Mińsk Mazowiecki ekologiczny

- Szanowna Redakcjo, list ten jest rozpaczliwym wołaniem o pomoc. Pomoc dla ludzi, którzy próbują żyć w pobliżu wysypiska śmieci. Wysypiska, które choć nielegalne, powstaje za zgodą i wiedzą władz miasta, w centrum Mińska. Wysypiska, któremu dzień w dzień musimy się przyglądać, które coraz częściej wywołuje w nas strach, bo jeśli zdarzają się tutaj rozboje, kradzieże, a teraz wyrzuca się nam pod okna odpadki, to co jeszcze ma się zdarzyć, by ktoś z włodarzy miasta w końcu się tym zainteresował – woła rozpaczliwie nasza kolejna czytelniczka

Miasto śmieci?

Mińsk Mazowiecki ekologiczny / Miasto śmieci?

To już kolejny list w tej samej sprawie, a ekologiczne lęki dotyczą placu przy ulicy Rodziny Nalazków 5 i 1. PLM, graniczącego z przedszkolem i szkołą.
Mieszkańcy okolicznych bloków zauważyli, że od kilku miesięcy, obok kontenerów na śmieci ktoś, a może wiele osób spoza osiedla, wyrzuca odpadki obok zbiorników do tego przeznaczonych. Są to już nie tylko stare lodówki, ale także tapczany, fotele, szafki, gruz, zielsko, odpadki tzw. bytowe. Góra śmieci rośnie… Informowanie administracji osiedla, Urzędu Miasta, Straży Miejskiej kończyło się zapewnieniem, że sprawa zostanie rozwiązana pomyślnie... A my, naiwni mieszkańcy, wierzyliśmy, bo przecież rozmawialiśmy z ludźmi, którzy jeszcze tak niedawno zapewniali nas o trosce, jaką otaczają całe społeczeństwo miasta. - Można byłoby przymknąć oczy, można udawać, że wszystko jest w porządku lub nie przechodzić obok wysypiska, omijać cuchnące miejsce przed oknami naszych bloków. Przecież od lat wielu wiadomo, że władze nie wiedzą, co robić z niczyimi, czyli miejskimi śmieciami. Można byłoby ułatwić rozwiązanie problemu, pozwalając po cichu na nielegalną wywózkę i mieć nadzieję, że nasze problemy się kiedyś rozwiążą. Ale my tutaj żyjemy. Nie chcemy patrzeć na to, jak robi się z nas śmieciarzy. A względy epidemiologiczne? Przecież już pojawiły się tu szczury - uzasadniają swoje obawy sąsiedzi nielegalnego śmietnika.
Jako społeczność - dywagują - możemy zakasać rękawy i uprzątnąć teren należący do miasta, bo przecież nikt nie wydał oficjalnie zgody na tworzenie wysypiska. Będzie to wielce nobliwe zajęcie, które znowu zdejmie ciężar z jednostek odpowiedzialnych za porządek. Cisza, aby tylko była cisza, więc trzeba niezdrowy problem przyklepać ziemią lub śniegiem, bo zima już niedaleko.
A na koniec proszą o pomoc. Mają nadzieję, że powtórne upublicznienie tego problemu stanie się początkiem zmian. Może zawstydzi się burmistrz i przychylnie spojrzy na los ludzi żyjących w centrum Mińska Mazowieckiego - miasta pomników, rond i... śmieci.
W konkluzji poprzedniego listu radziłem, by mieszkańcy wzięli sprawę we własne ręce i za własne pieniądze sprzątnęli wylęgarnię robactwa, a potem ogrodzili swoje kontenery i zainstalowali kamery. Jak widać, nie jest to ani przyjemne, ani łatwe, ani tanie. Dziwi też reakcja sanepidu, który po interwencji mieszkańców stwierdził, że śmieci to nie kompetencje PSSE. A szczury, jako potencjalna wylęgarnia chorób, też nikogo nie obchodzą? Może więc warto poprosić o pomoc ochronę środowiska, która wymierzy winnym tj. miastu sprawiedliwą karę, bo niewątpliwie śmieci leżą na terenie komunalnym. Nie należy też mieć nadziei na wstyd burmistrza, bo zapewne o sprawie nie wie lub wie za mało. A może zbyt głęboko zajął się mińskim basenem i lodowiskiem, bo zima za pasem? Gdyby było inaczej, śmieci przy bloku już by nie było. Kto nie wierzy, niech sam go o to zapyta.
Z ostatniej chwili: Burmistrz Grzesiak o wszystkim wie i postanowił pomóc mieszkańcom. Ale PGK za darmo śmieci nie wywiezie.

Numer: 2007 49   Autor: J. Zbigniew Piątkowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *