W klasie integracyjnej dzieci zdrowe mogą nauczyć się tolerancji i szacunku do swoich niepełnosprawnych rówieśników. Praca wymaga zgrania pedagoga z nauczycielem, by dostosować program nauczania do potrzeb i możliwości każdego ucznia. W specjalnej program jest już gotowy, kadra profesjonalnie przeszkolona. Według naszych czytelników integracyjne klasy są niepotrzebne, bo wtedy istnienie specjalnych placówek nie ma sensu. Czy rzeczywiście tak jest?
Sens integracji
Pięć w Mińsku
Na terenie Mińska jest 5 placówek, w których znajdują się oddziały integracyjne. Łącznie obejmują one 120 dzieci (plus jeden oddział specjalny w PM-4, gdzie integruje się 38 przedszkolaków, w tym 18 niepełnosprawnych). Oddziały integracyjne mają SP-1 – kl. V z 16 uczniów (3 niepełnosprawnych). Opiekuje się nimi nauczyciel wspierający, a na dodatkowe zajęcia dla niepełnosprawnych dzieci wydzielono 8 godzin, SP-5 (kl. VI liczy 20 uczniów, w tym 4 niepełnosprawnych), SP-6 to klasa III z 16 uczniów (5 niepełnosprawnych), a GM-2 obejmuje 15 drugoklasistów, w tym 3 niepełnosprawnych – każda z tych placówek ma nauczyciela wspierającego i po 10 godzin na zajęcia dodatkowe dla dysfunkcyjnych dzieci.
Przedszkole wspiera
Do PM-4 uczęszcza 18 dzieci niepełnosprawnych, w tym 5 do oddziału integracyjnego (istniejącego od 2002 r.), a 13 do specjalnego (powstał w 1996 r.). - Zatrudniamy pedagogów specjalnych, psychologów, logopedów, rehabilitanta ruchowego, nauczycieli przedszkola – mówi dyrektor placówki Ewa Parszewska. Przedszkole zapewnia pomoc pedagogiczną, psychologiczną, logopedyczną, rehabilitację ruchową.
Do oddziału integracyjnego dzieci 6-letnich uczęszcza 20 maluchów, w tym czwórka niepełnosprawnych z orzeczeniami i jedno z niedosłuchem. Specjalny liczy 13 wychowanków m.in. z autyzmem czy mózgowym porażeniem dziecięcym.
Prowadzone są różne terapie, jak np. zabawy w czytanie, wprowadzanie w świat pisma, ruch rozwojowy, dotyk i komunikacja. - Integrujemy dzieci z ich zdrowymi rówieśnikami podczas zajęć muzycznych, zabaw na świeżym powietrzu, wycieczek – zdradza dyrektor Parszewska. Także rodzice uzyskają tu pomoc informacyjną, opiekuńczą. - Mamy nadzieję, że już wkrótce powstanie w naszym przedszkolu kolejny oddział integracyjny, bo dzieci potrzebujących naszego wsparcia przybywa – mówi z nadzieją dyrektor Parszewska.
Granice integracji
W mińskich szkołach obecnie uczy się 9 niewidomych i słabo widzących dzieci. Nauczyciele nie są przygotowani do pracy dydaktycznej z nimi, zaś środowisko poddaje ich bolesnej i wyniszczającej psychikę alienacji. Dziwi postawa rodziców, którzy niekiedy posyłają swoje dzieci do masówek, gdyż sądzą, że przez to będą one bardziej „normalne”. Potem nie potrafią jednak ze sobą współpracować, by stworzyć dzieciom lepsze warunki. Zdarza się, że to koło PZN musi wyławiać ich z tłumu i proponować pomoc. Warto by zastanowić się nad granicami integracji i odpowiedzieć sobie na pytanie, czy bezwzględnie w każdych okolicznościach dla dziecka jest ona najwłaściwsza. Chociaż z drugiej strony, wysyłając dziecko do ośrodka specjalistycznego, i to jeszcze – nie daj Bóg! – z internatem, można sobie odciąć niezły dopływ gotówki pod postacią zasiłków pielęgnacyjnych i nie tylko…
Do 25 lat
W gminie Halinów klasy integracyjne są w Chobocie, gdzie dyrektorem jest Małgorzata Szklarska. Uczęszcza tu 45 dzieci, w tym 8 to uczniowie „zerówki”. Łączone klasy I-II oraz IV-V są integracyjnymi. Orzeczenia poradni psychologiczno-pedagogicznej o potrzebie kształcenia specjalnego ma 7 uczniów. Wychowawców tych klas wspomaga nauczyciel pedagogiki specjalnej Cecylia Banaszek. Według inspektora oświaty UM w Halinowie, Henryki Pazio, relacje pomiędzy dziećmi zdrowymi a chorymi są dobre, choć na początku były pewne opory ze strony rodziców dzieci zdrowych.
Starogród z troską
W szkole podstawowej im. Kornela Makuszyńskiego w Starogrodzie edukuje się 65 dzieci, z czego 15 z orzeczoną niepełnosprawnością. Są to dzieci z terenu gminy Siennica, Mińska, Cegłowa i Kołbieli. Funkcjonują tutaj dwa oddziały integracyjne: przedszkolny (12 dzieci, w tym 3 niepełnosprawnych - chodzące) i klasa V - 11 uczniów (w tym 3 niepełnosprawnych - 1 dziecko na wózku i 2 chodzących). Wychowawcą klasy zerowej jest nauczyciel wychowania przedszkolnego i integracyjnego Iwona Ćwiek wspomagana przez Magdalenę Kesner, zaś klasy V - Bożena Łobodowska wspomagana przez Wiesławę Myszurę. W szkole zatrudniony jest także logopeda, psycholog i rehabilitant, którzy wspomagają realizację procesu dydaktycznego.
Głos dyrektorki
Integracja szkolna polega na zharmonizowaniu wychowania dydaktycznego dla bezpośrednich kontaktów dzieci kalekich i ułomnych z dziećmi zdrowymi. Klasę integracyjną należy tworzyć, gdy wśród najwyżej 15 uczniów jest 3 niepełnosprawnych. Subwencja oświatowa z budżetu państwa na ucznia niepełnosprawnego jest wyższa, im głębsze jest upośledzenie jego osoby. Dyrektor mińskiej SP-6 Anna Zalewska mówi, że w początkowej fazie tworzenia oddziału integracyjnego, w październiku 2001 roku istniały pewne bariery psychologiczne między rodzicami, lecz szybko się zniwelowały. Dzieci niepełnosprawne na progu edukacji najbardziej potrzebują zdrowych rówieśników. Wdzięczność rodziców dzieci niepełnosprawnych była ogromna. Także rodzice dzieci zdrowych docenili korzyści przebywania ich pociech z niepełnosprawnymi. Dzieci zdrowe kształtują w sobie wrażliwość na chorobę innych i przełamują strach przed innością.
Wśród nas
Proces integrowania się uczniów o specjalnych potrzebach edukacyjnych z tak zwaną zdrową częścią społeczności odbywa się na kilku płaszczyznach – mówi Marzena Grzyb, nauczyciel wspomagający gimnazjalnej klasy integracyjnej. Najbardziej trwałą, ale i najtrudniejszą jest płaszczyzna społeczno-emocjonalna. Klasa integracyjna jest naturalnym środowiskiem rówieśników, w którym dzieci rozwijają właściwe zachowania społeczne i zdobywają konkretne doświadczenia, że każdy człowiek w różny sposób potrzebuje pomocy, jak i w różny sposób może jej udzielać. Jest to wzajemne branie i dawanie, które uczy szacunku, odpowiedzialności, akceptacji, podejmowania decyzji i zrozumienia drugiego człowieka. Integrowanie to wspólne wycieczki, „zielone szkoły”, świętowanie urodzin, udział i współtworzenie pozaszkolnych imprez integracyjnych, bo naczelną ideą klasy integracyjnej jest przeświadczenie, że dzieci o specjalnych potrzebach edukacyjnych żyją wśród nas, a nie obok nas.
Integracja ma sens i przynosi wymierne efekty, gdy jest przemyślana i mądra. - Nie wyklucza i nie podważa sensu szkół specjalnych, ponieważ system szkolnictwa specjalnego to ogromne doświadczenie w kształceniu dzieci niepełnosprawnych – mówi Marzena Grzyb. To również zespoły doświadczonych i świetnie wykształconych nauczycieli, terapeutów, rehabilitantów pracujących różnorodnymi metodami. Poza tym szkoły specjalne nadal są jedyną alternatywą dla dzieci i rodziców, którzy z powodu swoich ograniczeń nie mogą uczyć się w innym środowisku. - Być może najlepszym i najbardziej optymalnym rozwiązaniem dla wszystkich byłyby klasy specjalne w szkołach ogólnodostępnych – uważa Marzena Grzyb.
W szkole specjalnej...
Do Specjalnego Ośrodka Szkolno-Wychowawczego trafiają dzieci i młodzież z upośledzeniem umysłowym w stopniu lekkim i umiarkowanym, gdzie jest ich obecnie 110, zaś szkoła ma jeszcze 23 wychowanków w Kątach, gdzie trafiają dzieci z upośledzeniem w stopniu znacznym i głębokim. – Obserwujemy tendencję spadkową nowo przyjętych, bo część dzieci trafia do klas integracyjnych w szkołach masowych – wyjaśnia Irena Kielak, dyrektor szkoły. Każde nowo przyjęte dziecko jest obserwowane pod względem uzdolnień. Szkoła rozwija potem w uczniu te, które nie są zaburzone (np. malarstwo, śpiew, recytacja, czytanie), aby zaczęło osiągać pierwsze sukcesy, tak bardzo motywujące dla każdego ucznia. Później zaś dopracowuje się inne umiejętności, w których uczeń nie jest biegły. – Nasza szkoła spełnia również funkcję integracyjną – są częste wyjazdy w różne miejsca Polski, spotkania z placówkami kulturalnymi, jesteśmy zapraszani do szkół masowych, gdzie uczniowie mają styczność ze zdrowymi dziećmi – wyjaśnia Irena Kielak.
Twierdzi psycholog
Zdaniem Tomasza Wnuka, psychologa z Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej przy ul. Dąbrówki, integracja jest uznaną na świecie formą kształcenia. - U nas to jest stosunkowo nowy projekt, którego efekty będziemy mogli oceniać co najmniej za kilka-kilkanaście lat. Obecni nauczyciele klas integracyjnych, jak i psychologowie czy pedagodzy, dopiero zdobywają doświadczenie, bo wcześniej takich klas przecież nie było. Należy jednak stale oceniać, na ile ta forma terapii sprawdza się w przypadku konkretnego dziecka w niej uczestniczącego – wyjaśnia Wnuk. PPP wydaje orzeczenia kierujące do szkół integracyjnych. Brany jest pod uwagę m.in. wiek dziecka, jego inteligencja, cechy temperamentu czy osobowość. Według Wnuka dziecko niepełnosprawne będące w grupie rówieśników rozwijających się prawidłowo podciąga się społecznie i intelektualnie, a dzieci sprawne mogą spotykać się z ludźmi wymagającymi pomocy, życzliwości, troski. Klasy integracyjne są mniej liczne, lepiej „zaopiekowane” jeżeli chodzi o dostęp do specjalistów.
Lepsza specjalna?
Wiadomość o tym, że dziecko wymaga kształcenia specjalnego, zawsze jest dla rodziców szokiem. Stają wtedy przed dylematem wyboru szkoły: czy klasa integracyjna w tzw. Masówce, czy szkoła specjalna. Często kierują się źle pojmowanym dobrem dziecka i wybierają tę pierwszą. Dzieci upośledzone umysłowo, ucząc się w jednej klasie z pełnosprawnymi, nie mają żadnych szans zaistnienia na ich tle. Na każdym kroku czują się gorsze – bywa, że są wyśmiewane. W klasie pracuje dwóch nauczycieli, jeden z uczniami niepełnosprawnymi, których tempo pracy oraz zdolność percepcji są bardzo ograniczone. W praktyce tracą na tym i jedni, i drudzy. W szkole specjalnej natomiast praca z każdym dzieckiem jest ukierunkowana na stworzenie im szansy odniesienia sukcesu, podniesienia wiary we własne możliwości i zdolności. Nie czują się gorsze, inne, wyobcowane.
- Obecnie na świadectwach ukończenia szkoły specjalnej nie umieszcza się kontrowersyjnego słowa „specjalna”. Natomiast jest informacja, iż dziecko realizowało program szkoły specjalnej – informują nauczyciele ze Specjalnego Ośrodka Szkolno-Wychowawczego w Mińsku Mazowieckim.
Podkreślają, że nie są przeciwnikami integracji. - Ma ona rację bytu, jeżeli chodzi o dzieci w normie intelektualnej, a niepełnosprawne np. ruchowo, niedowidzące, niedosłyszące czy z ADHD. W przypadku dzieci niepełnosprawnych intelektualnie nie spełnia swych podstawowych założeń – twierdzą.
Numer: 2008 04
Komentarze
DODAJ KOMENTARZ