Mińsk Mazowiecki sesyjny

Równo dziesięć lat temu znakomita dziennikarka, śp. Ewa Sobocińska porównała mińską radę do ula, w którym najgłośniej brzęczą leniwe ciałem i umysłem trutnie. Minęła dekada i nic się nie zmieniło, a w miniony poniedziałek sesja przypominała pole po ataku szarańczy

Trutnie za miliony

Mińsk Mazowiecki sesyjny / Trutnie za miliony

Zaczęło się cicho i niewinnie - od sprawozdań jednostek organizacyjnych tj. MDK, MBP, MOPS, MOSiR i MZM. Brylował radny Kirylak, chwaląc dokonania wszystkich, bo ładnie i obszernie napisali. Ale większość bez rozliczenia finansowego, więc przewodniczący Jurek postanowił, że w przyszłym roku ma być całość, by móc porządnie przyjrzeć się pracy każdej jednostce.
O interpelacjach lepiej nie mówić, bo i reguły dotyczyły szczegółów jak i brudne miasto, choć nie było zimy czy zalewania ulic nie tylko wodą, ale i fekaliami.
I tak oto tematy rozpłynęły się w płynach, gdyby nie radny Ryszard Sztorc, który nie owijając w bawełnę zapytał za naszym tygodnikiem, czy rzeczywiście Mińsk Mazowiecki nie poleci. Chodziło o słynną już dziś relację radnego Leszka Celeja z obrad komisji sejmiku, kiedy to wszyscy pokazali wizualizację swoich lotnisk, a prezes Zięba - jedną kartkę.
Burmistrz Grzesiak był cały tydzień na urlopie, więc - jak twierdzi - nie czytał artykułu, ale Celeja wezwie na dywanik, by po koleżeńsku porozmawiać. Nie zgadza się z opinią marszałka Szprengałowicza, że Mińsk Mazowiecki jest nieaktywny, bo przecież poszły dwa wnioski w sprawie infrastruktury (zjazd z obwodnicy i poszerzenie drogi dojazdowej z A-2), a trzeci leży w ULC, czekąc na decyzję o utworzeniu lotniska cywilnego. Powtórzył też za wójtem Dąbrowskim, że wizualizacje są drogie i spółce szkoda na nie pieniędzy.
- Mam nadzieję, że będziemy rozmawiać jak burmistrz z radnym sejmiku, a nie jak pracodawca z dyrektorem - żartował Celej, ganiąc już bez żartów próbę załatwiania lotniska kanałami. Namawiał, by nasze władze nauczyły się mówić językiem Warszawy, a on nie znosi braku profesjonalizmu. - Jeśli nie potrafimy wyprodukować teczki promocyjnej, to nie dziwcie się, że się z nas śmieją - kończył temat Celej, zostawiając radnym czas na zastanowienie do sesji absolutoryjnej.
Na chwilę się uspokoiło, ale tylko do zmian w budżecie na 2008 rok. Radna Szmidt wyrwała 362 tys. zł na dokumentację sali gimnastycznej i boiska przy ul. Kopernika, a Teresa Murawska 39 tysięcy na remont w GM-2.
- Byle nie z fontanną, bo przecieka - oponował burmistrz, dzieląc wcześniej 11 milionów według własnych planów. Ale to była tylko uwertura do 7,6 mln złotych, które pozostały z prawie 19-milionowej nadwyżki budżetowej w 2007 roku. Były to właściwie niewygodne pieniądze, które teraz należy przenieść do wydatków budżetowych. Tylko jakich, skoro nawet Grzesiak nie chciał zdradzić ich przeznaczenia.
- Coś mi się zdaje, że pójdą one dla Holmy za dokończenie basenu - błysnął inteligencją radny Mirecki.
Radni koalicyjni nabrali wody w usta, zapewniając tylko, że na pewno burmistrz tych 7,6 mln zł nie będzie mógł wydać bez zgody rady.
Radni mogą też zablokować dalszą współpracę z Holmą. Do rozpisania nowego przetargu przekonany jest radny Sztorc, który namówił 10 swoich kolegów do podpisania wniosku o głosowanie imienne, określające dalsze losy inwestycji.
- Niech każdy radny bierze na siebie decyzję w sprawie basenu, by potem nikt nie mógł się wykręcić sianem - wzywał do odpowiedzialności Sztorc.
Burmistrz twierdził zupełnie odwrotnie - bez Holmy nie da się taniej i szybciej skończyć budowy basenu. Trzeba więc negocjować.
- Przypominam, że basen z lodowiskiem miał być gotowy najpierw za 12 i 9 milionów, potem za 18, a teraz za 27. Czy to już ostateczna kwota? - pytał rozdrażniony Andrzej Kuć.
Radny wytłumaczył burmistrzowi co to jest kosztorys, bo nadal nikt nie wie, ile będzie kosztowało wykończenie basenu - 18 czy więcej procent umówionej sumy. Władze Mińska Mazowieckiego wyraźnie ukrywają zakres wykonanych prac, a Holma - zdaniem Kucia - cały czas działała bezprawnie. To ta firma jest winna miastu 5 mln złotych z kar za spóźnienie prac, więc powinniśmy je odjąć od żądanych 10 milionów i jeszcze pomniejszyć sumę o 3 miliony nadpłaty za przeszacowanie robocizny.
- Radni wychodzili naprzeciw burmistrzowi, a on nie potrafił niczego załatwić - oskarżał Kuć.
A co się stanie, gdy po zerwaniu z Holmą przetarg na dokończenie budowy wyjdzie na 15 lub więcej milionów? Będziemy mieli najdroższy basen w kraju, a może i w Unii. Wtedy staniemy się atrakcyjniejsi od Irlandii. A wtedy nawet te schowane do nieznanej kieszeni 7,6 mln zł nikomu nie odbije się czkawką. Z prostego powodu - za dwa lata Mińskiem będą rządziły już całkiem inne trutnie.

Numer: 2008 11   Autor: J. Zbigniew Piątkowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *