W Cegłowie

Mieszkanka gminy Cegłów obchodziła 105. urodziny. Władysława Sęktas jest najstarszą mieszkanką regionu, a urodziła się 30 stycznia 1903 roku. Wraz z córką mieszka w Rudniku. O jubilatce pamięta nie tylko rodzina, ale także władze gminy i media, które obsypały ją prezentami i kwiatami

Zdrowie po setce

W Cegłowie / Zdrowie po setce

Pod troskliwą opieką córki Lucyny Kurek Jubilatka cieszy się dobrym zdrowiem, jest pogodna i szczęśliwa. Czemu zawdzięcza długowieczność? Trudno odpowiedzieć jednoznacznie. Jak mówi córka, pewnie ważne było życie zgodne z naturą i zdrowe odżywianie. Kiedyś podstawowymi potrawami były: kapusta, kasza, zupy i barszcze, no i chleb własnego wypieku, a mięso jadło się rzadko.
Zarówno rodzina, jak i sama jubilatka, nie kryła emocji z powodu wizyty wójta Krzysztofa Miklaszewskiego oraz szefowej GOPS Katarzyny Korzeń i sołtysa Jana Uchmana.
- Jest pani przykładem, który potwierdza, że sposobem na długowieczność jest praca, radość życia, życzliwość i pogoda ducha. Niech dobry los pozwoli cieszyć się każdym dniem w gronie kochających dzieci, wnuków, rodziny i przyjaciół – życzył wójt gminy, wręczając kosz liczący 105 róż oraz puchar przygotowany specjalnie na tę okazję i kronikę, w której zanotowano poprzednie jubileusze. Najstarszą mieszkankę odwiedziła też nasza redakcja. Swój przyjazd zapowiadała również TVP, ale inne wydarzenia okazały się bardziej medialne. Były życzenia, kwiaty i prezenty, wzniesiono toast i wszyscy śpiewaliśmy: „200 lat, 200 lat, niech żyje nam...”.
Takie uroczyste spotkania są okazją do wspomnień. Władysława Sęktas z domu Wolińska wraz z ośmiorgiem rodzeństwa wychowała w Niechnabrzu, w gminie Kotuń. W czasie I wojny światowej pomagała siostrze w gospodarstwie i nie miała szans na edukację. Jak to wtedy bywało, dorosłą panną zainteresował się swat, który kojarzył przyszłych małżonków. Dla dziewiętnastoletniej wówczas Władysławy znalazł kandydata na męża, Franciszka Sęktasa z Grodziska. Pobrali się w 1923 r., mieli siedmioro dzieci, ale przeżyło tylko troje, pozostałe umierały niedługo po narodzeniu. Dziś żyje tylko córka, Lucyna i najmłodszy syn, Jerzy. Mąż zmarł w wieku 75 lat. Oboje mieli pięcioro wnucząt (jedna wnuczka zmarła), sześciu prawnuków, a wkrótce urodzi się kolejny potomek.
- Było ciężko, mieliśmy tylko 4 morgów ziemi (ok. 2 ha) – wspomina jubilatka. Energia, pracowitość i przedsiębiorczość pozwoliły przetrwać najgorsze.
- We wrześniu ’39 roku, kiedy przechodził front, spalił się nasz dom, na szczęście nasza rodzina ocalała, bo ukryliśmy się w schronie. Zamieszkaliśmy w poniemieckim opuszczonym domu w Łączce – wspomina córka, Lucyna Kurek, która również ma co świętować. Jej małżeństwo trwa 55 lat, o czym przypomniał wójt Miklaszewski, przekazując list gratulacyjny od prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego w sprawie nadania Medalu za Długoletnie Pożycie Małżeńskie. Zatem podwójny jubileusz - i oby tych uroczystych spotkań było jak najwięcej, czego serdecznie życzymy.

Numer: 2008 06   Autor: Danuta Grzegorczyk





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *