Wokół Mińska

Próby dyskusji na początku lat 90. o połączeniu Mińska Mazowieckiego z otaczającą ją gminą spaliły na panewce, zanim nabrały rumieńców. Wtedy miasto broniło się nawet przed jedyną Kolonią Karolina, która parła do Mińska Mazowieckiego po media i drogi. Teraz oba samorządy ma szansę połączyć kanalizacja, ale szybciej podzieli je woda...

Wody niezgody

Wokół Mińska / Wody niezgody

Wójt Sylwester Dąbrowski powinien chwalić się osiągnięciami nie na końcu, a samym początku sesji. Być może wtedy nie dochodziłoby do ordynarnych dyskusji, ponieważ laury odbierają argumenty najzagorzalszym krytykom. A mają się wójtowie i cały urząd z czego cieszyć, bo oto radni dowiedzieli się, że mińska gmina otrzymała tytuł mistrza przedsiębiorczości i okazałą statuetkę, którą wójt Dąbrowski prezentował z mównicy.
- Ktoś jednak dostrzega, że robimy więcej niż inne gminy. I wierzcie mi, wielu tych osiągnięć nam zazdrości - mówił wójt nie bez pretensji do niektórych radnych.
Miał żal, bo oto wojewoda uchylił trzy uchwały rady - wszystkie w sprawach oświatowych i to z powodu działaczy ZNP.
- ZNP prowadzi politykę roszczeniową, my natomiast chcemy partnerstwa, a nie szantażu - tłumaczył Dąbrowski, życząc sobie elastyczności ze strony związku. Nie będzie też zgody gminy na zabudowę kolonijną, a tylko na przekwalifikowanych terenach, gdzie media są w zasięgu ręki. To priorytet gminy, której nie stać na miliony złotych utopione przez kaprysy mieszkańców.
Radni nie nabrali wody w usta, pytając wójta o bezkarność właścicieli działek, którzy grodzą się wraz z drogą o... przesunięcie granicy powiatu w Grębiszewie. Sołtys Dróżdż opowiadał, jak zabitą na skrzyżowaniu kobietą nie chciał się zająć ani Mińsk, ani Otwock.
- Problem ogrodzeń występuje w wielu wsiach, więc wszystko sprawdzimy z urzędu. A ogródek na drodze? Przecież wójt nie będzie bił kobiet ani przenosił płotów - odpędzał zarzuty Sylwester Dąbrowski.
Skrzyżowania w Grębiszewie nie oddamy Otwockowi, bo to teren gminy, choć zaraz za nim to już włości kołbielskie.
To były jednak tylko przepychanki, a prawdziwa walka dotyczyła wody. Radni nie mogą się pogodzić, że w gminie są najwyższe jej ceny, choć to nie miasto.
- W Siennicy 1,20 zł, w Jakubowie 1,41 zł, w Kołbieli 1,61 zł, a u nas prawie 2,50 zł - wyliczał radny Celiński pokazując wszystkim, jaką to wodę mają w Grębiszewie. Wszyscy myśleli, że w słoiku przywiózł herbatę lub ścieki z szamba, ale to tylko wodociągowy efekt braku prądu.
- Jeśli nie ma energii, woda zawsze będzie żelazista. Szczególnie w Grębiszewie, gdzie płyną wszystkie brudy - wyjaśniał kierownik Wróblewski. To nie błąd technologiczny, a wina osadu, którego najlepiej nie ruszać lub płukać całą sieć po spadku ciśnienia wody. Mimo remisu w głosowaniu, woda i tak podrożeje o 8 groszy i dopóki część gminy będzie korzystała z ujęcia w Mińsku, nie zmaleje. Ale jest na to rada - zakręcenie drogiego, miejskiego kurka i korzystanie tylko z ujęć gminnych. Jednak spięcie wodociągów to wydatek ok. 600 tys. złotych. Nikt nie miał wątpliwości, czy warto, ale też nikt się nie zastanowił, co będzie jeśli Mińsk Mazowiecki się rozzłości i... zakręci dostęp do kanalizacji albo wywinduje ceny za odbiór ścieków.
Miasto i gmina zachowują się wobec siebie jak para w separacji skazana na doraźną, by nie powiedzieć, wymuszoną współpracę. Do rozwodu pewnie nie dojdzie, ale do miłości tym bardziej, gdy w grę wchodzi władza i... pieniądze.

Numer: 2007 49   Autor: J. Zbigniew Piątkowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *