Rynek pracy

W powiecie mińskim funkcjonuje ponad 4 tys. firm handlowo-usługowych. – od wielkozałogowych marketów po jednoosobowe sklepiki. Zauważa się tu dużą rotację kadrową na stanowiskach najniższych. PUP w ubiegłym roku wydał prawie 200 skierowań do pracy w charakterze sprzedawcy, a co najmniej drugie tyle osób podjęło pracę w sklepie bez skierowań, korzystając z informacji ustnej i ogłoszeń plakatowych

Lada nie lada

Ideał ekspedientki – zgrabna, ubrana w kolorowy fartuszek i czepek, zawsze uśmiechnięta, życzliwie doradzająca i spełniająca wymagania stawiane przez kierownictwo firmy. No, i mogłaby się jeszcze nie upominać o pieniądze...

Kasia ma dwadzieścia kilka lat, męża i sześcioletnią córkę. Mieszkają w wynajętym mieszkaniu w blokach. Ledwie wiążą koniec z końcem, bo pracuje tylko głowa rodziny, a zarobki nie są rewelacyjne. Kasia trzykrotnie podejmowała pracę w sklepie, za każdym razem ze skierowaniem z urzędu pracy. W sklepie ogrodniczym nie zagrzała miejsca, bo po okresie próbnym wygasła umowa i na jej miejsce przyszła kandydatka z wykształceniem ogrodniczym. Pracodawca wcale się nie zastanawiał i przyjął nową pracownicę, nie bacząc, że Kasia weszła w rytm pracy sklepu, poznała klientów i umiała z nimi nawiązać zawodowy kontakt. Szalę na korzyść nowej kandydatki przeważyły preferencje i dopłaty urzędu pracy, których nie miała Kasia. Szkoda, bo w tym sklepie każda praca była premiowana.
Drugim miejscem pracy był sklep spożywczy. Trafiła tu na inną atmosferę. O ile pomiędzy ekspedientkami wytworzyła się więź koleżeńska, to z szefową były niedomówienia. Szczególnie bolało, gdy w rozliczeniach nie była uwzględniona praca w nadgodzinach. Dopiero później okazało się, że należało osobiście prowadzić rejestr godzin pracy. Cwańsze ekspedientki notowały sobie nadgodziny, nawet fikcyjne, bo nikt tego nie sprawdzał. Kasia w swej naiwnej uczciwości tego nie czyniła, a kiedy upomniała się o swoje, nie umiała udokumentować swojej pracy ponad godzinowy limit i przez to zarabiała grosze. Na tym tle doszło do nieporozumień, a później szykany. Miarka się przebrała, kiedy Kasia wspomniała o odejściu – okazało się że umowa o pracę była jeszcze nie przygotowana. Teraz młoda mężatka zastanawia się, czy poświęcenie się pracy w tym sklepie nie było błędem. Obowiązki zajmowały czas pondnormatywny – w ciągu dwóch miesięcy zaledwie 5-6 razy wyszła normalnie po ośmiu godzinach. W pozostałe dni wypadało rozładowanie dostawy, układanie towaru w magazynie albo na półkach i niekończące się sprzątanie. Za każdym razem były to prace nieplanowane, a jak się potem okazało, rzadko uwzględniane na liście płacy.
Trzeci sklep, również spożywczy, był miłym doświadczeniem. Wszystko było dobrze – jeśli trzeba było zostać na godzinę lub dwie dłużej, to zostawała, jak inne koleżanki. Płaca była zgodna z umową i zawsze można było liczyć na premię. Nie było też problemów z dokumentami i umową o pracę. I wszystko się razem z nią skończyło. Jak można przypuszczać, zadziałało tu lobby pracodawców. Po rozmowie szefostwa dwóch sklepów, Kasi dorobiono opinię, że nie sprawdza się w pracy w sklepie, choć zupełnie innego zdania są jej byli współpracownicy.
Rysiek, mąż Kasi, też pracował w sklepach. Mimo że był niezłym fachowcem i sam szkolił nowych pracowników, był pierwszym do zwolnienia, bo firma policzyła, że zatrudnia zbyt wielu pracowników. Jak w wielu innych przypadkach, został wyparty przez koligacje właścicieli zatrudniających pociotków i znajomych.
Kolejnym etapem był spożywczy market, w którym zatrudniono go na pół etatu. Pracy jednak było na cały etat i Rysiek zarabiał nieźle. Kiedy jednak doszło do nieporozumień, nowy pracownik popadł w niełaskę kierownictwa i skończyła się dodatkowa praca w płatnych nadgodzinach. Dla młodego żonkosia była to finansowa degradacja. Odszedł więc z pracy, w której nie mógł liczyć na awans finansowy i zawodowy.
Teraz Rysiek ma pracę w firmie, gdzie są duże wymagania wobec pracowników, ale jest tam ceniony za fachowość i pracowitość, a nierzadko spotykają go premiowe gratyfikacje. Praca w tej firmie stwarza perspektywę stabilizacji życiowej dla całej rodziny.

Numer: 2005 24   Autor: Józef Lipiński





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *