WOŚP w Mińsku
W piątek, 14 marca w Mińskim Domu Kultury o godzinie 11.00 rozpoczęło się spotkanie, które miało na celu przybliżenie mińszczanom rozliczenia z XVI finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy
Ciche rozliczenie

Spotkanie odbyło się z lekkim poślizgiem, ale mogło nie odbyć się wcale, ponieważ większość zaproszonych gości się nie stawiła. Mogło to wynikać z innych planów i zbyt opieszałego powiadomienia o spotkaniu lub też wczesnej pory.
Na spotkaniu prasa, jak i postronni obserwatorzy mogli posłuchać ile dokładnie zostało zebranych pieniędzy na tegorocznym Finale. A szacunki są naprawdę dobre, ponieważ według obliczeń sztabu Mińsk Mazowiecki zebrał tyle samo pieniędzy na jednego mieszkańca co o wiele większy Lublin. Wynika z tego, że mińszczanie mają gest i w tym jednym dniu potrafią mieć prawdziwie złote serca. Sztab Wielkiej Orkiestry podał również do wiadomości ilość zakupionego sprzętu do 2007 roku dla mińskiej placówki. Lista jest długa, a opiewa łącznie na sumę blisko 230 tysięcy złotych. Jest to głównie sprzęt wykrywający długoterminowe schorzenia, na które są narażone szczególnie dzieci.
Nie odbyło się bez pytań o tegoroczną klapę finału od strony imprez towarzyszących. Na te zarzuty odpowiadał jedynie Sebastian Kowalczyk, obecny szef sztabu. Głównego organizatora niestety z niewyjaśnionych przyczyn nie było. Wina za nieudany finał została zrzucona na brak pomocy sponsorów. Jednak przedstawicielka jednej ze szkół gimnazjalnych, której to właśnie uczniowie pomagali podczas finału zaproponowała, aby następnym razem udać się nie tylko do wielkich firm, lecz także do mniejszych, gdzie ludzie naprawdę są w stanie wygospodarować pieniądze. Zwłaszcza jeżeli chodzi o cele charytatywne.
Sponsorzy narzekali również na brak konta dla tak wielkiej akcji. Tę niepewność mińskich sponsorów można wytłumaczyć z pewnością wcześniejszymi incydentami związanymi z kontaktami z przedstawicielami sztabu, którzy byli nieuczciwi wobec ludzi dających pieniądze jak i samej fundacji. I może właśnie dlatego dziewczyna ze Stowarzyszenia, która pomagała prowadzić konferencję powiedziała, że często sponsorów trzeba było „błagać o pomoc”.
Na szczęście te wszystkie problemy nie studzą entuzjazmu młodych ludzi, A było ich ponad siedemdziesiąt pięć osób, a przynajmniej tyle było przygotowanych dyplomów, z których zostało osobiście wręczonych jedynie dwa. Reszta, jak zapewniał Sebastian Kowalczyk, trafi do swoich właścicieli w możliwie jak najszybszym czasie.
Całemu sztabowi można więc życzyć takiej organizacji, jaki mają zapał. Wtedy mogą stworzyć coś naprawdę trwałego i pożytecznego nie tylko dla fundacji Jurka Owsiaka, ale również dla mieszkańców miasta. Tylko żeby ten Ich zapał nie okazał się słomiany.
Numer: 2008 12 Autor: Bartek Baranowski
Komentarze
DODAJ KOMENTARZ