Drodzy Czytelnicy

Nie będzie ani słowa o urokach świątecznej wiosny i wiosennych świąt, nie będzie o kleszczach, które - jak donoszą lekarze i producenci szczepionek - już gryzą i roznoszą plagę zapaleń mózgu. Nie będzie też o radości, bo płaczą przebiśniegi przyzwyczajone do rozkwitania nad, a nie pod śniegiem. Wszystko się pokręciło, ale chyba nie aż do tego stopnia, że Boże Narodzenie będzie wiosenne, a Wielkanoc - zimowa lub co najwyżej jesienna

Ciepłe tradycje

Drodzy Czytelnicy / Ciepłe tradycje

W niedzielę palmową proboszcz Dariusz Walicki cieszył się z licznego udziału parafian w święceniu palm. W Mińsku Mazowieckim jako najbardziej handlowym mieście na Mazowszu (w kraju też jesteśmy w czołówce, biorąc liczbę mieszkańców na sklep) z zakupem tego świątecznego rekwizytu nie było problemu. I do tego tanio - już od 2 złotych, a cena najdroższych (po ok. 1,5 metra) nie przekraczała 10 złotych. Nasi handlarze jeździli po nie aż na Lubelszczyznę, bo tam wciąż ludziom chce się je uplatać. Te z liści i kłosów zbóż są najpiękniejsze, bo jeszcze pachną żniwami i ziemią.
Święcenie palm przypomina nam nie tylko radosny wjazd Jezusa do Jerozolimy, ale też palma ma chronić nas i cały nasz dobytek przed atakiem letnich burz.
Ale palmy to tylko uwertura do całej gamy wielkanocnych tradycji. W Wielką Środę w wielu wsiach kraju tubylcy topili Judasza, w Wielki Czwartek rozpalali wielkie ogniska jako pamiątkę niszczenia Jezusowych cierni, a w Wielki Piątek po ustaniu bicia dzwonów rozlegały się w całej okolicy hałaśliwe kołatki i grzechotki. Wielka Sobota to już czas prawie świąteczny. Trwają ostatnie prace porządkowe, a w kuchniach gotuje się główne wielkanocne danie - biały, chrzanowy barszcz na wywarze z szynki (w niektórych rejonach - czerwony na zakwasie). Dla cierpliwych artystów też nie brakuje pracy, bo jajka same się nie pokraszą.
Również w Wielką Sobotę idziemy do kościoła lub kaplicy, by poświęcić pokarmy. Wedle tradycji - to dla przypomnienia - w święconce nie powinno zabraknąć małego baranka z chorągiewką, pisanek, szczypty soli i pieprzu, skibki chleba, kawałka kiełbasy i chrzanu, a wszystko zielenimy barwnikiem i umieszczamy w niedużym koszyku. W małym, bo dziś wszystko jest symbolicznie zminiaturyzowane - jak cybernetyczny świat w laptopie.
Całkiem przypadkiem - bo w marcu jak w garnku - urodził się nam w redakcji oryginalny pomysł. To przez chochlika (cybernetycznego), który spowodował, że wójt Zieliński ogłosił PRZETARG na dyrektora przedszkola w Siennicy. Ogłoszenie ponawiamy już jako konkurs, a jednak nie bez żalu. Może dzięki temu lapsusowi wszystkim by się polepszyło? No bo jak przetarg, to o atrakcyjności oferty decyduje cena, czyli wartość usługi. Im tańszy dyrektor, tym lepszy dla wójta i całej gminy.
Identyczne przetargi winni urządzać wyborcy dla swojej władzy. Wtedy każdy kandydat na posła, burmistrza czy wójta musiałby jasno, czyli precyzyjnie określić, ile będzie kosztował swoich podatników. Wraz z własną pensją i całą samorządową biurokracją. Sum zawartych w umowie nie mógłby przekroczyć, bo straciłby władzę.
Utopia? W kontekście dzisiejszego prawa - na pewno. Ale prawo można zmieniać, bo przecież to ono powinno służyć dobru ludzi, a nie odwrotnie.
A komu sprzyja miński burmistrz, pragnący dołożyć Holmie za frico prawie 10 milionów? Aż przyroda się gniewa na taką naiwność. Gdyby rządził z przetargu, już dawno by go nie było. A może musi być jak w kabarecie - zapewne nie lepiej, ale na pewno śmieszniej.
Cieszmy się więc w czasie tych krótkich świąt czym możemy. Nawet śniegiem, który może nas zastać w drodze na mszę rezurekcyjną. Cieszmy się, bo o brzasku 23 marca zmartwychwstanie Zbawiciel - nasza coroczna nadzieja na lepsze życie. Życzę radości i ciepła nie tylko w czasie Świąt. Szczególnie tym, którzy pracują. My skład kolejnego numeru rozpoczynamy w wielkanocny poniedziałek.

Numer: 2008 12   Autor: Wasz Redaktor





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *