DRODZY CZYTELNICY

Rodzina, wigilijny stół, łzy pamięci, wybaczanie win, obietnice poprawy czy telewizja, objadanie się, picie bez miary, balangi i kłótnie... A może jedno i drugie - na zmianę, bo to przecież aż pięć dni wolnego, a jeśli ktoś sobie załatwił urlop, ma 11 dni laby. Wielu z nas takie wczasy się należą, ale czy potrafimy z nich skorzystać, a przy okazji oddać cześć Dziecinie...

Trud i łza

DRODZY CZYTELNICY / Trud i łza

Całkiem przypadkowo przypomniałem sobie kolędę z lat dzieciństwa, której tutaj - pod Warszawą - nikt już nie śpiewa. To „Gwiazdka na wschodzie”, która mruga na nas, byśmy szli do Bożej Dzieciny, która jak poranna zorza wyłania się zza horyzontu, niosąc nadzieję całemu światu i każdemu z nas, a wierzącemu w zbawczą moc Chrystusa. Piękna to kolęda rodem z Podlasia, ale jeszcze ważniejsza jest jej puenta o Jezusie, który przejmuje wszystkie prezenty od ludzi, ale najdroższy jest mu trud i łzy - jako prawdziwe miary człowieczeństwa.
Na ile byliśmy ludźmi w mijającym roku? Każdy z nas ma swoją miarę oceny i z nią chciałby pozostać. A może warto posłuchać przyjaciół, jeśli jeszcze ich mamy, chociaż mówią nam o sprawach niewygodnych, a nawet godzących w nasze ego. Bo czas Narodzenia, a szczególnie Wigilia to doskonały moment na prawdę i przebaczanie. To czas na łzę po całorocznym mierzeniu się z trudami życia.
Mijający rok przyniósł nam kolejne wyzwania i sukcesy. Nie do zapomnienia jest wieczór z okazji wydania 500 numeru tygodnika Co słychać?, który zorganizowaliśmy z udziałem zespołów ludowych, tanecznej grupy ShoXtreme i śpiewającej poezję Elżbiety Sieradzińskiej. Film zamieszczony na naszej witrynie przypomina te chwile, a im więcej upłynie czasu, tym wspomnienia będą cenniejsze.
Właśnie wysyłamy zespołom ludowym i darczyńcom dwupłytowy reportaż z III Festiwalu Chleba, który w tym roku przerósł obraną na początku formułę. Tak się ułożyło, że na pierwszy plan wyszły zaproszone gwiazdy - Trebunie Tutki, Mazowsze i opera, ale ten grzech sytości na pewno zniwelujemy, by festiwal stał się rzeczywistym świętem folkloru.
Największą niespodzianką roku jest niewątpliwie dwoje posłów ziemi mińskiej, a do miana bohaterki urasta Teresa Wargocka, pierwsza nasza kobieta-posłanka.
A największe irytacje? To sprawa mińskiego basenu i wizyta prezydenta. Nadal nie wiadomo, kto wpadł na pomysł, by zaprosić głowę państwa na żenujący plac budowy. Szykuje się trzecia - odejście ze stanowiska dyrektora SP ZOZ Janusza Sobolewskiego. Nikt już nie ma wątpliwości, że zostanie zwolniony, ale liczy się też styl, a na razie (vide: Chory z leczenia, s. 5) nie jest on zbyt wielki.
Na co liczymy w 2008 roku? Przede wszystkim na współpracę poselską Mroczka z Wargocką, by wreszcie ruszyła budowa obwodnicy. Mińsk Mazowiecki musi mieć również szybkie połączenie z Warszawą. Na autostradę szlakiem A-2 nie mamy co liczyć, ale na szybką kolej (pod)miejską - owszem. Aż trudno uwierzyć, że na Śródmieście dojedziemy w ciągu pół godziny. Chyba że wcześniej ruszy janowski port lotniczy. Ale czy warto aż lecieć na zapchane i dalekie od centrum Okęcie?
Zanim się rozmarzymy, życzę moim – nie tylko wiernym – Czytelnikom spełnienia marzeń w zdrowiu i nieustającej nadziei. A jeśli przy okazji trafi się trud i łza, to tylko się cieszyć.

Numer: 2007 51   Autor: Wasz Redaktor





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *