584 lata Mińska

Niedziela 29 maja była ostatnim etapem tryptyku poświęconego 15. rocznicy odrodzonych samorządów. Po ogólnopolskiej konferencji i wspólnym z wojskiem pikniku na lotnisku przyszedł czas na uczczenie 584. rocznicy erekcji miasta, którym od 15 lat rządzi Zbigniew Grzesiak

Efekty afektu

Wprawdzie 1,5 dekady to tylko 2,5 procent dziejów Mińska, ale to staż zasługujący na wyraźne miejsce w historii. Burmistrz Grzesiak zdaje sobie sprawę, że ostatecznym weryfikatorem jego rządów będzie czas. Zanim jednak przyszłe pokolenia ocenią jego 4 kadencje, 15-lecie mogłoby być dobrą okazją do dyskusji z mieszkańcami, podczas miejskiego festynu. Może kiedyś mińszczanie takiego radosnego święta miasta się doczekają, bo im też się przecież coś od władzy należy oprócz płacenia podatków.

Na uroczystą mszę przybył były praski ordynariusz bp Kazimierz Romaniuk, a na rocznicową sesję profesor Jerzy Stępień, który kładł podwaliny odrodzonych samorządów i siedlczanie – byli wojewodowie (Tchórzewski i Protasewicz), b. marszałek sejmiku Tomasz Lipiński oraz Jan Borkowski urządzający w Mińsku Mazowieckim przedunijne spotkanie z amabsadorami. W spływającej potem sali kameralnej brylował miński burmistrz. Najpierw opowiedział gościom ciekawsze fragmenty historii miasta od Jana z Gościańczyc przez Mińskich, powstania, koszary ułanów, żandarmerii i lotników po Himilsbacha i Skrzyneckiego, którzy stąd wyszli, by zrobić ogólnopolską karierę. Kariera od kurokrada po pisarza-aktora była możliwa tylko w PRL-u, z którym burmistrz po przejęciu władzy wcale nie zerwał, zatrudniając prawie wszystkich urzędników naczelnika Łodygi. Dzisiaj są kierownikami, ale nie tylko na ich piersiach zalśniły złote, srebrne i brązowe krzyże zasługi. Najdroższym kruszcem mogą się już szczycić Marek Gogolewski, Stanisława Kossakowska, Sławomir Kuligowski, Ryszard Madarasz, Wojciech Natorff, Małgorzata Parol, Krzysztof Szczypiorski i Ryszard Śmigielski; srebrnym Jan Celej, Mariusz Dzienio, Jadwiga Frelak, Stanisław Kirylak, Witold Koseski, Mirosław Krusiewicz, Tadeusz Osica, Krzysztof Paluch, Janusz Pawlina, Andrzej Ryszawa, Włodzimierz Samulik, Zbigniew Ziółkowski i Jan Żołądek, a brązowym Leszek Celej, Mirosława Gut, Leon Jurek, Wiesław Osica, Hanna Piechowicz i Hanna Spodar. To, zdaniem burmistrza, najbardziej zasłużeni i godni państwowych odznaczeń. Niektórzy z samorządowców poczuli się nieswojo wobec takich wyborów Grzesiaka – także w ocenie dokonań w ciągu ostatnich 15 lat. Część swój stosunek wyraziła absencją, pozostali – pilnymi obowiązkami w niedzielny wieczór, wychodząc z sali tuż po medalowej gali.
Tymczasem burmistrz pokusił się o podsumowanie trzech pięciolatek swego władztwa. Do najważniejszych osiągnięć zaliczył wzrost liczby mińszczan o 4 tysiące, ich żywotność (90 osób ma ponad 90 lat), przyrost 90 km sieci wodno-kanalizacyjnej, 80 km wyasfaltowanych ulic i przejęcie pod zarząd miasta wszystkich dróg, dzięki czemu ZDM nie musi ustawiać tablic ostrzegających przed drogami powiatowymi. Największym minusem mińskiej polityki było odłączenie się od Siedlec.
– Warszawa nie ma czasu dla Mińska Mazowieckiego – krytykował Grzesiak obecny układ administracyjny, chwaląc siedlczan za przychylność i szybkie załatwianie najtrudniejszych spraw. Szczególnie za rządów wojewody Krzysztofa Tchórzewskiego, z którym zarząd miasta komunalizował (na granicy prawa) mienie państwowe. Profesor Stępień przypomniał zaś, skąd się wzięła osoba prawna, tj. samorząd. Pojęcie lex municipales narodziło się już w 45 roku p.n.e. w Rzymie, ale przez ponad dwa tysiąclecia zdążyło się na tyle zmienić, że dziś przeszkadza w efektywnym rządzeniu.
– Nie góra miała decydować, co robią samorządy, a teraz rząd pakuje do gmin zadania zlecone, każąc im je realizować jako własne bez należytego wsparcia finansowego – dywagował Jerzy Stępień, czym ujął siedzących na sali samorządowców, a szczególnie starostę Mroczka oraz wójtów Jaszczuka, Piotrowskiego i Kordalewskiego.
Za zasługi dla rozwoju samorządu terytorialnego wiele osób otrzymało pamiątkowe medale. Jeden z trzystu przypadł naszej redakcji, co trzeba uznać za sukces ponad podziałami między pierwszą a czwartą władzą i uznanie naszej współpracy za konstruktywną.
Sukcesem okazał się też pierwszy publiczny występ mińskiego zespołu kameralnego, który stworzył Wenanty Domagała z... „marzeń burmistrza”. Dyrygował w zastępstwie Roman Wachowicz, a walc Kilara z „Trędowatej”, regtime Joplina i „Yesterday” Beatlesów przyniosły wszystkim powiew romantycznego wiatru. Nie zmienia to faktu, że w pałacu przy temperaturach ponad 30oC trudno wytrzymać z gorąca. To dziwne, biorąc pod uwagę grube mury i chłodne przyjęcia organizowanych tam imprez. A na zespoły ludowe trzeba czekać do maja wyborczego roku. Do tego czasu powstanie nowa elewacja, która może uchroni nas przed żarem słońca, ale nie przed efektownymi afektami 16-lecia rządów Zbigniewa Grzesiaka i jego ekipy.

Numer: 2005 23   Autor: J. Zbigniew Piątkowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *