Elektryk, polityk, w końcu biznesmen, ale nie chodzi o prezydenta Lecha Wałęsę, ale o Franciszka Zwierzyńskiego, który w październiku br. roku obchodził 75. urodziny. Zna go pewnie większość mińszczan, nam jest bliski szczególnie jako dziennikarz i redakcyjny kolega

Brylantowy Franciszek

Franciszek to człowiek orkiestra, jeszcze w czasach głębokiej komuny w naszym mieście był prekursorem prywatnej inicjatywy, świadczył usługi jako elektryk. Mimo że firmy już nie prowadzi, jego znajomi, jeśli w domu szwankuje im prąd, proszą Franka o pomoc – nigdy nie odmawia. Koniec lat 80. to początek kariery politycznej jubilata. Wcześniej do partii nie należał, więc życie w poprzednim systemie dało mu się we znaki. Nasz kolega dał się poznać jako sprawny samorządowiec - to jemu zawdzięczamy ukończenie budowy kolektora sanitarnego „A”. Jednak Franciszek zajmował się nie tylko rurami czy kablami. To dzięki jego zapałowi powstał miński ośrodek „Caritas”.
Pasją Franciszka są ludzie, upamiętnianie tych zasłużonych, a często zapomnianych, a także służba i pomoc zwykłym ludziom. Tę pasję realizuje, spełniając się jako publicysta. Od początku na łamach naszego tygodnika, ale nie tylko. Pisał dla starego, społecznie wydawanego „Dzwonu”, publikuje w m.in. „Echu Podlasia”, periodykach kombatanckich i samorządowych Mazowsza. Franciszek to nie tylko dziennikarz, ma na koncie również dwie książki - jedna to reportaż z podróży po Ziemi Świętej, druga - monografia dotycząca jego mentora duchowego - ks. Zygmunta Jarkiewicza. Mimo 75 krzyżyków na karku, Franciszkowi energii nie brakuje, pracuje nad kolejną książką. Franciszek Zwierzyński w odróżnieniu od wielu społeczników, którzy w swojej pasji zapominają o własnej rodzinie, jak sam podkreśla, o dzieci bardzo dobrze zadbał, a dla wnuków jest ukochanym dziadziem, tak jak dla Aleksandra (na zdjęciu).

Numer: 2007 49   Autor: (pd)