Mińsk Mazowiecki sesyjny

Jeśli nie basen, to co? Może być właśnie wszystko - od dziur w jezdni czy połamanego ogrodzenia po zwyżkę cen wody, a nawet... statut biblioteki publicznej. Właśnie te dwie sprawy zbulwersowały nie tylko mińskich radnych podczas sesji w ostatnim dniu stycznia. Rozgadanych gęb nie zapchały nawet tłustoczwartkowe pączki

Obrońcy honorów

Mińsk Mazowiecki sesyjny / Obrońcy honorów

Rozpoczęli ostrożnie - od pytań dotyczących odpoczynku feryjnego dzieci, zniszczonego ogrodzenia targowiska, zużytego sprzętu RTV-AGD, straży miejskiej i przedsięwzięć promujących Mińsk Mazowiecki na skalę Mazowsza, a nawet kraju. Radnemu Kirylakowi burmistrz odpowiedział, że MKRPA przeznaczyła na ferie 20 tys. zł, a zarządca targowiska został wezwany do naprawy betonowej zagrody. Nie dziwne, że burmistrz Grzesiak niewiele wie o utylizacji zużytych pralek i telewizorów, ale nie miał też zbyt dużo do powiedzenia o imprezach kulturalnych, które są znane dalej niż za mińskimi opłotkami. Dopiero uzupełnienie Elżbiety Kalińskiej (m.in. o nasz Festiwal Chleba) rozjaśniło trochę sytuację. Trochę, bo miało się wrażenie, że nad Srebrną pieczemy się sami w lokalnym sosie kulturalnym.
Od kilku lat dyrektor Samulik gra z radą w wodnego cymbergaja i - dzięki prawu - ciągle wygrywa. W ten oto sposób od 1 marca za kubik wody zapłacimy 2,88 zł, a firmy 3,70 zł plus ponad 4 zł abonamentu. Ścieki będą adekwatnie droższe - 3,37 zł dla gospodarstw domowych i 3,53 dla firm z 5-złotowym abonamentem.
Radni już któryś raz wkurzyli się na takie dictum PWiK, bo niezależnie od wyniku głosowania (tym razem 15 było przeciw podwyżce) nowe taryfy będą wprowadzone prawem kaduka. Co gorsze, dyrektor Samulik nie dojechał na sesję, bo w Białowieży miał ważną konferencję. Za ten czyn radny Kulma nazwał go beztroskim prezesem, którego stać tylko na podwyżki, a nie na program naprawczy spółki.
- Wszystko drożeje, więc woda też musi podrożeć - tłumaczyła radnym przedstawicielka PWiK, ale nikt jej nie słuchał.
- Zwrócimy się do naszych posłów o zmianę tej ustawy - wpadł na pomysł przewodniczący Jurek i zarządził jałowe głosowanie. Dyskusja o statucie Miejskiej Biblioteki Publicznej byłaby nijaka, gdyby nie propozycja zapisu o konieczności konkursu na jej dyrektora.
- To niełatwe, gdy bierzemy pod uwagę Teresę Sęktas-Chanke, ale ten zapis na pewno nie jest dla niej wotum nieufności - tłumaczył Maciej Cichocki.
Może i nie, ale obecna dyrektorka na pewno w konkursie ogłoszonym przez burmistrza nie wystartuje. Dlaczego? Elżbieta Sieradzińska, która zjechała Polskę wzdłuż i wszerz twierdzi, że wszędzie takie stanowisko (jeśli dyrektor się sprawdza) jest praktycznie dożywotnie. Czy trzeba komuś udowadniać, że Teresa Sęktas-Chanke sprawdziła się? Wprawdzie może już iść na emeryturę, ale niech to będzie jej wybór, a nie statutowy przymus, który jest dyshonorem. Czy więc można się dziwić, że do przekonywania radnych rzuciła nie tylko bibliotekarskie odwody, ale i siebie, udowadniając radnemu Płochockiemu, że minister kultury wcale nie musi opiniować bezkonkursowego objęcia przez nią stanowiska. Niech więc się stanie wedle życzenia zasłużonej dyrektorki. Oto radny Kulma zgłosił wniosek, by burmistrz mógł jeden raz przedłużyć kontrakt bez ogłaszania konkursu. Poparło go aż 15 radnych i stanie się zapewne wedle życzeń upominającej się o swój honor Teresy Sęktas-Chanke.
- A co miała zrobić, zostać drugą Zawadkową? - tłumaczono w kuluarach niecodzienne zachowanie bibliotekarek.
Przypomnijmy, że dyrektor Jadwiga Zawadka po modernizacji szkoły przegrała w konkursie, choć nikt tego nie przypuszczał. Wprawdzie pani Teresa biblioteki nie zbudowała, ale jej zasługi dla czytelnictwa w Mińsku Mazowieckim trudno przecenić, a mińska biblioteka należy do dwóch najlepszych książnic na Mazowszu. Nie licząc ciepła, którym już tyle lat ogrzewa woluminy i czytelników.

Numer: 2008 06   Autor: J. Zbigniew Piątkowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *