską niż „po pańsku”. Wiem, dlaczego wolę zaśpiewać „od kierzka do kierzka” niż „od krzaczka do krzaczka”. Jak będzie trzeba, to zaśpiewam w sobotę, ale przede wszystkim zapraszam na występy 12 zespołów z różnych regionów Polski - od Kwidzyna przez Kurpie, Mazowsze, ziemię rawską, łochowską, mińską, radomską, po kielecką Wierną Rzekę.
Popiszą się również nauczyciele Mechanika w ludowej etiudzie o Jaśkowych zalotach, laureaci przeglądu piosenki kabaretowej i Łochowianie w opowieści o wiejskich dylematach.
A może nie będę zapraszał, bo w końcu sala teatralna nas nie pomieści. Sam już nie wiem, co robić, a sobota tuż, tuż...

Numer: 2008 15   Autor: Wasz Redaktor





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *