Śledząc historię narodu, państwa czy społeczności lokalnych, chcemy się w nią wpisać. Jeśli nie złotymi zgłoskami, to przynajmniej zaistnieć ze swym nazwiskiem, rodziną, pracą, hobby. To pierwszy fenomen portali społecznościowych. Drugi to poszukiwanie młodzieńczych wspomnień lub rodzinnej arkadii
Wśród swoich
Pomysł na „naszą-klasę” był tak prosty, jak wiele innych wartych dziś majątek. Młodzi informatycy z Wrocławia chcieli tylko znaleźć kolegów ze szkolnej ławki. I znaleźli, pomagając przy okazji innym. Teraz są ich miliony, według ostatnich danych - ponad 7 mln. Ekspansja na portal zakończyła się blokadą serwerów, ale po ich wymianie jeszcze nie jest ani szybko, ani przyjemnie. Nawet mając do dyspozycji dość szerokie pasmo internetu.
„Nasza-klasa” ma wiele zalet, ale i sporo wad. Można się łatwo zarejestrować, jednak dla moderatorów nie jesteśmy bezimienni. Utrudni to w znakomity sposób herezje, jakie się wyczyniają na forach np. gazety.pl. Można również bez problemu zamieszczać swoje zdjęcia (do 0,6 MB), a jeśli chcemy pokazać wszystko, portal służy płatnym zwiększeniem limitu fotografii. Trzeba je tylko z głową ułożyć, bo potem zmiana kolejności wymaga powtórnego ich wkładania.
Oprócz kolegów z klasy możemy znaleźć swoją rodzinę, o której istnieniu wiemy, ale straciliśmy kontakt. Nic się nie stanie, jeśli znajdą się całkiem nieznani krewni bądź osoby, z którymi spotkaliśmy się poza naszymi społecznościami. Oby tylko wśród naszych znajomych nie pojawili się szubrawcy, którzy będą próbowali nas okraść lub znieważyć. Ale jest i na nich sposób - można ignorantów po prostu usunąć z grona znajomych, a problem zgłosić moderatorowi lub zespołowi nasza-klasa.pl.
Wszystko lub prawie wszystko zależy więc od nas, a jeśli przestanie nam się towarzystwo podobać, zawsze możemy się z klasy wypisać.
Mińską odmianą „naszej-klasy” są zamieszczone na www.minsk-maz.com.pl „Szkolne generacje”. Właściwie dotyczą kontaktów absolwentów tylko szkół średnich, bo jak napisano w przedmowie, to te lata są dla każdego niezapomniane ze względu na wiek i maturę, po której zazwyczaj wszystko się urywa. Tutaj również założyciel klasy jest jej automatycznym moderatorem. Najliczniej szkolne generacje reprezentują absolwenci Macierzanki, a wśród nich rocznik 1997-2001 o profilu informatycznym (z literką F). Jest ich aż 20 osób - od Michała „Dobrzyna” po „Anię Z.”.
Klasowe forum funkcjonuje od lutego 2006 roku, ale wpisów na nim niewiele. Młodzi ludzie (dziś zapewne już po studiach lub je kończą) niewiele mają do powiedzenia, a najchętniej zrobiliby dowcip Łysemu, zamieszczając na stronie klasy jego zdjęcie. Nie zamieścili żadnego (nawet klasowego), ale pocieszającym jest głos, że dzisiejsze znajomości przydadzą się im za... 50 lat na zjeździe absolwentów.
Inne klasy, jak rocznik 1994-1998 z rozszerzonym angielskim mają po 14 osób, a teleinformatycy 1992-1997 z Mechanika - 11 chętnych do integracji po maturze. Tu „jarzomp” nawołuje: - Piszcie co u was, a sensowne będzie istnienie takowego czegoś (sic!).
No właśnie - piszcie. Nie wszyscy jednak mają o czym, a jeśli w ogóle im się chce, to wulgaryzmy i wirtualny bełkot. Może więc lepiej nie zapisywać się do klasy i mieć święty spokój? Może nie nasza-klasa czy szkolne generacje, a stoliki w piekarni lub robienie pieniędzy? A jeśli w ogóle nie mają nic do powiedzenia, to powinni czytać innych. Nawet fora i blogi, bo to zawsze czytanie, czyli zdobywanie kultury bycia w społeczności.
Mamy nadzieję, że wreszcie dojdzie do znacznego ożywienia w mińskich szkolnych generacjach. Zależy nam na tym, bo inicjatywa Leszka Siporskiego była i jest słuszna. Rzecz w tym, by się chciało i rozumiało. Ideę!
Numer: 2008 04
Komentarze
DODAJ KOMENTARZ