Powiat ożywczy

Dlaczego w Mińsku Mazowieckim nie ma LGD, czyli lokalnej grupy działania? Czy wypracowane podczas warsztatów projekty mają szansę realizacji i co trzeba robić, by nie uciekły nam spod nosa unijne dotacje? To tylko trzy główne pytania, na które starali się odpowiedzieć najaktywniejsi promotorzy lokalnego partnerstwa w środę, 13 lutego podczas obiecanej przez starostę herbatki z beczki ożywienia

Herbata lokalna

Powiat ożywczy / Herbata lokalna

Jak się umówił, tak zrobił, bo miński starosta nie rzuca słów na wiatr, a tym bardziej na powiew ożywiający powiatową gospodarkę. Witając więc okrojone do najaktywniejszych grono lokalnych partnerów, wspomniał o ciekawym wydarzeniu wprost z ekranu telewizora. Otóż przed spotkaniem na jednej ze starych kronik TVP zobaczył ostatni kurs tramwaju konnego z Mrozów do Rudki.
Nostalgia trwała chwilę - do momentu zabrania głosu przez Jadwigę Ostrowską-Urban, która nawoływała do szybkich działań, bo konkursy na pieniądze z UE już ogłoszono.
By dostatecznie nas zmotywować, jeszcze raz przypomniała powiat łosicki, gdzie dzięki partnerstwu lokalnemu powstało 20 firm, które świadczą sobie wzajemnie usługi. Ale zaczęli działać od szkolenia... siebie.
- Europa daje wielkie pieniądze na EFS, czyli na ludzi, bo wie, że każdy wygra dzięki fachowcom - przypominała niedocenioną przez biznesmenów prawdę.
O specjalizacji - ale bez Łosic na sztandarze - mówił dyrektor Zając z WUP-u. Dla niego najtrudniejszymi partnerami są nie bezrobotni, a biznesmeni, którzy żądają z dnia na dzień fachowców. Tymczasem jak ich zdobyć, gdy 60 procent projektów na kapitał ludzi jest odrzucanych.
A co z naszymi projektami? - upomniał się Wojciech Malczyk, blokując dalszą dyskusję o gruszkach na wierzbie. Okazało się - co dokładnie wyjaśnił wójt Jaszczuk - że projekt centrum rehabilitacyjnego w Rudce ma się dobrze dzięki funduszom od zarządu województwa.
- Najlepiej zrobić prezentację i ją wszędzie pokazywać - radziła moderatorka. Marszałkowi Struzikowi także, by wiedział, na co łoży pieniądze. Pomoże Grażyna Borowiec, która właśnie została szefową konwentu dyrektorów PUP-ów.
- To po co pisaliśmy projekt, gdy wszystko będzie szło poza nim? - nie wytrzymał Malczyk, zapewniając jednak, że w tym roku tj. w setne urodziny uzdrowiska do Rudki pojedziemy tramwajem, ale też na nim wszystko nie może się skończyć.
Niespodzianie dyskusja znowu porzuciła wymarzone projekty, wchodząc na wstydliwy dla powiatu mińskiego obszar lokalnych grup działania.
Spowodowała ją Urszula Wiśniewska z CE Omega, zarzucając samorządom (z wójtów pozostał tylko Jaszczuk) całkowitą ignorację programu LGD, które bez uchwały rady gminy nie mają szans na powstanie i działanie. To taki swoisty aport gminy, która daje swoich mieszkańców do sięgania po euro. Są to jednak pieniądze nie na inwestycje, więc samorządy się tym nie zainteresowały.
Nie wszystkie, bo oto w podsiedleckich gminach działa już lokalna grupa o nazwie Kapitał - Praca - Rozwój i tam mają zamiar pójść Mrozy. Po takiej deklaracji wójta Jaszczuka sala omal nie zawrzała.
- Nie miałem czasu, by tutaj organizować lokalną grupę, a z podsiedleckimi gminami bardziej nam po drodze niż z Sulejówkiem - tłumaczył Jaszczuk.
Wspólnota celów to jedno, a lokalny patriotyzm to drugie - twierdzili oponenci Mrozów, ale rozumieli również, że podczas walki o pieniądze nie ma sentymentów.
W edukacji też ich nie powinniśmy pielęgnować, a takim batem na produkcję bezrobotnych ma się stać koordynator kształcenia. Marcin Sawicki widzi go w jednej osobie (bez biura), która będzie zbierała informacje od przedsiębiorców i rodziców i wywieszała je w szkołach na specjalnych tablicach.
- Jedna osoba nie da rady, a u nas już jest miejsce na biuro koordynatora - zaoponowała Joanna Kowalska, dyrektorka CKU. Poszło też o przekwalifikowania nauczycieli, którzy muszą się dostosowywać do nowego rynku pracy.
- Z ekonomisty nie zrobimy ochroniarza, a sami rodzice nie wymogą na szkole nowych kierunków - przekonywała Kowalska. I znowu wszyscy doszli do wniosku, że na zmiany potrzebne są pieniądze, więc bez wsparcia lokalnej grupy działania ani rusz. Grażyna Borowiec przejęła więc inicjatywę i zapowiedziała jej powstanie. Kiedy? Szybko, bo za kilka miesięcy będzie już za późno. Wszystko wezmą sprytniejsi.

Numer: 2008 08   Autor: J. Zbigniew Piątkowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *