Prosto z MUTW

Z dużą rozpiętością tematów mieliśmy do czynienia na wykładach Mińskiego Uniwersytetu Trzeciego Wieku, które odbyły się we czwartek, 28 lutego w Sali Kameralnej naszego MDK. Na początku wystąpił znawca tutejszej historii, Mariusz Dzienio, po nim dr Mirosław Bieda z katedry Pedagogiki Ogólnej Akademii Podlaskiej, zaś na końcu obdarzona filigranową fizjonomią, lecz przy tym niezwykle charyzmatyczna s. Michaela Pawlik

Od Skrzyneckiego do Kriszny

Prosto z MUTW / Od Skrzyneckiego do Kriszny

Mariusz Dzienio wygłosił prelekcję o związkach, jakie od dzieciństwa łączyły z naszym miastem Piotra Skrzyneckiego, legendarnego założyciela Piwnicy Pod Baranami. Ojciec maga z Krakowa, major Marian Skrzynecki, w roku 1918 wstąpił do Siódmego Pułku Ułanów, potem pełnił funkcję adiutanta marszałka Piłsudskiego oraz prezydenta Mościckiego, aż w końcu w roku 1925 ożenił się z Magdaleną Edelman należącą do jednej z okolicznych rodzin żydowskich. Piotr przyszedł na świat 12 września 1931 roku w Warszawie, ale już 18 października, w Mińsku Mazowieckim właśnie, rodzice podali go do chrztu, którego udzielił ks. Józef Bakalarczyk, kapelan pułku. Nadano mu dwa imiona – Piotr i Cezary.
- Imiona zawdzięczał matce – mówił prelegent. – Jej ukochanymi bohaterami powieściowymi byli Piotr Rozłucki z „Urody życia” Żeromskiego i Cezary Baryka z „Przedwiośnia”.
Marian Skrzynecki zmarł 30 września 1939 roku w wyniku ran postrzałowych. Piotr z bratem Józefem, starszym o cztery lata, całe dzieciństwo spędzili w Mińsku. Po wybuchu wojny ukrywali się u przyjaciół ojca i krewnych, zaś pod koniec lat czterdziestych Piotr wylądował w Krakowie, gdzie wciągnęła go tamtejsza bohema artystyczna. Mimo to, jak stwierdził Dzienio, do końca życia zachował wiele sympatii dla Mińska, który w 1992 roku nadał mu honorowe obywatelstwo. - Dwa lata wcześniej niż Kraków – zauważył z dumą prelegent.
Z sentymentalnej krainy przeszłości słuchacze za sprawą dra Biedy powrócili w nie tak już niestety sympatyczne czasy współczesne. Jego niezwykle ciekawy, choć pesymistyczny w tonie, wykład dotyczył powiązanych zagadnień globalizacji i wychowania. Siedlecki pedagog nakreślił ramowy szkic zachodzących na skalę planetarną przemian cywilizacyjnych, kulturowych, a zwłaszcza technologicznych oraz unaocznił audytorium coraz większy i częstokroć destrukcyjny wpływ, jaki wywierają na życie pojedynczych istot ludzkich.
- Niestety wygląda na to – skonstatował – że póki co kultura techniczna wygrywa z kulturą humanistyczną. To nie jest dobry znak na jutro.
Nie mniej frapujące było wystąpienie s. Michaeli Pawlik – dominikanki i socjologa religii - która od wielu już lat jeździ po kraju, a także występuje w mediach, wypowiedziawszy bezprecedensową wojnę filozofii New Age i tak obecnie modnym na Zachodzie religiom orientalnym. W roku 1967 wyjechała do Indii jako świecka pielęgniarka. Była wówczas zafascynowana tamtejszą mistyką i egzotycznością, jednak jej zachwyt prysł bezpowrotnie, gdy na własne oczy zobaczyła gigantyczną niesprawiedliwość wynikającą z panującego tam od tysiącleci systemu kastowego. Stało się to bodźcem do podjęcia przez nią studiów, a później także do wstąpienia do zakonu. Słuchacze dowiedzieli się, że system kastowy wynika wprost z hinduistycznej wiary w reinkarnację.
- Poprzez kolejne wcielenia – mówiła – dusza, wspinając się coraz wyżej i wyżej w hierarchii bytów, oczyszcza się, by móc powrócić do Kosmosu, od którego na początku Stworzenia się oderwała. Stąd mamy najniższą kastę – pariasów, wyrzutków – oraz najwyższą – braminów, którzy wierzą, iż dysponują boską świadomością i po śmierci nie odrodzą się już w kolejnym ciele, lecz szczęśliwi i uwolnieni z pęt materii, w końcu ulecą w Kosmos. Rzutka dominikanka wywodziła także, iż ślad tej wiary pojawia się w nietzscheańskiej idei Nadczłowieka, z której później czerpał Hitler, szukając usprawiedliwienia dla zagłady „niższych ras”.
- Przecież swastyka to wedyjski symbol obecny w świątyniach Kriszny. Do tej idei odwołują się również loże masońskie. Według nich na przykład my, Słowianie, jesteśmy przeznaczeni do sprzątania. Zauważcie państwo, że łaciński pierwowzór oznacza sługę, a jeśli do angielskiego słowa „slav” dodamy „e”, wychodzi „slave”, czyli niewolnik.
Po wykładzie zainteresowani mogli kupić książki siostry Michaeli. Są one również dostępne w sklepiku z dewocjonaliami niedaleko dworca.

Numer: 2008 10   Autor: Marcin Królik





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *