W stulecie Rudki

Rudka weszła w rok obchodów stulecia swego istnienia. Jeszcze bez tramwaju konno-szynowego, ale za to z nową nawierzchnią drogi dojazdowej i pierwszą po latach sesją historyczno-naukową. Wszystko dzięki komitetowi organizacyjnemu obchodów, z dyrektor Marianną Zambrzycką, pod honorowym patronatem marszałka Struzika i medialnym naszego tygodnika

Powrót do sławy

W stulecie Rudki / Powrót do sławy

Ideą założycieli sanatorium w zamroziańskiej Rudce było leczenie gruźlików, których wtedy eufemistycznie określano jako piersiowo chorych. I tak było przez 90 lat, dopóki tych zadań nie powierzono Otwockowi. Ale Rudka nie rozstała się z płucami, zajmując się rozpoznawaniem ich chorób i rehabilitacją poszpitalną. Nadal więc funkcjonuje poradnia gruźlicy i chorób płuc, a w szpitalu - oprócz oddziału rehabilitacyjnego - działają dwa pulmonologiczne z 81 łóżkami i chemioterapii na 5 łóżek.
- Zakład w Rudce zmienia się wraz z rozwojem medycyny - zauważył w swym liście marszałek Struzik, a inni delegaci z Warszawy chwalili Rudkę za europejski poziom jej laboratoriów. Gdy jednak wspomnimy dawną sławę sanatorium, dzisiejsze pochwały trochę bledną. A kiedy się słyszy historię Rudki w wykonaniu Tomasza Kowalczyka, aż bierze chęć, by choć na chwilę się przenieść do tamtych heroicznych, ale też romantycznych czasów. A przenieść się, to zobaczyć 6-godzinne obowiązkowe werandowanie, pensjonariuszy przy pracy w parku, zakaz podawania sobie ręki, ostrą higienę osobistą, rozmowy z odległości minimum 1 metra czy... promocję sanatorium w mediach. A gdy dodamy, że przez sto lat Rudka przyjęła 11 tysięcy chorych, z których 8 tysiącom wrócono życiu, to trudno się dziwić rzeszy jej sympatyków czy wręcz wielbicieli. Takich jak dr Jan Gliński, który na zjeździe wspominał o kuluarach pracy lekarskiej. W Rudce pracowali również lekarze-poeci, zapisując wiersze na... receptach. Takie terapie wspominał dr Jan Wernicki, który zebrał wszystkie wiersze i wydał je w tomie „Może głos twój usłyszą”.
Głosów - może mniej lirycznych - było w czwartek, 29 listopada znacznie więcej. Oto profesor Kazimierz Roszkowski-Sliż ilustrował licznymi przykładami zasięg i przyczyny gruźlicy XXI wieku, która dotyka przede wszystkim najstarszych osób i biednych emigrantów. W Polsce chorują na nią szczególnie w lubelskim, kieleckim i łódzkim, co nie znaczy, że ogniska nie występują na globalnie zamożnym Mazowszu.
W związku z jubileuszem posypały się od gości życzenia z darami. Medal i książki wręczyli przedstawiciele Mazowieckiego Towarzystwa Kultury, kwiaty - prezes Polskiego Towarzystwa Higienicznego, ZOZ z Łukowa i Ciechanowa oraz Janusz Zdzieborski w imieniu mińskiego SP ZOZ, a burmistrz Grzesiak tym razem tylko słuchał.
Na deser kulturalny wystąpił chór „Scherzo” z ZS im. MS-C pod batutą, i za pianinem, Anny Sobolak-Pielichowskiej, dając koncert z dwiema odsłonami - patriotyczną i zdrowotną. A żeby goście wiedzieli, czym pachnie nie tylko Rudka, wyświetlono film z wycieczki cyklistów po gminnych ciekawostkach, z dominantą rześkiej muzyki i wstęgą szos od Jeruzala po Mrozy. Deserem kulinarnym był bufet i obiad przygotowany przez „Zajazd”, z zupą borowikową w głównej roli.
Wydawałoby się, że dzisiejszej Rudce nie brakuje niczego do przedwojennej sławy ze znanymi artystami i potężnym biznesem. Może się to stanie dzięki konnemu tramwajowi, a może wskutek nowej, stricte sanatoryjnej oferty. Zobaczymy, ale chyba nikt nie zaprzeczy, że na dawną sławę Rudka zasługuje. By tak się stało musi być znana i modna.

Numer: 2007 49





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *