Związki zawodowe to według naszych respondentów kula u nogi pracodawców, chyba że w naszym anonimowym badaniu wzięli udział przede wszystkim pracodawcy. Organizacje pracownicze niestety straciły w naszym kraju autorytet, czyżby przez politykowanie? A przecież tam, gdzie powstały, czyli w Stanach Zjednoczonych, mimo oskarżeń o powiązania z mafią, związki zawodowe to siła, z jaką muszą się liczyć największe korporacje, czego przykładem jest chociażby strajk scenarzystów. Jednak związki działają i w Polsce. Wszystkie zmiany zasad wynagradzania nauczycieli, a także innych pracowników szkół są uzgadniane z ZNP, związki fundują swoim członkom paczki na święta, pilnują przestrzegania prawa pracowników, tylko jakoś tak spokojnie, bez wychodzenia na ulice...
Dla kogo związki?
Jak założyć?
Wystarczy odpowiedzieć sobie na kilka pytań, by wiedzieć, czy jest sens zakładania związku zawodowego, czyli: czy wszystko nam się podoba w firmie? Czy jesteśmy zadowoleni z zarobków i warunków pracy? Czy jesteśmy źle traktowani przez szefa? Czy są przestrzegane przepisy bhp? Czy nie ma obaw o zwolnienia, redukcje etatów? Czy pracodawca wypełnia wszystkie obowiązki wobec pracowników? Jeżeli okaże się, że na większość powyższych pytań odpowiemy „nie”, nie wahajmy się! Chcąc założyć związek, możemy zebrać co najmniej 10 koleżanek i kolegów, powołać Komitet Założycielski, zrzeszający pracowników naszej firmy, w liczbie od 3 do 7 osób, opracować statut i uchwalić go, w ciągu 30 dni od tego czasu złożyć wniosek do sądu rejestrowego o wpisanie do KRS (jest wolne od opłat), po rejestracji wybierzmy z innymi członkami związku członków organów statutowych. Pamiętajmy, że możemy skorzystać z uprawnień określonych w art. 30, 31 i 32 ustawy o związkach zawodowych, o ile nasz związek spełnia te wymogi. Powiadommy o istnieniu związku zawodowego pracodawcę wraz z określeniem liczebności, bo to ma znaczenie przy ustaleniu reprezentatywności i innych uprawnieniach związkowych.
Rodem z OPZZ
Jeśli znaleźliśmy odpowiedni dla siebie związek i nie chcemy plątać się w ww. procedury, zbierzmy grupę (liczba zależy od statutu danego związku) koleżanek i kolegów, zorganizujmy komórkę związku w zakładzie, w ramach istniejących jednolitych związków zawodowych (znajdźmy spis związków jednolitych z adresami i telefonami) - reszty dowiemy się od osób zrzeszonych w owych związkach.
Możemy także przyłączyć się ogólnopolskiego, jednolitego, międzybranżowego związku zawodowego - Ogólnopolskiego Pracowniczego Związku Zawodowego „Konfederacja Pracy”. To bardzo proste, należy: zebrać co najmniej 10 osób i założyć bez zbędnych formalności organizacje zakładową lub międzyzakładową OPZZ „Konfederacja Pracy”. Kiedy już wybierzemy formę założenia związku, zorganizujmy zebranie zainteresowanych poza zakładem pracy, by wytyczyć cele i zasady działania związku.
Przeciw pracującym
Związki zawodowe w Polsce mają długoletnią historię. Pierwsze, tworzone przez PPS miały charakter lewicowy i sięgają początków XX wieku. Celem związków była wspólna walka ich członków o polepszenie warunków. W Polsce Ludowej już w 1944 roku została powołana Centralna Rada Związków Zawodowych, jednocząca wszystkie związki zawodowe pod nadzorem partii, a że partia odgrywała nadrzędną rolę nad rządem, to w praktyce związki podporządkowane zostały rządowi. Partia poprzez rząd wyznaczała kierownictwo związków, dawała lokale i pieniądze. Uczestnictwo w związkach zawodowych przy gospodarce uspołecznionej stawało się prawie automatyczne z chwilą podjęcia pracy, aczkolwiek nieprzymusowe, można było zaprotestować, ale wiadomo z jakim napiętnowaniem i skutkiem. Także składka związkowa potrącona była automatycznie z listy płacy. Kto płaci też rządzi. Stąd pracownicy zakładów musieli brać udział w pochodach pierwszomajowych, manifestacjach w obronie pokoju czy tłumić rozruchy studenckie i tępić poczynania kleru. Natomiast jako członek związku można było dostać: tańszy bilet do kina czy na imprezę, czasami talon na radio, telewizję lub pralkę. W efekcie związki zawodowe w PRL-u przyczyniały się do pozbawiania pracowników elementarnych praw, z jakich korzystali pracownicy wolnych związkach zawodowych w krajach kapitalistycznych.
Solidarni
W drugiej połowie 1980 roku rozpoczęły się strajki - początkowo w mniejszych ośrodkach przemysłowych (Sanok, Mielec, Tczew), następnie w większych miastach (Poznań, Łódź). 13 sierpnia 1980 r. rozpoczął się strajk okupacyjny w Stoczni Gdańskiej. Do strajków solidarnościowych przystąpiła większość przedsiębiorstw Wybrzeża, w tym Stocznia Szczecińska oraz kopalnia węgla kamiennego w Jastrzębiu. Władze państwowe zawarły ze strajkującymi porozumienia w Szczecinie, Gdańsku i Jastrzębiu. Porozumienie gdańskie z 31 sierpnia zawierało zgodę rządu na utworzenie niezależnych związków zawodowych. Komitety założycielskie nowych związków powstawały w całym kraju.
17 września 1980 r. w Gdańsku utworzono NSZZ „Solidarność” i powołano Krajową Komisję Porozumiewawczą z przewodniczącym Lechem Wałęsą. 22 września uchwalono statut związku, któy zarejestrowano 10 listopada. Związek liczył ok. 10 mln członków (80% zatrudnionych).
Od chwili powstania był niepożądany dla władz PRL. Po ogłoszeniu stanu wojennego (13 grudnia 1981) został zdelegalizowany. Aresztowano i internowano jego działaczy. Ci, którzy uniknęli aresztowania, organizowali tajne struktury NSZZ „Solidarność”. 22 października 1982 sejm PRL podjął uchwałę o związkach zawodowych formalnie delegalizującą związek, a w listopadzie 1986 r. związek został przyjęty do Międzynarodowej Konfederacji Związków Zawodowych. W latach 90. postępowało osłabienie wpływów NSZZ „Solidarność” spowodowane m.in. odejściem do władz państwowych oraz do nowo powstałych partii i stronnictw politycznych dotychczasowych przywódców, działaczy i doradców. W 2001 r. nastąpiła klęska wyborcza - partia rządząca nie wprowadziła żadnego kandydata do parlamentu. Solidarność zmieniła władze wewnętrzne i postanowiła odseparować się od polityki i poświecić się działalności związkowej.Roszczeniowe talenty
Nie chcą
rządzić
Sytuacja w mińskim PKS-ie jest nieco skomplikowana, ponieważ działają tam dwa związki zawodowe. Mają razem ponad 170 członków, a ich współpraca przebiega pomyślnie, co stwierdza przewodniczący związków zawodowych kierowców, Stanisław Rosa. Związek kierowców współpracuje wraz ze związkiem pracowników PKS, wywalczając na przykład podwyżki dla załogi, które w tym roku wyniosły 6%. Robią to jednak z głową, aby podwyżki nie pogorszyły finansów spółki. Jak stwierdzają przewodniczący związku pracowników PKS - Zbigniew Wiącek i Waldemar Szymański, związki zawodowe nadal są potrzebne chociażby po to, by patrzyć na ręce dyrekcji. Zwłaszcza teraz, kiedy nie ma prezesa spółki i zastępuje go jedynie Kazimierz Zacharski. Przydają się również, związkowe przywileje takie, jak chociażby prezentowane z budżetu państwa kolonie dla dzieci pracowników związków za które sami zainteresowani płacą jedynie 10% całej sumy. Dzięki aktywności członków możliwa jest także pożyczka bezodsetkowa fundowana z kasy zapomogowo-pożyczkowej. A taki kredyt - co stwierdzają sami pracownicy - bardzo pomaga w sytuacjach kryzysowych. Sami związkowcy twierdzą dobitnie, że chcą tylko godnie pracować, a nie rządzić w spółce. A przed nimi jeszcze trochę wyzwań, ponieważ zbliża się nieuchronna prywatyzacja spółki, która powinna się odbyć bez szkody dla obecnych pracowników. A tego - na pewno postarają się dopilnować.
ZNP topnieje
Miński oddział ZNP funkcjonuje od 1916 roku. Jego zasięg sięga dalej niż powiat – obejmuje bowiem także leżące poza jego obecnymi granicami gminy Kołbiel, Poświętne i Strachówka. W sumie liczy 17 jednostek. Nauczycielom zarówno zrzeszonym, jak i niezrzeszonym pomaga głównie w kwestiach socjalnych i prawnych, występując w ich imieniu przed władzami samorządowymi. Wspiera też zdobywanie awansów zawodowych, delegując swoich członków do komisji. Od roku 2000 poprosiło o to już blisko 400 osób. Posiada ponadto własny prowadzony przez Beatę Rechnio punkt informacji o awansie, gdzie nauczyciele mogą zasięgnąć wiedzy o wymaganych dokumentach i przebiegu procedury. W ramach ZNP działają różne sekcje – sekcja emerytów (obecnie ponad 300 członków), koło brydżystów czy grupa sportowa organizująca m. in. Doroczny Memoriał Stanisława Brody. Główną bolączką, na jaką wskazuje prezes Roman Jaguścik, jest notoryczne nierealizowanie przez władzę artykułu 19 o Związkach Zawodowych, tj. ustalanie prawa lokalnego z pominięciem ich opinii. Przynależność do ZNP obecnie waha się w granicach zaledwie (!) 23 %. Młodzi nauczyciele niestety wykazują się daleko idącą biernością, nie wierzą, że mogą cokolwiek oddolnie wywalczyć.
- A przecież – podsumowuje prezes – nie sposób reprezentować interesów kogoś, kto sam nie kwapi się do zabierania głosu. To w ogóle przeczy idei związkowości.
Dobrze w ZNTK
Zakład Naprawy Taboru Kolejowego w Mińsku, czyli popularny ZNTK, to jeden z największych pracodawców w mieście. Działają tu dwa związki zawodowe - Międzyzakładowy Niezależny Samorządny Związek Zawodowy w ZNTK Mińsk Mazowiecki S.A. oraz Międzyzakładowa Komisja Związkowa NSZZ Solidarność Region Mazowsze w ZNTK Mińsk Mazowiecki, które skupiają około 40% załogi. Jak podkreśla Stanisław Rżysko starają się działać wspólnie, bo ich nadrzędnym celem jest obrona praw pracowniczych, zwłaszcza tych wynikających z układu zbiorowego. Na szczęście ewentualne spory są rozstrzygane w wyniku negocjacji i działacze nie są zmuszani do rozstrzygania sporów w sądzie lub, co było by najgorszym z wyjść, przez protest zbiorowy. Na co dzień związkowcy uczestniczą w komisji BHP, nadzorują wykonywanie przepisów, związanych z Kodeksem Pracy i bezpieczeństwem pracy, a od święta członkowie mogą liczyć na paczki.
Silni tłumem
W tym roku mieliśmy już kilka strajków – większość w styczniu. Wtedy to protestowali pracownicy służby zdrowia, później pracownicy KGHM Miedź Polska, nauczyciele w Warszawie (ZNP chciał 50% wzrostu wynagrodzenia zasadniczego nauczycieli, nie akceptował propozycji MEN, by tegoroczne pieniądze na podwyżki przekazać do puli dodatków), a nawet służba celna, pracownicy ZUS i listonosze.
TNS OBOP zapytał Polaków o ocenę strajków różnych grup zawodowych. Z badania wynika, że żądania płacowe pielęgniarek za słuszne uważa trzech na czterech badanych - 75%, listonoszy - 70%, a nauczycieli - 60%. Wyraźnego poparcia nie mają celnicy, a żądania lekarzy 52% badanych uznaje za niesłuszne (dla porównania 43% uznaje je za „słuszne”). Jednocześnie według 76% Polaków znaczne podwyżki płac wielu grup pracowników spowodują wzrost cen na rynku i inflację.
Roszczeniowcy
Wydaje się, że wywalczone olbrzymim wysiłkiem prawo do strajku jest obecnie nadużywane. Wszyscy mogą strajkować i o wszystko. Wiadomo, że na obecnym etapie rozwoju gospodarki w Polsce wszystkie grupy społeczne mają „za mało”, choć nie ma porównania z tym, ile płacono w PRL-u. Dziwnie to brzmi, ale przeważnie protestują ci, którzy mają nienajgorzej. Takim przykładem jest ciągnący się już kilka lat protest lekarzy. Nie liczą się z możliwościami budżetowymi państwa, z potrzebami pozostałej służby zdrowia czy spełnianiem obowiązku, do którego zostali powołani.
A kto jest zakładnikiem ich strajku? Oczywiście chorzy, biedni pacjenci, którym kiedyś potrącano podatki między innymi i na kształcenie lekarzy. Rządy się zmieniają, a rozwiązania nie ma, natomiast eskalacje rosną.
Numer: 2008 14
Komentarze
DODAJ KOMENTARZ