Straż miejska – służby mundurowe miasta, które według jednych są istotnym organem w mieście, dla innych zaś całkowicie zbędnym. O prawach i obowiązkach strażników miejskich oraz o sensie ich pracy rozmawiamy z Romanem Wiaranowskim – komendantem mińskiej straży miejskiej

Nie lubią mandatów

- Co należy do obowiązków straży miejskiej?
Przede wszystkim ochrona spokoju i porządku w miejscach publicznych. Ale również współdziałanie z innymi podmiotami w zakresie ratowania zdrowia i życia obywateli, zabezpieczanie miejsc przestępstw, katastrof itp., współdziałanie z innymi organami w czasie zgromadzeń i imprez. Mamy również w obowiązkach ochronę obiektów komunalnych i urządzeń użyteczności publicznej, doprowadzanie osób nietrzeźwych do izby wytrzeźwień lub miejsca ich zamieszkania, informowanie społeczności lokalnej o stanach i rodzaju zagrożeń oraz konwojowanie dokumentów i przedmiotów wartościowych.

- Do czego strażnik miejski ma prawo?
Mamy prawo do udzielania pouczeń, legitymowania osób – oczywiście w uzasadnionych przypadkach, nakładania grzywien za określone wykroczenia, a także dokonywania czynności wyjaśniających i kierowania wniosków o ukaranie do sądu. Strażnik ma prawo w określonych przypadkach usuwać pojazdy bądź je unieruchamiać (blokady kół), jak też obserwować i rejestrować zdarzenia w miejscach publicznych przy użyciu kamer. Możemy też żądać niezbędnej pomocy od instytucji państwowych i samorządowych, jeśli zachodzi taka konieczność.

- Czy pańskim zdaniem uprawnienia te powinny zostać rozszerzone?
W niektórych przypadkach tak, co ułatwiłoby nam respektowanie przepisów prawa i porządku przez obywateli. Choć jesteśmy służbami mundurowymi, nie możemy zatrzymywać pojazdów w ruchu z jednym wyjątkiem – gdy samochód jedzie pod prąd, co zdarza się na jednokierunkowej ul. Kościuszki. Przydałoby się też rozszerzyć przepisy dotyczące sprawdzania i legitymowania młodzieży.

- Nie tak dawno było trochę szumu w mediach odnośnie rozszerzonych uprawnień straży...
Niestety na szumie się skończyło, bo poprzedni rząd, który przygotował projekty ustaw dotyczące nas bezpośrednio przegrał – jak wiemy – wybory, a nowy nie bierze ich pod uwagę, chcąc przygotować to samodzielnie. Straż miejska otrzymała tylko jedno uprawnienie więcej, dotyczące stawiania fotoradarów. Czytałem w prasie, że jest pomysł połączenia straży miejskiej i policji, co sam sobie nie za bardzo wyobrażam...

- Jak dużo jest interwencji strażników i czego najczęściej dotyczą?
W 2007 roku zanotowaliśmy 3 500 interwencji, z czego 15 to wnioski do Sądu Grodzkiego, 43 sprawców przestępstw (bądź potencjalnych kandydatów na sprawców) przekazaliśmy policji. Ubiegły rok to 1055 pouczeń oraz 510 mandatów, z czego 350 z nich dotyczyło targowiska i terenu wokół niego oraz 1000 innych (np. posiadanie śmietnika na posesji czy informacje od obywateli).

- Jakie według pana są najniebezpieczniejsze rewiry w mieście?
Po ostatniej instalacji kamer sporo się zmieniło. Monitoring miasta zmienił strukturę działania sprawców, którzy są świadomi, gdzie mogą łamać prawo i zakłócać porządek, a gdzie nie. Wcześniej były to okolice ulicy Spółdzielczej, Błonie, Nalazków, Sosnkowskiego oraz park miejski.

- Czy wie pan, że mińska straż jest postrzegana przez obywateli jako gwardia przyboczna burmistrza?
Nie wiem i prawdę mówiąc – pomimo że pracujemy w tym samym budynku – rzadko się widujemy (wtedy, kiedy istnieje taka potrzeba).

- Jaki jest sens funkcjonowania straży miejskiej w dzień?
Jesteśmy jednym z organów porządkowych, który wykonuje pewną pracę, na której z kolei nie musi skupiać się policja. To ważne, aby w mieście był spokój i porządek na każdym szczeblu, a my właśnie tego pilnujemy. Gwałtowność nie jest naszą domeną – wielokrotnie wolimy pouczyć niż wręczyć mandat. Uważam, że to jest najlepszym sposobem.

Numer: 2008 07   Autor: Rozmawiała Justyna Olkowicz-Gut