Mińskie koncerty

Post, brak imprez, przedwiosenne znużenie to jeszcze nie powody, by nie posłuchać dobrej muzyki i to bez wyjazdu do Warszawy. Mińska Mazowieckiego Orkiestra Dęta jakby wyczuła posuchę kulturalną i dała swój cykliczny koncert w środku 7-tygodniowej ascezy

Dęta bez ascezy

Mińskie koncerty / Dęta bez ascezy

Pierwszy vipowski rząd sali koncertowej MSzA długo pozostawałby wolny, ale zajęli go na szczęście spóźnieni fani orkiestry dętej. Nie słyszeli więc tematu z „My Fair Lady”, ale zdążyli na pierwsze wejście Zofii Noiszewskiej, która zaśpiewała, że wszyscy widzowie są dla niej, dyrygenta Adama Kwaśnika i całej orkiestry niewątpliwą elitą. To nawiązanie do piątkowego wernisażu Jerzego Nowosielskiego, na który MDK zaprasza tylko elitarnych gości. Dobry żart... Modunia wart, więc orkiestra przypomniała czas skuterów i szalejących na wietrze spódnic nieśmiertelnym „Volare”, a po nim zabrzmiała niczym wielka symfoniczna z motywami filmowymi na czele z „Gwiezdnymi wojnami”.
A ponieważ dziś cała Polska śpiewa o Jażinie z Bażin, usłyszeliśmy czeską polkę. Wydawało się, że zagrają jeszcze kilka dętych standardów, ale to tylko pozory. Pani Zofia, narzekając filuternie na dyrygenta, zaśpiewała całkiem nową pieśń o ukochanym... Augustowie - mieście miłości i snów. Skąd wziął się właśnie Augustów? To sprawka Jana Dzienisa z Dobrego, który dał słowa panu Adamowi, a ten koledze z orkiestry dętej skomponował melodię.
- Niech tę pieśń grają strażacy z Dobrego - orzekł Kwaśnik, wręczając Dzienisowi całą partyturę.
Tajemnicze motywy z musicalu „Koty” były tylko przygrywką do romantycznej i żywiołowej zarazem Malagenii, którą tak pięknie śpiewa Edyta Górniak. Solistka mińskiej orkiestry wołała „Niech żyje bal”, ale wcześniej MOD dała popis folkloru w suicie ludowej „Od Tatr do Bałtyku”, którą wykona podczas tegorocznego IV Festiwalu Chleba, 14 września w samo południe.
Trudno sobie wyobrazić koncert orkiestry bez opracowań standardów muzyki rockowej i latynowskiej oraz kończącego występ marsza - tym razem florentyńskiego. A na bis - równie popularna Caravana, która spięła 1,5-godzinny koncert klamrą romantycznej wędrówki do krainy wielkiej muzyki w małej sali koncertowej szkoły artystycznej.
Skorzystało z tej okazji nie więcej niż setka mińszczan. Reszta została w domu, by rozkoszować się rodziną i serialami. No, może jeszcze część z nas poszła do kina na „Rozmowy nocą” lub na wieczorny spacer po parku, w którym już rozkwitły przebiśniegi.

Numer: 2008 09   Autor: J. Zbigniew Piątkowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *