Mamy 400 numerów naszego tygodnika. Jest się czym pochwalić, bo po pierwsze jeszcze żaden tytuł w Mińsku Mazowieckim i regionie nie rodził się tyle razy, a po drugie zwyciężyła miłość do niezależnego dziennikarstwa, które spodobało się naszym czytelnikom i sponsorom reklamowym. Dziękuję z całego serca i obiecuję, że jeśli się zmienimy, to tylko na lepsze
Siła wyboru
Tak naprawdę nigdy do końca nie wiemy, co będziemy robić w naszym dorosłym życiu. Nie dlatego, że nie mamy wizji przyszłej profesji, a wskutek zmieniającej się w wielkim tempie cywilizacji, a wraz z nią rynku pracy. W większym jeszcze stopniu dotyczy to naszych następców, którzy stają przed trudniejszymi decyzjami, bo mają do wyboru real lub wirtual. O mierzeniu zamiarów na siły i marzeniach młodych piszemy w naszym Sokole.
Jak tu nie cieszyć się z czterystu trudnych porodów, gdy każdy wzięty do ręki numer „Co słychać?” przypomina nam każdy tydzień życia i dziejącą się wtedy historię miasta z jego okolicami. Aż trudno uwierzyć, że byliśmy w stanie to wszystko zobaczyć, sfotografować i jeszcze odpowiednio, tj. z polotem, opisać. Na szczegółowe wspomnienia przyjdzie jeszcze czas, bo przecież 2005 rok to również nasze dziesiąte urodziny. Będzie już niedługo promocja „Srebrnych źródeł” – zbioru opowieści nie tylko z Mińska, wydamy elektroniczne archiwum naszego tygodnika, a jesienią zaprosimy czytelników na wielki festyn z chlebem i „Cs” w roli głównej.
Tymczasem warto wspomnieć o kilku wydarzeniach różnej rangi, ale wcześniej czy później nas dotyczących. Brawa należą się Francuzom, którzy nie godzą się na dalsze kostnienie europejskiej wspólnoty i... starej gwardii SLD, która dopuściła do władzy młody garnitur Olejniczaków. A co robią w tym czasie nasi działacze? Uchwalają memorandum w obronie generała Jaruzelskiego i... stanu wojennego. A ja myślałem, że będzie to uchwała o ustąpieniu rady powiatowej SLD ze Stanisławem Szepietowskim i byłymi żołnierzami Ludowego Wojska Polskiego włącznie. Panowie, czas wziąć przykład z góry i wycofać się na z góry upatrzone pozycje. To rada dla waszego dobra i dotyczy nie tylko SLD, bo młodzi czy to na lewicy, czy prawicy już dłużej nie mogą i nie chcą czekać. To tak jak z synową, która wcześniej czy później zamiecie teściową do emeryckiego kąta.
Sukces zawsze wywołuje niezdrowe emocje u konkurencji, a wrogowie czym prędzej biorą się do kopania dołków. Po naszym rankingu szkół podstawowych po Kałuszynie zaczął krążyć anonimowy list rodziców szóstoklasistów (?) zarzucających nauczycielom nieuczciwość oraz łamanie zasad moralnych i prawnych. – Co za wychowanie dzieci, jeżeli nauczyciele dopuścili się poprawiać błędy w sprawdzianach egzaminacyjnych, chlubiąc się, że są najlepsi w powiecie? – pytają oburzeni rodzice. List ten otrzymała burmistrz, radni i nasza redakcja. Mieliśmy też kilka telefonów w tej sprawie, ale żaden rozmówca nie potrafił dostarczyć nam dowodów na sfałszowanie wyników testu. Dopóki ich nie będzie, piętnujemy taki sposób ataku na szkołę, dyrektora Pachnika i nauczycieli. Nie tylko dlatego, że sami doświadczamy jeszcze brutalniejszych napadów, ale też z powodu obrzydzenia do zawistników i pieniaczy.
Każde działanie człowieka jest wyborem między złem a dobrem. Obyśmy zawsze wiedzieli, co czynić, by przez nas nikt nie płakał i nam nie złorzeczył, ponieważ każda nieprawość wróci do każdego z nas lotem bumerangu. A gdy nam wyrządzona krzywda nie daje spokoju, to na pewno odzywa się sumienie. Jak to dobrze je mieć, by umieć wybierać i przebaczać. Tego życzę sobie, współpracownikom i wszystkim czytelnikom naszego Co słychać?. – Alleluja i do przodu – jak mawia ojciec Rydzyk i trudno w tej kwestii z nim się nie zgodzić.
Numer: 2005 23 Autor: J. Zbigniew Piątkowski
Komentarze
DODAJ KOMENTARZ