Drodzy Czytelnicy

Obserwując gwiazdy i planety w olbrzymim powiększeniu czujemy nie tylko wielką moc kosmosu. Wydaje się nam, że zostaliśmy zawieszeni na niewidzialnej linie między niebem a ziemią. Jak podczas lotu we śnie, kiedy jednocześnie ogarnia nas lęk i ochota nieograniczonego szybowania. Tak jest z miłością, która wyzwala w nas pragnienie wolności

Zawieszeni...

Drodzy Czytelnicy / Zawieszeni...

Między niebem a ziemią / truchleją aniołowie / zawieszeni na niciach / boskiej namiętności / chcą do ludzi / którym on ciało / dał na pokuszenie / by skruszonymi sercami / grać z diabłami w kości - napisałem w przygotowanym do wydania zbiorze najnowszych wierszy, które zamkną się wspólnym tytułem „NIEnasycenie”. Stanie się to już jesienią, jeśli - a to warunek konieczny - będą mnie odwiedzać nocne Muzy. Obiecały, że nie zawiodą, ale czasy mamy tak mało liryczne, że aż ten fakt zauważył Ernest Bryll. On to bawiąc na Podlasiu stwierdził, że... lubi być jurorem na konkursach poetyckich, choć nie ma tam wybitnych poetów. Ironia godna mistrza, który w swym szkolnym wierszu wychwalił Dedala, bo ten swoje ucapił.
Drogi mistrzu, powiem też przewrotnie, bo nie można inaczej - do Mińska Mazowieckiego wróciły łabędzie, choć nikt by ich o ten heroiczny czyn nie podejrzewał. I do tego przyfrunęły nie na podpałacowy staw, a gadają sobie do zakochanych dziobów na wodach podcmentarnych Łazienek. Ot, miłość czyni cuda, więc i może taki sam cud dotnie wierszokletów, bo tyś, Wielki Bryllu prawdziwych poetów jeszcze tutaj nie ujrzał. A może oni nie startują w konkursach ocenianych przez Ernesta Brylla, który ma prawo sądzić, bo - jak rzecze Gombrowicz - największym poetą jest i basta.
Powrót łabędzi może cieszyć, a nawet wzruszać, ale okazywanie uczuć to nie tylko sprawa męsko-damska i damsko-męska. Koleżanki i koledzy Radka Pląska powinni dostać nagrodę za serce i upór. Tak, uparli się wbrew prośbom rodziny chorego chłopca i urządzili mu wspaniały koncert. Zrozumieli nawet, że jego wstyd nie może ich powstrzymać w czynieniu dobra.
Czy rzeczywiście chory na nowotwór czy ułomni fizycznie nie powinni pokazywać się publicznie, a kruszyć serca i portfele przy pomocy przyjaciół? Nie jestem pewien, czy będąc w potrzebie, sami nie okazują się bezduszni. Z chorobą trzeba walczyć wszelkimi dostępnymi sposobami. Nawet takimi, które z pozoru są dla nas niemożliwe. Najgorszy jest właśnie wstyd i użalanie się nad stanem swego ciała. Ozdrowieńcy w swoich blogach mówią wyraźnie - ważniejsza jest dusza i serce dające nadzieję. Ona w przypadku chorych jest matką wracającą zdrowie (vide: Ziarnica na podział, s. 9).
Zawieszeni między niebem a ziemią czują się aniołami, ale to wcale nie znaczy, że potrafią prawdziwie kochać. O takiej miłości przekonał się biblijny król Salomon, a udowodniło ją wiele postaci historycznych i literackich, z których na pierwszy plan wybija się Jezusowa Magdalena.
- Każda miłość jest pierwsza - śpiewa Irena Santor. I niech tak zostanie, bo pierwsza znaczy jedyna, niepowtarzalna, wyśniona, nieskończona i niezastąpiona. A może to tylko złudy naszych zmysłów, placebo na jęki stęsknionej duszy? Na początku między niebem a ziemią truchlały aniołowie, by nie ulec pokusom człowieczych namiętności. A co dalej?
(...) Między tobą a mną / krwi fale ogniste / budzą aniołów o świcie / daj spokój - co świeci / nie zawsze jest promieniste / daj spokój - co rośnie, nie zawsze / rodzi nadzieję / choć głupcom / wydaje się życiem. To już koniec wiersza, ale nie naszych pragnień o miłości, które falują w piersiach stęsknionych kochanków. Obyśmy zawsze byli pewni, że kochamy naprawdę i potrafili to udowodnić w każdej chwili swego zagonionego życia. PS W sercach fragmenty liryku „Powroty” Zbigniewa Piątkowskiego

Numer: 2008 07   Autor: Wasz Redaktor





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *